Święta i nowe stworki już w Pokémon Go
Co powiecie na Togepi, Pichu, Magby'ego i całą słodką, dziecięcą spółkę?
13.12.2016 13:15
Niestety, to jeszcze nie cała druga generacja. Ale i tak jest dobrze. Kiedy w zeszłym tygodniu Niantic zapowiedziało swoją, cóż, zapowiedź nowych Pokémonów, obstawiałem, że usłyszymy coś w rodzaju "przygotujcie się na garśc nowości w lutym!". Tymczasem w świecie Pokémon Go pojawił się i uroczy Togepi, i Pichu, i kilka innych niespodzianek.
Niantic postanowiło rozpocząć drugą generację Pokémonów za pośrednictwem jajek. To stamtąd wyklują nam się teraz dzieci Pokémon, czyli mniejsze, pocieszne wersje Poksów z pierwszej generacji. Mamy więc Igglybuffa i Cleffa z "dwukilometrówek", Pichu oraz Togepi z "pięciokilometrówek" oraz Elekida, Magby'ego i Smoochuma z "dziesięciokilometrówek". Przynajmniej tyle potwierdzili na razie czujni gracze.
Punkt dla twórców. Wprowadzenie drugiej generacji przez hodowanie nowych stworków z jajek (podobnie jak w serialu pojawił się najpierw Togepi) było rzeczą, za którą obstawało sporo fanów. Dobrze widzieć, że Niantic ich posłuchał. Trzeba też przyznać, że taka taktyka może być lepsza niż bezceremonialne rzucenie kolejną ogromną porcją nowych stworów. Studio dozuje swoje atrakcje, a małe Poksy wydają się idealnie pasować do tego planu.
Oprócz tego aplikacja zyskała świąteczny akcent. Poza zwykłymi Pikachu, gracze mają szansę znaleźć, uwaga, trzymajcie się, SUPER UNIKATOWEGO I NIESAMOWITEGO PIKACHU, KTÓRY... no, ma czapkę Mikołaja. Po prostu. To wciąż ta sama, dobrze znana mysz, tylko ma czapkę Mikołaja. Możecie na nią polować do 29 grudnia.
[fbpost url="video.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2FPokemonGO%2Fvideos%2F1041363782676846%2F&show_text=1&width=560" width="560" height="609"]
Skoro idą święta, niegłupim pomysłem byłoby też powtórzenie całej szopki z podwójnymi punktami doświadczenia i Stardustem, póki co jednak w tym temacie panuje cisza. Taka oferta w połączeniu z nowymi Pokémonami i działającym radarem mogłaby naprawdę skłonić sporą część graczy do ponownego zanurzenia nosa w ekran smartfona. Nawet jeśli ten nos jest czerwony od mrozu.
Patryk Fijałkowski