10 pierwszych spostrzeżeń po 10 godzinach z Mafią III

10 pierwszych spostrzeżeń po 10 godzinach z Mafią III

10 pierwszych spostrzeżeń po 10 godzinach z Mafią III
Paweł Olszewski
08.10.2016 20:31

Mafię III dostaliśmy od polskiego dystrybutora w dniu premiery, na naszą recenzję musicie więc jeszcze trochę poczekać. Już teraz możecie jednak rzucić okiem na pierwsze wrażenia z gry.

Brak wcześniejszego kodu recenzenckiego zapala u nas pomarańczową lampkę ostrzegawczą. Czyżby wydawca bał się werdyktu mediów? Ma coś do ukrycia? Chce w pierwsze dni po premierze zmonetyzować hype, zanim jeszcze ludzie się dowiedzą, jaka dana gra tak naprawdę jest? Zwłaszcza że mówimy o single'owej grze fabularnej, gdzie przed premierą doświadczenie nie byłoby gorsze z racji pustych serwerów etc. Assassin's Creed: Unity czy No Man's Sky potwierdzają tę zasadę, ale z drugiej strony mamy takiego Dooma, który okazał się świetną strzelaniną, a w dniu premiery recenzji też nie dostał. Różnie to więc bywa. Pytanie, do której sytuacji bliżej trzeciej Mafii. Dziś jeszcze na nie nie odpowiem, ale mogę wam trochę opowiedzieć o samej grze. Oto 10 rzeczy, które po 10 godzinach zabawy najbardziej zwróciły moją uwagę.

1. Dynamiczna narracja - zapomnij o linearnej fabule, gdzie "od zera do bohatera" śledzisz rozwój swojego protagonisty. Tutaj zaczynasz z grubej rury, od napadu na bank, coś jak w GTA V. Potem akcja trochę się cofa, pokazując przygotowania do skoku. W międzyczasie, za pośrednictwem klimatycznych, paradokumentalnych filmików przerywnikowych poznajesz wojenną historię głównego bohatera - Clay służył wszak w Wietnamie. Dynamiczna, "poszarpana" narracja istotnie podbija tempo i eliminuje sandbokowy schemat "dojedź z miejsca A do B i zabij C". Po długim prologu całość się stabilizuje i zwalnia, choć dokumentalne wstawki zostają. Toczą się kilka lat po akcji gry, wypełniając fabularne luki i dopowiadając istotne dla historii fakty. A sama historia też jest niczego sobie, toczy się właściwie na dwóch zazębiających się płaszczyznach.

Obraz

2. Przekonywujący bohaterowie - są naturalni, wygadani, na swój sposób charakterystyczni i charyzmatyczni. Każdy ma swój unikalny styl, sposób poruszania się, odzywki. Liczne filmiki przerywnikowe to czysta przyjemność. Podobnie jak w GTA V, dialogi toczą się też w czasie rzeczywistym w trakcie wspólnych przejażdżek. Z drugiej strony, część rozmów czy zleceń prezentowana jest z perspektywy statycznej kamery, gdzie dwie postacie stoją jak słupy soli, co najwyżej ruszając czasem rękami. Na podobną przypadłość cierpiał Wiedźmin 3, gdzie świetnie wyreżyserowane sceny kontrastowały z takimi "zapychaczami".

3. Motyw zemsty - seria Mafia przyzwyczaiła mnie do pięcia się w gangsterskich strukturach i stopniowego wsiąkania w przestępczy światek. Wiązało się to też ze stopniowaniem brutalności. Teraz jest trochę inaczej, a Clay - nie jest to spoiler, twórcy od dawna o tym mówią - wymierzając sprawiedliwość z nikim i z niczym się nie patyczkuje. Z racji jego zachowania, budowy ciała i aparycji nasunęło mi się więc skojarzenie z... Punisherem, zwłaszcza tym serialowym, w wydaniu Netfliksa. W skórze Claya wpadamy na melinę i wybijamy wszystkich co do nogi. Sam jeszcze nie wiem, czy zamiana ewoluującego bohatera w taką maszynę do zabijania to dobry czy zły pomysł.

4. Puste miasto - Mafia III to pierwszy next-genowy, gangsterski sandbox. Był Watch Dogs i GTA V, był Saint's Row, ale to wszystko to albo porty z poprzedniej generacji, albo gry tworzone również z myślą o poprzedniej generacji konsol. Twórcy Mafii III nie mieli tego typu ograniczeń, ale niestety nie widać tego. Miasto jest puste, a chodniki wyludnione. W New Bordeaux malutki jest też ruch uliczny, co widać szczególnie na autostradach i obwodnicach. Assassin's Creed: Unty mimo swoich premierowych niedostatków pokazał, jak powinna wyglądać symulacja next-genowego miasta z zatłoczonymi ulicami. Mafia III to natomiast poziom gier, które znamy od niemal dekady. Z drugiej strony, miasto jest zróżnicowane i każda z dzielnic rzeczywiście ma trochę inny klimat. Bardzo fajnie wypadają też tereny zielone, z bagnami na czele.

