W końcu możemy obejrzeć najlepszą odsłonę Spyro w wersji Reignited
Nabijajcie pianki na kije!
Przyszedł czas na ujawnienie czegoś innego ze Spyro: Reignited Trilogy. Bo do tej pory (ultrafanów przepraszam za oczywistości!) w licznych materiałach oglądaliście wyłącznie grywalne Spyro the Dragon, czyli remake oryginału z 1998 roku. A w serii Insomniac (tak, tych od Spider-Mana - ależ stary jestem, że muszę to pisać) istniała gigantyczna przepaść pomiędzy „jedynką” a pozostałymi dwoma odsłonami. Gdy pierwowzór dyskutował z tak zwanymi „collectathonami” w duchu Nintendo 64 (duże, otwarte poziomy i zbieranie setek błyskotek), kolejne odsłony wolały nadwyrężać granice tej formy.
Spyro Reignited Trilogy - Spyro 2: Ripto's Rage PS4 Gameplay | PlayStation Underground
Piszę o tym nie bez pasji - Spyro 2 (Ripto’s Rage lub Gateway to Glimmer) to prawdopodobnie jeden z moich najukochańszych platformerów z pierwszego PlayStation. O ile nawet nie ten najbardziej „naj” - przeszedłem go około dziesięciu razy. „Dwójka” pozbawiała lokacje dotychczasowej przestrzeni, ale w zamian próbowała je maksymalnie od siebie rozróżnić. Kreowała mnóstwo gatunków zamieszkujących światy, całkowicie odmienne widokówki, a zamiast zaglądania w każdy kąt za znajdźkami preferowała… stos minigierek. Jednych rewelacyjnych, innych średnich, ale nigdy nie zawracających uwagi gracza na tyle długo, by zacząć męczyć. Miała idealny balans. „Trójka” jeszcze pewnie szła w kierunku „krótkotrwałych fajerwerków”, gubiąc po drodze oryginalny klimat marki (chyba najbardziej zaszkodziły inne grywalne postaci).
Muszę dodawać, że Spyro: Reignited Trilogy jest dla mnie ważniejszą premierą tej jesieni niż sporo największych hitów?