Złóż dziecku kartona! No to czym jest Nintendo Labo?
Japońska firma zapowiedziała nowe akcesoria do Switcha. Zupełnie w swoim stylu. Czyli będzie kontrowersyjnie.
18.01.2018 | aktual.: 18.01.2018 22:15
Nintendo obiecywało "doświadczenie dla dzieci i tych, którzy mają w sercu dziecko", Nintendo dostarczyło doświadczenie dla dzieci i tych, którzy mają w sercu dziecko. Zanim przejdziemy do próby wstępnej opinii, zepsuję niespodziankę, jaką sponsoruje poniższy zwiastun - Nintendo Labo lub Toy-Cony to... kartony do składania. Nietanie kartony do składania, bo dwa pierwsze zestawy wyceniono na 70 i 80 dolarów. Ich premierę wyznaczono na 20 kwietnia tego roku. Od pierwszych minut od opublikowania zajawki rozpalają naprawdę zajadłe dyskusje w internecie. Pozwólcie, że najpierw odeślę Was do materiału wideo, a dopiero potem dorzucę własne pięć groszy.
First Look at Nintendo Labo
"To dla dzieci". Oczywiście. Nie bez powodu kojarzymy firmę z Kioto tak, jak ją od lat kojarzymy. Nintendo przed wejściem na rynek elektroniczny specjalizowało się w zabawkach dla najmłodszych. W pewnym sensie robili to również przez ostatnie trzydzieści lat. Pierwsze Game Boye, pistoleciki do konsol oraz całe zatrzęsienie innych akcesoriów (bongosy!), aplikacje AR dla 3DS-a, podstawowa idea kontrolerów ruchowych, jaką zapoczątkowało Wii, a wreszcie Amiibo. To ostatnie jest dla mnie dzisiaj najważniejsze. Gdy oglądałem pierwsze zapowiedzi Amiibo, pomysł od razu oceniłem jako nieudany. Dzisiaj każda następna partia figurek opróżnia portfele fanów firmy. Ba, sam mam ze trzydzieści różnych Amiibo. Czy Labo, jeżeli kontynuowane będzie kolejnymi regularnymi pakietami, ma szansę stać się następcą Amiibo? Tak.
Zastanawia mnie ten droższy zestaw. Pozwala zbudować coś na wzór kartonowego egzoszkieletu, który imitował będzie wielkiego robota w grze. Ale gwarantuje wyłącznie jedną produkcję do zabawy. Musiałaby ona oferować przynajmniej kilkugodzinny tryb fabularny (jak większość tytułów dla najmłodszych), by zakup miał większy sens. Ale to świetny przykład, że Labo może tak być ciągnięte w zasadzie do samego końca życia Switcha, o ile kliknie z konsumentami.
Czy to biznesowy geniusz? A może szaleństwo? Raczej to pierwsze. Koszt produkcji poszczególnych Labo, jak strzelam, nie jest raczej szczególnie wysoki. Pierwsze dwa zestawy idealnie wybadają rynek. Jeżeli pomysł chwyci, korporacja wykorzysta go do cna. Mam nadzieję, że Bartek nie pogniewa się za wyciągnięcie jego kluczowej opinii z redakcyjnego komunikatora: "To pomysł z dupy, który zajebiście się sprzeda". Czy rzeczywiście stamtąd? Skąd. Jest inny, pomysłowy, fajnie rezonuje z naszym, papierowym dzieciństwem. Czy dzieciom może nie podejść ta forma? Oczywiście. Ale przekonamy się najpewniej po wakacjach.
"Nintendo się dla mnie stoczyło". To są teraz najzabawniejsze opinie. Dlaczego? Bo karton? Czy bo po roku wielkich hitów "idą w dziecinadę"? Jeżeli muszę, to przypominam, że Labo pokazano nam zaledwie kilka dni po ostatnim Nintendo Direct, który udowodnił, iż normalni gracze nie zostaną zapomniani. To oni są nadal priorytetem w przypadku Switcha. Kartony są zaledwie kreatywnym bonusem. Rzeczywiście istotną opinię dostarczą nasze pociechy. I nie, ja się wcale Labo nie jaram. Po prostu nie widzę w nim większego problemu.
Adam Piechota