Rozczarowująca przejażdżka w Steep za mną. Na więcej nie mam ochoty
O tej grze można wiele powiedzieć, ale nie to, że jest SSX-em w otwartym świecie.
21.08.2016 | aktual.: 21.08.2016 13:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ubisoft przyzwyczaiło nas do tego, że co roku podczas swojej konferencji na E3 odpala jakąś bombę. Pierwszy Watch Dogs, nowy Rainbow Six, sandboksowy Ghost Recon. W tym roku pojawił się natomiast Steep, ogromny symulator sportów zimowych. Gra z racji sposobu zaprezentowania wydawała się "następną dużą rzeczą" Ubisoftu. Po grywalnym gamescomowym demie mogę śmiało powiedzieć, że nie. Steep to taki kolejny Shaun White Snowboarding. Większy i bardziej zróżnicowany, ale wciąż na tyle nijaki, że większość graczy może o nim szybko zapomnieć.Góra robi wrażenie swoim rozmiarem i faktem, że możemy dojechać ze szczytu na dół, ale już nie wykonaniem. Jest na niej pusto i monotonnie. Spora w tym zasługa względnego realizmu gry, w końcu naprawdę w Alpach też nie ma fajerwerków na każdym zakręcie i śnieżnych half-pipe'ów, ale kurczę, pamiętacie SSX-a? Gdzie w górnych rejonach była mgła, wiatr, zmrożony śnieg i oblodzone powierzchnie, niżej błękitne niebo z cudnie odbijającym się od białego puchu słońcem, a pod koniec zielona, często nawet nieośnieżona już roślinność z o wiele łagodniejszymi stokami? Żadna z gier EA nie była sandboksem, ale pamiętam, że w niektórych trybach poszczególne trasy się ze sobą łączyły, pozwalając nam na nawet kilkunastominutową zabawę. Tutaj takie długie przejazdy to podstawa, problem w tym, że jadąc walczymy nie tylko z nierównościami terenu, ale też coraz bardziej oganiającą nas sennością.Zapowiedziana w 2014 roku gra twórców Burnouta o roboczym tytule Criterion Games: Going Beyond Cars miała być czymś w stylu Steepa z pojazdami. Zapowiadało się fajnie, ale niestety nic z tego nie wyszło. Po pierwszej prezntacji konceptu na grę Electronic Arts nabrało wody w usta.
Nie pomaga przeciętny model jazdy na desce czy nartach. Jest poprawny i całkiem naturalny, co oznacza, że nie zrobimy podwójnego salta na byle skoczni albo grinda po przewróconym drzewie. Ogólnie elementów, z którymi możemy wejść w interakcję jest jak na lekarstwo, często nie pozostaje więc nic innego, jak jechać sobie slalomem. Fajna zabawa na 10 minut, potem zaczyna nużyć. Pal licho mdłe otoczenie, to jeszcze by uszło przy jakimś rozbudowanym systemie trików. Ale to nie arcade'ówka, więc go tu nie uświadczysz.Zimowa propozycja Ubisoftu to nie tylko snowboard i narty, ale też fruwanie ze spadochronem i bez, w specjalnym stroju człowieka-wiewiórki. Ze względu na tempo i niebezpieczeństwo bliskiego spotkania z ziemią ten ostatni tryb jest najbardziej emocjonujący. Można sobie utrudniać zadanie celowaniem na przykład w niewielkie dziury w skałach i przelatywać przez nie z dużą prędkością. Ciekawe doświadczenie, czego nie da się powiedzieć o fruwającym skrzydle. O wiele mniejsze tempo szybowania nie robi specjalnego wrażenia i… zgadliście, usypia.Fajne w Steep jest to, że w każdej chwili można wylądować albo odpiąć dechy i wspiąć się pieszo na najbliższy pagórek. Szczególnie wtedy można poczuć respekt przed górą. Zabawę ułatwiają też szybkie teleporty do kluczowych miejsc. Tych dwóch ostatnich opcji brakowało SSX-owi, ale nawet bez nich wciąż miażdży on konkurencję. Steepowi bliżej do Snow dewelopera Poppermost Productions, który od trzech lat nie może wygrzebać się ze steamowego wczesnego dostępu. Steep to nie grozi, gra pojawi się w grudniu, wyprzedzając indie-konkurencję. Steep to jednak nie indie, zapłacimy za nie ponad 200 zł, także na PC.Symulator Ubisoftu to mocno senna rozrywka w ogromnym i pustym świecie. Było sporo porównań do zimowych zręcznościówek, ale jak tak teraz myślę, to Steep najbliżej do Fuel od Codemasters. Kojarzycie te offroadowe wyścigi z poprzedniej generacji konsol? Miały słaby model jazdy, niezbyt emocjonujące wyzwania, nieciekawy wybór samochodów i prze-o-gro-mny otwarty świat, który przytłaczał swoimi rozmiarami.
Ten ze Steep nie jest aż tak duży, a jego model jazdy nie jest aż tak zły jak fur z Fueal, ale skojarzenia nasuwają się same. Zapowiada się więc gra dla tych, którzy wsiąkną w zimowy klimat i sieciową rywalizację tej... niszowej gry AAA?
Paweł Olszewski