Taki zły, jak go wszyscy malują? Paper Mario: Color Splash dostaje po tyłku za to, że próbuje być inny
A przecież wygląda całkiem smacznie.
Jesienne premiery Nintendo nie mają generalnie szczęścia, jeśli chodzi o przyjęcie fanów. To fajny prztyczek w nos osób twierdzących, że wielbiciele charyzmatycznej firmy wciągną wszystko, co ta im podsunie pod nos. Pisałem już o fatalnym wyniku Metroid Prime: Federation Force w Japonii. Gra okazała się podobną wtopą na pozostałych rynkach (w Wielkiej Brytanii nie weszła nawet do pierwszej czterdziestki). Spoglądam na drugą ogólnie skrytykowaną zapowiedź, Paper Mario: Color Splash, która chcąc nie chcąc będzie największą wewnętrzną premierą Nintendo pozostałych miesięcy tego roku. Bo w sumie jedyną. I też wszyscy się na nią jeżą. Ma więcej łapek w dół na YouTubie niż w górę.
W tym przypadku negatywną opinię powoduje porzucenie elementów role-playowych, wyznaczników dwóch pierwszych odsłon papierowego hydraulika. Dziwne trochę. Seria od niemal dekady stawia na "dziwaczne" pomysły (na przykład w rewelacyjnym Super Paper Mario z Wii). Stabilny erpegowy klimat zapewniały raczej tytuły Mario & Luigi. Reżyser Risa Tabata nawiązał ostatnio do tego w rozmowie z USGamerem. Powiedział:
Paper Mario: Color Splash - Official Game Trailer - Nintendo E3 2016
Dość jasnym jest dla mnie, że negatywny odbiór zapowiedzi Color Splash (podobnie jak z Metroidem, powstała nawet petycja, by grę odwołać) spowodowała poprzednia odsłona serii - Sticker Star na 3DS-a, która również wypięła się na elementy role-playowe. A że była przeciętną pozycją, niektórym odbija się czkawką do dzisiaj. Nintendo robi, co może, by choć odrobinę ocieplić wizerunek nadchodzącej premiery, czego przykładem niech będzie fajna, inspirowana Power Rangersami kampania reklamowa z kolorową drużyną Toadów (Rescue V, warto rzucić okiem akapit niżej).
Osobiście nie mam większego problemu z bardziej logiczno-platformowym kierunkiem, jaki papierowy Marian obrał jeszcze na Wii. Muszę przyznać rację reżyserowi - dostajemy wszak bardzo fajną serię erpegową w Mario & Luigi, z przynajmniej trzema inkarnacjami, jakie powinien znać każdy szanujący się fan dużego N. Na korzyść Color Splash przemawia także oprawa wizualna. Choć Wii U ledwo zipie pod względem technicznym, pozwoli chociaż przenieść wycinankowy świat w krainę rozdzielczości HD (śmiejcie się - nie wszystkie marki Nintendo kopnął jeszcze ten zaszczyt). I wbrew trendom w Internecie, trzymam za tę premierę kciuki. Chciałbym do końca roku raz przynajmniej wyciągnąć tę konsolę z szafy i nie żałować kolejnej męczarni z kablami.
Przekonamy się 7 października.
Paper Mario: Color Splash - Rescue V: Episode 1
Adam Piechota