Zdaniem szefa Take-Two, gry single player nie są wcale przeżytkiem
CEO 2K Games krytykuje też postawę EA i Ubisoftu.
21.06.2018 | aktual.: 21.06.2018 14:05
Strauss Zelnick wypowiedział się na temat przyszłości gier single player. Ostatnio zauważalne jest zmierzanie wielkich wydawców w stronę mikropłatności, kojarzące się przede wszystkim z singlowymi grami BioWare tworzy multiplayerowego Anthema, a EA zarzyna grę o Gwiezdnych Wojnach autorstwa twórców Dead Space. Rzekomo przez mały potencjał do monetyzacji. Czy gry singlowe zginą? Zelnick zauważa, że takie głosy pojawiają się już przecież od dawna, a niektórzy twierdzą nawet, że wszystko co nie jest Battle Royale, nie ma już racji bytu. Tyle, że niewiele z tego wynika:
Przypomnijmy, mówi to CEO firmy, która na GTA V zarobiła jakieś 6 miliardów dolarów, z czego większość (pomimo imponującej sprzedaży) głównie na trybie sieciowym. Tu Zelnick zauważa jednak podstawową różnicę pomiędzy singlem, a multi. Co prawda to multi zachęca graczy do kontynuowania gry, ale właśnie kampania zachęca do tego, by zabawę zacząć. Zelnick zauważa też, że pomimo wielkiej popularności GTA Online, firma dostaje sygnały, że również gra solowa wciąż jest popularna. Krótko mówiąc, zdaniem Zelnicka gry singlowe będą umierały jak teatr, prasa i telewizja.
Szef Take-Two podzielił się także refleksją na temat Ubisoftu i EA. Elektroników skrytykował otwarcie za narzucanie swoim studiom silnika Frostbite. Jego zdaniem nie służy to podnoszeniu jakości gier, lepiej jest pozwolić studiom na korzystanie z takiej technologii, jakiej chcą. W przypadku Ubisoftu Zelnick natomiast otwarcie wyraził zdziwienie, że zatrudniając ponad 3 razy mniej pracowników (4,2 tysiąca do 14 tysięcy), francuski koncern generuje mniejszy przychód od 2K.
Oczywiście możemy dyskutować o tym, czy wypowiedź szefa 2K zgodna jest z normami etyki. Przyjmuje się bowiem, że nie wypada w tak otwarty sposób, publicznie krytykować "kolegów po fachu".Mimo takich drobnych wątpliwości, nie pozostaje mi nic innego, jak przyklasnąć bardzo trzeźwemu podejściu Zelnicka do sprawy.
Krzysztof Kempski