Wsparcie mobilnych aplikacji to kolejny bajer, jakim może zabłysnąć Nintendo NX
Jak upychać wszystko, to upychać wszystko.
31.07.2016 | aktual.: 01.08.2016 12:58
Zakładam, że zaglądacie na Polygamię dość regularnie i o Nintendo NX wiecie mniej więcej tyle, co i my. Znaczy jaką konsolą najprawdopodobniej będzie, co będzie kryła w środku, że znowu podmuchamy w kartridże, że nie doczeka się najwyraźniej wstecznej kompatybilności. Opinie są bardzo zróżnicowane: jedni już nienawidzą firmy z Kioto do końca jej dni, drudzy - w tym i niżej podpisany - widzą w konsoli bardzo dobry sposób na przetrwanie dla japońskiego developingu. Nintendo najlepiej robi sprzęty przenośne, to akurat teza, z którą trudno polemizować.
Wygląda jednak na to, że scalenie dwóch światów jeszcze im nie wystarcza. Jak donosi Wall Street Journal, NX ma również być kompatybilne z aplikacjami mobilnymi od Nintendo. A źródło to słynie z trafnych przecieków. Nie jest jasnym, jak ta kompatybilność miałaby wyglądać - czy pozwoli grać w takie same wersje aplikacji na konsoli lub domowym telewizorze, czy (co wydaje mi się bardziej sensowne) zaoferuje ich naturalne przedłużenie. Na przykład będzie domowym centrum do zarządzania takim Pokemon Go.
Być może miewam tutaj futurystyczne wizje, ale grasz w grę w domu, po drodze na uczelnię w towarzyszącą aplikację, dzięki której na przykład zdobywasz dodatkową walutę (aplikacja w rozszerzonej rzeczywistości, a co!), a podczas wykładu kontynuujesz z domowego punktu zapisu. To kosmos, owszem. Sony próbowało z Vitą i na próbach się skończyło. Ale NX wydaje się najbardziej przemyślanym tworem Nintendo od spektakularnego ogłoszenia światu Wii. Korporacja zbiera do kupy wszystko, co tylko powiązane z ich grami. Bo o dalsze wsparcie Amiibo nawet przez chwilę nie miałem obaw (to wszak żyła pewnego złota). NX, cytując Gaming Bolt, ma szansę być ostatecznym sprzętem Nintendo.
Ach, właśnie, wspomniany raport Wall Street potwierdza dotychczasowe plotki dotyczące konsoli. Dodajmy jeszcze ten wysoki kredyt zaufania wobec ich przecieków. Chyba muszę się wyleczyć z dodawania "prawdopodobnie" do wszystkich artykułów o nowym Ninny. Moja mordka coraz bardziej się cieszy na samą myśl. Wii U lubiłem malować jako atrakcyjną alternatywę dla którejś z wiodących konsol, ich idealnie uzupełnienie. Ale Wii U było odrobinę upośledzone. A jego następca ma siłę i zapał młodzieńca na skraju dojrzałości. I podobną chęć buntu.
Adam Piechota