Twój indyk się słabo sprzedaje? Wydaj go na Switchu
Jak pokazuje przykład tegorocznego Wonder Boya - platforma Nintendo staje się nowym rajem gier niezależnych.
Dziennikarze Gamasutry przepytali ostatnio kilka niezależnych zespołów o to, jak pracuje się z japońskim gigantem i jak (czy łatwo, czy trudno) przenosi swoje dziełka na Switcha. Wśród uzyskanych odpowiedzi szczególnie zwraca uwagę wypowiedź studia Lizardcube, autorów udanego Wonder Boy: The Dragon's Trap, odświeżonego wcielenia mniejszej perełki z archaicznych sprzętów Segi. Chodzi mianowicie o to, że wersja switchowa rozeszła się w większej liczbie egzemplarzy niż... na pozostałych trzech platformach razem wziętych. Słucham? Że to nic wielkiego?
Bynajmniej. The Dragon's Trap ukazało się na Xboksie One, PlayStation 4 i pecetach. Gdzie potencjalna baza klientów jest kilkadziesiąt razy większa. Pierwszy argument, jaki zapewne rodzi się na tę wieść, to "bo na Switchu brakuje gier". Błąd. Gier jest sporo, i to nawet dużych, pudełkowych produkcji (niedawno rewelacyjne Mario + Rabbids: Kingdom Battle, za chwilę Pokken Tournament DX). W przypadku "indyków" - tych jest wręcz zbyt dużo. Każdego piątku eShop dostaje od trzech do pięciu wartych uwagi pozycji. Może to kwestia głodu, jaki towarzyszy użytkowaniu dość nowego sprzętu? Pamiętam, jak łapczywie zgarniałem wszelkie pierdoły w pierwszych miesiącach życia PlayStation 4. Teraz mam podobnie z platformą Nintendo.
Nintendo Switch Nindies Showcase Summer 2017
Ostatni wysyp niezależnych tytułów, jakim zaatakowało media "wielkie N" (powyżej), pokazuje, że pod tym względem nie zamierzają zwalniać. Ludziom podoba się mobilność Switcha. Sam rozważę ponowny zakup wielu starszych pozycji, jeżeli będę mógł je ogrywać w pociągu lub drodze do pracy (Stardew Valley!). A statystyki mówią za siebie - na razie bardziej opłaca się ze swoimi małymi hitami debiutować właśnie na Pstryczku, skoro finansowo daje to większe perspektywy. Nam, switchowcom, to na pewno nie będzie przeszkadzać. Ale wiadomo, że w końcu przyjdzie moment, gdy tych produkcji będzie już zbyt dużo, by móc je spokojnie ogarnąć. Podobnie jak na Steamie.
Adam Piechota