Panie i Panowie, oto Nintendo Switch!
Bilety kupione, pociąg rusza. Będę tęsknił za nazwą "NX".
Co za dzień, prawda? Podczas gdy ja piszę o nowej konsoli Nintendo, Wy już szykujecie popcorn na zwiastun Red Dead Redemption. To prawdopodobnie najgorętsze dwie godzinki całej jesieni. Chociaż kto by pomyślał, że to właśnie Ninny zechce konkurować z Rockstarem o popularność w Internecie. Na pewno żaden z nas. Nie, nawet ja. Widocznie musieli bardzo mocno w tę zapowiedź wierzyć. Albo nie wiedzieli o Red Dead 2. To Nintendo, więc druga opcja też byłaby możliwa.
Całość zaczęła się dzisiaj rano. Wstaliśmy, weszliśmy na Twittera, a tam pojawiła się bodaj najbardziej przerażająca wersja Mario, jaką świat widział. Na początku był zachwyt, było klaskanie, że "nareszcie postanowili zrobić swój ruch". Godzina szesnasta naszego czasu. Adam, dzisiaj po południu piszesz. Chwilę później ludzie zaczęli dostrzegać ten morderczy błysk w oczach Wąsacza. Przyjrzyjcie się mu tak mocniej. Przecież spokojnie zasługuje na gościnny występ w Five Nights at Freddy's. I jeszcze zza kotary zerka, co generalnie kojarzy się dość dwuznacznie. Nic dziwne, iż domorośli graficy szybko wykorzystali sytuację, by klepnąć nowego branżowego mema. A Kotaku zebrało najfajniejsze do kupy. Ograniczę się do moich ulubionych.
Tymczasem na tę całą dziwną sytuacją z wielkim ociąganiem się Nintendo przed ujawnieniem konsoli trochę światła rzuciła plotka, którą wykopało Nintendo Life. Jeżeli wierzyć Tomowi Phillipsowi - który stał za wielkim przeciekiem Eurogamera w lipcu, w sumie pierwszym kompetentnym i wiarygodnym - dzisiejsze wydarzenie miało odbyć się już we wrześniu. Powód obsuwy był jednak konkretny oraz całkiem zrozumiały, biorąc pod uwagę nową politykę firmy: "eniksowa" wersja Super Mario nie działała jeszcze we wrześniu tak, jak sobie to wymarzyli. Czyli wiadomo, jaki tytuł zostanie zaprezentowany dogłębnie lada moment. I to dobry sygnał.
Po pierwsze - wiele sprzętów Nintendo lubiło mieć na starcie nowe Mario. Po drugie - Mario to zawsze gwarant najwyższej jakości (wyświechtany slogan, ja wiem, ale przyrzekam, że nadal prawdziwy, zwłaszcza gdyby to Mario poszło drogą Super Mario Galaxy). Po trzecie - brak świetnego Hydraulika podkopałby wspaniałą zagrywkę z Super Mario Run. Przypominam, że Miyamoto wystąpił na wydarzeniu Apple, a grudniowa premiera uproszczonej do granic możliwości, mobilnej wersji jego platformera to prawdopodobnie najbardziej wyczekiwana gra mobilna tego roku po Pokemon Go. A zarazem kamień milowy dla naszej historii - bo zacofane Ninny nareszcie poszło po rozum do głowy.
A co zobaczyliśmy o 16.00? Nazwę konsoli, jej wygląd i możliwości. Większość przecieków się sprawdziła. Nintendo Switch to konsola przenośno-stacjonarna. W domu odpalana na telewizorze, w podróży służąca jako tablet ze ściąganymi bokami-kontrolerami (a'la Wiimoty). Te można założyć na mniejszy ekran i grać niczym w trybie tabletowym na Wii U, a można także wziąć ze sobą zwykłego pada (lub więcej), oprzeć ekran o nóżkę i grać ze znajomymi w trybie "kampingowym". Mottem konsoli będzie pewnie "graj w co chcesz, jak chcesz, gdzie chcesz".
First Look at Nintendo Switch
Tak, gry na kartridżach, tutaj przecieki również się sprawdziły. Jakie gry? Uważni na krótkim zwiastunie wypatrzą Splatoon (pewnie "dwójka"), nowe trójwymiarowe Mario, The Legend of Zelda: Breath of the Wild, Mario Kart, NBA (od 2K zapewne) oraz... Skyrima. Tak, stary kotlet jako jeden z pierwszych dowodów, że inni developerzy też będą wspierać Switcha. Jak to wyjdzie - zobaczymy w trakcie najbliższych miesięcy. I ciekawie wygląda prezentacja Splatoon jako esportowego fenomenu. Czyżby ktoś zauważył gigantyczny potencjał marki? Słusznie.
Filmik jak to filmik, nie skupił się na żadnych szczegółach. Znamy po prostu wygląd konsolki, jej ideę, dostaliśmy także potwierdzenie, że rzeczywiście marzec przyszłego roku (TAK!). I wiecie co, ręce mi delikatnie drżą. Sposób, w jaki pokazano Switcha, pokazuje, że wyciągnęli kilka wniosków z Wii U, znowu mają szansę na mniejszą (N64) lub większą (Wii) rewolucję. Pomysł konsolki, jej design - to biorę w ciemno. Teraz chcę powolnego zdradzania wszystkich szykowanych kart. Moc sprzętu, czas życia baterii, zawartość bundli, lista gier startowych, potencjał samych tytułów, ceny wszystkiego - to będzie nam tłumaczone w najbliższym czasie. Ale raczej nie będziecie narzekać na brak konkretnych newsów.
Czego nie zobaczyliśmy jeszcze w ogóle? Amiibo. Ale można być spokojnym, że sprzęt będzie je obsługiwał, wszak to istna żyła złota dla firmy z Kioto. Wiecie, to zaledwie pierwsze wrażenie na gorąco. Moje fanowskie serce niemal wyskakuje z piersi. A racjonalny umysł podpowiada, że tym razem może naprawdę się udać. Następny przystanek - Hajpów Wielki!
Adam Piechota