Po nieudanej rewolucji nadchodzi Valkyria Chronicles 4
I bardzo dobrze.
Był przecież jakiś procent szans, że Sega da na przykład drugą szansę tegorocznemu spin-offowi. Nie żeby zachęcały do tego oceny (najgorsze w serii) czy sprzedaż (najgorszy debiut serii w Japonii, jeśli nie liczyć remastera Valkyria Chronicles). Na szczęście firma podjęła dwie dobre decyzje. Po pierwsze - wraca do głównej serii. Po drugie - Valkyria Chronicles 4 oprócz PS4 i Xboksa One, trafi jeszcze na Switcha.
Trzecim plusem świeżutkiej zapowiedzi jest fakt, że nie musimy bać się o datę premiery gry na zachodzie. Ameryka i Europa również zagra w przyszłym roku.
Valkyria Chronicles 4 is Deploying to the West in 2018
Zwiastun jest raczej typowy dla serii - wygląda jak zawsze i głosem narratora obiecuje to co zawsze. Pierwsze, towarzyszące mu informacje, też nie mówią o rewolucji. W znanym konflikcie - Druga Wojna Europejska wciąż trwa, więc akcja dzieje się w tym samym czasie co część pierwsza - znów wcielimy się w grupę przyjaciół, którzy w obliczu wojny będą musieli szybko dorosnąć.
Na poprzedniej generacji wyglądało to ślicznie, w remasterze w wyższej rozdzielczości efekt potrafił razić sztucznością. Więc mam nadzieję, że autorzy coś z tym zrobią. A jeśli przy okazji, oswoiliby nieco interfejs zmniejszają liczbę "kliknięć"... No, byłoby malinowo.
Maciej Kowalik