The Binding of Isaac - gdy matka chce cię zamordować w imię Boga
Inspiracje The Binding of Isaac? Legend of Zelda, Stary Testament, lęk przed satanizmem typowy dla lat 90. dwudziestego wieku, gry typu roguelike. Z tego nie mogło wyjść nic złego.
07.10.2011 | aktual.: 08.01.2016 13:22
Edmund McMillen nie jest normalnym twórcą gier. Większość graczy będzie go kojarzyć pewnie tylko jako połowę duetu odpowiedzialnego za Super Meat Boya, ale prawda jest taka, że na koncie ma o wiele więcej gier (głównie flashowych). Zwykle są to proste wariacje na temat różnego rodzaju zręcznościówek, zawsze przybrane jednak w wyjątkową, obskurną, bardzo turpistyczną oprawę graficzną. The Binding of Isaac nie wyłamuje się z tego schematu. Różnica polega na tym, że teraz, po sukcesie Meat Boya, McMillen mógł wydać ją jako normalną, płatną produkcję, a nie tylko darmową grę przeglądarkową, którą większość graczy potraktowałaby jako popierdółkę na pięć minut. I dobrze, bo jego produkcje zasługują na poważne traktowanie.
Pięknie, choć brzydko Historia opowiedziana w grze jest szczątkowa, choć intrygująca. Całość luźno opiera się na jednej z przypowieści Starego Testamentu. Isaac, główny bohater, jest młodym chłopcem, którego matka... nie jest do końca normalna. Powiedzmy tyle, że słyszy głos Boga. Ten najpierw każe jej odcinać Isaaca od pokus i grzechów codziennego życia (co oznacza zamykanie w komórce), a potem, ostatecznie, poświęcić go w imię Pana. Bogobojna mama bierze więc nóż...
...a tymczasem Isaac ucieka do piwnicy. W trakcie gry jego zadaniem będzie pokonanie kilku poziomów podziemi, gdzie zmierzy się z rozmaitymi koszmarami, by ostatecznie... No, tego nie zdradzę, przekonacie się sami.
To, co początkowo najbardziej intryguje w The Binding of Isaac, to niezwykła oprawa i klimat gry. Główny bohater jest przestraszonym, płaczącym (łzy są tu... bronią) chłopcem. Z kolei jego przeciwnicy to powykrzywiane, karykaturalne monstra, nagie i oślizgłe, przywodzące na myśl efekty nieudanych eksperymentów genetycznych albo osoby dotknięte najdziwniejszymi chorobami - po prostu brzydkie. Gra „pachnie” kanałem i fekaliami, jest zatęchła, momentami w pewien sposób nawet odpychająca. Trudno mi wprost interpretować, co McMillen chciał przez to wyrazić (skłaniałbym się do lęku przed dorastaniem), ale niewątpliwie udało mu się stworzyć coś zupełnie wyjątkowego.
Prosto, choć trudno Klimat klimatem, ale żadna gra nie byłaby wiele warta bez wciągającej rozgrywki. Na czym w ogóle polega The Binding of Isaac? Każdy etap - poziom piwnicy - składa się z połączonych ze sobą, widzianych od góry pomieszczeń. Większość zapełniają wspomniane monstra, które trzeba oczywiście pokonać. Oprócz „strzelania łzami” można jeszcze od czasu do czasu skorzystać z bomby bądź innej znajdźki. Rozgrywka początkowo jest łatwa, z czasem jednak robi się naprawdę trudna. Naprawdę trudna. Przygotujcie się na to, że choć całą grę można przejść w godzinę, to za pierwszym razem i tak Wam się to nie uda (zwłaszcza że tu, gdy się umrze, trzeba zaczynać od zera). Za dziesiątym też nie. Za dwudziestym też możecie mieć sporo problemów. Za trzydziestym... No, może się uda. Ale pewności nie ma.
Cała zabawa polega na tym, że za każdym razem poziomy generowane są losowo. Dodatkowo znajduje się na nich rozmaite przedmioty czy ulepszenia - bez nich nie ma najmniejszych szans na dotarcie do końca gry - i tutaj też nigdy nie wiadomo, na co się natrafi. Chęć powtarzania The Binding of Isaac jest więc napędzana tym samym, czym choćby Diablo, chociaż oczywiście w skali mikro: zbieranie przedmiotów, pokonywanie kolejnych wrogów i tak dalej, wszystko w losowo generowanym układzie. Niby za każdym razem tak samo, ale jednak inaczej.
Choć The Binding of Isaac wygląda w założeniach banalnie, nie jest grą łatwą. Choć nie jest skomplikowana - chce się ją powtarzać. A nawet, jeśli się ją raz skończy, zawsze można też odblokować inną postać i zagrać nią. Oczywiście wszystko zależy od podejścia: jeśli kogoś znudzi schemat, szybko odłoży ten tytuł na cyfrową półkę. Jeśli jednak mu się spodoba, to może spędzić przy nim naprawdę sporo czasu.
Werdykt The Binding of Isaac jest ze wszech miar wyjątkowe. Obecnie w Steamie gra kosztuje około dwudziestu złotych. Wydaje się, że to idealna cena za tę nieskomplikowaną, ale jednocześnie wciągającą i niepozbawioną głębi produkcję. Nie jestem przekonany, czy spodoba się każdemu, ale na pewno warto ją wypróbować, zwłaszcza biorąc pod uwagę niewygórowaną cenę.
Tomasz Kutera
The Binding of Isaac (PC)
- Gatunek: strzelanina
- Kategoria wiekowa: od 18 lat