Czyli, mówiąc inaczej, piętnaście pierwszych minut z Bulletstorm. Rzecz oczywista - uwaga na spojlery.
Szczerze mówiąc, więcej tu gadania niż strzelania. Inna rzecz, że fabuła przedstawiona jest w naprawdę dobry sposób. Dosłownie wczoraj prawie skończyłem już (czyt. niewiele mi zostało) Killzone 3, na którego pod tym względem sporo narzekaliśmy, i różnica naprawdę zauważalna jest na pierwszy rzut oka.