Zwiastun nowego Call of Duty zgarnia masę minusów na YouTube. Czyżby gracze w końcu poszli po rozum do głowy?
Internetowy bunt jest równie skuteczny co leczenie złamanej nogi witaminą C, ale może za tym bojkotem pójdzie kolejny, tym razem bardziej bolesny dla Activision.
Tegoroczna zapowiedź kolejnej części Call of Duty była mniej więcej tak samo niespodziewana, jak konieczność rozliczenia się ze skarbówką na koniec kwietnia, choć nie da się ukryć, że dostaniemy kilka nowości. Po pierwsze, seria przeniesie się w kosmos (zieeeeew), a po drugie – ważniejsze – razem z Infinite Warfare wydana zostanie też odświeżona wersja Modern Warfare, która przez wielu uważana jest nie tylko za najlepszego „nowożytnego” CoD-a, ale w ogóle za najlepszą część gry.
Official Call of Duty®: Infinite Warfare Reveal Trailer
Stwierdzenie „razem z Infinite Warfare wydana zostanie też odświeżona wersja Modern Warfare” można potraktować dosłownie, bo okazuje się, że remastera nie da się dostać inaczej, niż kupując najnowszą część. Jak nietrudno się domyślić, wielu osobom się to nie spodobało. Zresztą sam chętnie zagrałbym w pierwsze Modern Warfare dostosowane do dzisiejszych standardów, przy czym kolejny kotlet z kilkoma usprawnieniami zupełnie mnie nie interesuje.
Zwykle tego typu działania uchodzą wydawcom na sucho, a już szczególnie w przypadku Call of Duty, które z wynikiem 250 milionów sprzedanych egzemplarzy jest czwartą najlepiej sprzedającą się serią w historii gier wideo. Tym razem jednak wydaje się, że przegięli, bo pod zwiastunem gry na YouTube pojawiają się praktycznie same negatywne komentarze, a sam filmik zgarnia od oglądających liczne minusy. Obecnie ocen pozytywnych jest niecałe 180 tysięcy, a negatywne powoli dobijają do 320 tysięcy.
Co ciekawe, zwiastun poprzedniej części, czyli Black Ops III ma niemal 400 tysięcy polubień i niecałe 80 tysięcy „łapek w dół”. Wygląda zatem na to, że gracze faktycznie są wkurzeni, czy to faktem, że Infinite Warfare za bardzo wychodzi w przyszłość, czy może tym, że Activision zmusza do kupowania kolejnej części tylko dlatego, żeby zagrać w remaster klasyka.
Pytanie tylko, czy pójdzie za tym coś więcej? Łatwo buntować się w Internecie, na samym tylko Facebooku jest masa akcji typu „nie kupuję gdzieś tam”, ale koniec końców nie mają one żadnego efektu poza darmową reklamą dla „winowajców”. Idealną sytuacją, a tak naprawdę jedynym rozwiązaniem, byłby tu bojkot zakupowy. Po prostu, albo zaczniecie robić dobre gry, albo przestajemy od was kupować.
Taka sytuacja miała już kiedyś miejsce w EVE: Online. Kiedy CCP wprowadziło w 2010 roku mikrotransakcje do swojego MMORPG gracze byli tak wściekli, że zaczęli zapowiadać masowe anulowanie subskrypcji, co oznaczało dla małego dewelopera straty przekraczające milion dolarów. Mało tego, jak na EVE przystało, protesty miały też miejsce w samej grze. Tysiące graczy zaczęło atakować stacje kosmiczne rozwalając tym samym wirtualną gospodarkę. To wszystko w końcu zmusiło CCP do zmiany swojego nastawienia i unormowania cen poszczególnych przedmiotów, oraz złożenia obietnicy, że w sklepie będzie można kupić wyłącznie kosmetykę dla postaci.
EVE Online Protest
W przypadku nowego Call of Duty sprawy pewnie nie zajdą tak daleko. EVE ma swój własny „rząd” wybierany spośród najbardziej wpływowych graczy, którzy mają swój głos u deweloperów, ale wydaje mi się, że zwykłe głosowanie portfelem będzie dla Activision bardzo odczuwalne i o ile nie mamy co liczyć na zmianę koncepcji Infinite Warfare, to może chociaż ktoś pójdzie po rozum do głowy i pozwoli kupić odświeżone Modern Warfare osobno.
[Źródła: Eurogamer, PCGamer, develop-online.net, Rock, Paper, Shotgun]