Żadna inna konsola w historii USA nie sprzedawała się tak szybko jak Switch
To było bardzo, bardzo dobre dziesięć miesięcy dla Nintendo.
4,8 milionów - tyle Switchy zostało kupionych w Stanach Zjednoczonych w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy od premiery sprzętu. Pstryczek stał się tym samym najszybciej sprzedającą się konsolą w historii USA. Zacny rekord, prawda?
Wii w tym samym przedziale czasowym sprzedał się w 4 milionach egzemplarzy. A wynik Switcha robi się jeszcze lepszy, gdy uwzględnić resztę świata - od 3 marca 2017 najnowszą konsolę Nintendo zakupiono ponad 10 milionów razy. Firma ma nadzieję sięgnąć w bieżącym roku fiskalnym do 14 milionów, ale jeszcze ambitniejsze są plany Japończyków na następny rok - chcieliby oni sprzedać następne 20 milionów konsol.
Cóż, trzymamy kciuki. Switch z pewnością miał bardzo silny start - nie dość, że w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy otrzymaliśmy Breath of the Wild, Xenoblade Chronicles 2, Splatoon 2 czy Super Mario Odyssey, to jeszcze konsola stała się, całkiem niespodziewanie, domem dla wielu, wielu indyków. Ba, nie tylko deweloperzy gier niezależnych zainteresowali się Switchem. Otrzymaliśmy w końcu Dooma, Fifę czy L.A. Noire, a w tym roku pojawi się m.in. Wolfenstein 2: The New Colossus.
Nasz Adam nie szczędzi zachwytów nad sprzętem. Nawet Maciu, który szybko odbił się od 3DS-a, docenił uroki Switcha. Sam podejrzewam, że w konsolę zaopatrzę się najpóźniej wiosną, bo Mario przecież sam się nie przejdzie, a przed nami jeszcze choćby Bayonetta 3 czy nowe Pokémony. Że nie wspomnę o takich perełkach jak Golf Story...
Oj, udał się ten Switch, udał. Nintendo znowu staje na nogi, a zwiększona popularność firmy widoczna jest choćby w Warszawie, gdzie w centrum miasta można natknąć się na wielkie reklamy konsoli. Piękny powrót do formy.
Patryk Fijałkowski