Obraz

5. Ospały cover system - samo sterowanie i przyklejanie się do osłon działa poprawnie, ale jednocześnie zabija tempo wymian ognia. Nie ma w tym winy systemu osłon, co wrogów. Nie myślą i nie patrzą, anemicznie atakują. Chowając się za różnymi elementami otoczenia można wybić większość oprychów. Gears of War czy The Last of Us pokazały, że walka z użyciem systemu osłon może być efektowna i dynamiczna. Tutaj jest pod tym względem tak sobie, żeby otrzymać więc tempo strzelanin chociaż zbliżone do tego z trailerów trzeba trzymać dyscyplinę i samemu przeć do przodu. To często kończy się jednak zgonem, bo na normalnym poziomie trudności Clay początkowo pada po 2-3 strzałach.

6. Niepokojąca powtarzalność zadań - misje wydają się dosyć schematyczne. Z jednej strony jest to zrozumiałe - to nie GTA V, gdzie jest miejsce na prawdziwe cuda. Z drugiej, nawet w tej poważnej i dążącej do realności konwencji można było zrobić coś więcej niż czyszczenie kolejnych spelunek i melin. Brakuje mi tu póki co rozmachu. Strzelaniny, która kończyłaby się zwariowanym pościgiem samochodowym, efektowną kraksą, dalszą pogonią pieszo, przez wąskie uliczki New Bordeaux. Miasto póki co pełni rolę HUB-a, po którym jeździmy i z poziomu którego wchodzimy do budynków/lokacji (nie ma loadingów) z fabularnymi misjami. Wspomniane miejscówki czyścić trzeba, to nie zadania poboczne, a obowiązkowy sposób wyławiania i wywabiania kolejnych bossów do eliminacji. Szczęście w nieszczęściu, że do większości baz można podejść na kilka sposobów. Póki co jest to jednak moje największe zastrzeżenie do tej gry.

7. Świetna muzyka - co ma wspólnego film "Wałęsa. Człowiek z nadziei" z Mafią? Muzykę. Nie chodzi oczywiście o te same kawałki, a fakt, że dobrze dobrane utwory robią połowę efektu. W filmie Wajdy każdy utwór był precyzyjnie dobrany do tempa i wydarzeń na ekranie. Budował klimat i oddawał ducha epoki. Charakteryzacja, rekwizyty - to ważne rzeczy, ale na pierwszy plan wysuwała się właśnie ścieżka dźwiękowa z polskimi hitami sprzed lat. Podobnie czuję się w Mafii. Uprzedzenia rasowe, architektura, design fur, stylizowane na telewizję połowy XX wieku cutsceny - to wszystko jest świetne i ważne, ale nie robiłoby tego wrażenia bez licencjonowanej muzyki. Gra tam gdzie trzeba i jak trzeba, przypominając największe hity lat 60. XX wieku. O dziwo na tle tej uczty audio przygrywające w trakcie biegania z giwerą w ręku ambienty wcale nie wypadają gorzej.

Obraz

8. Satysfakcjonujący model jazdy - jak wynika z tego co pisałem wcześniej, robiąc główną fabułę nie miałem jeszcze okazji przetestować go w pościgach – wziąłem udział w dosłownie jednym… ale troszkę sobie pojeździłem po mieście w celach krajoznawczych i już wiem, że jest to gra, w której znajdę elementy z DNA nieodżałowanej serii Driver. Przeniesie akcji Mafii w przód pozwoliło na implementację szybszych wozów z epoki, którymi świetnie się buja czy na ręcznym wchodzi w zakręty. To nie symulator, ale też o wiele fajniej się je prowadzi niż resoraki z Watch Dogs.

9. Sztuczna sztuczna inteligencja - w Mafii sporo jest elementów skradanych. Nie od razu trzeba do wszystkich strzelać. Przekradając się między przeciwnikami widzimy jednak ich braki w zrachowaniach. Niby trudno wymagać od gangsterskiego sandboksa AI, którego nie ma nawet w najnowszym Hitmanie, ale co robić - grafika i fizyka gier z roku na rok idą do przodu, uproszczone skrypty sztucznej inteligencji coraz bardziej będą więc razić i kontrastować z realizmem pozostałych elementów.

10. Niedoskonałości techniczne - sztywne zablokowanie 30 klatek na sekundę na PC jest niezrozumiałą decyzją wydawcy, ale na dniach ma to zmienić. Mnie osobiście fakt ten nie przeszkadza, a większym problemem wydają małe techniczne wpadki. Cieniowanie zachmurzenia wygląda momentami dziwnie, tak jakby niebo przewijało się na przyspieszonym tempie. Atak melee z bronią w ręku przeważnie wypada dosyć pokracznie. Śmiesznie wgląda też furgonetka z handlarzem z bronią, która po naszym wezwaniu potrafi zatrzymać się na środku drogi i zacząć sprzedawać. Często zawodzą kolizje samochodów. Trochę tego jest, choć nie radzę sugerować się takimi zestawieniami, jak poniżej. Przez 10 godzin gry natrafiłem na raptem kilka błędów z tej kompilacji.

Mafia 3 quality control

Recenzję Mafii III znajdziecie u nas po weekendzie. A ja póki co wracam do New Bordeaux.

Paweł Olszewski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)