"Pamiętacie czasy, gdy kupno gry wystarczyło, by mieć ją w całości?"
Autorzy Titanfall 2 potwierdzają, że patrzą na biznes nieco inaczej. Ciekawe co na to EA.
28.10.2016 | aktual.: 29.10.2016 08:41
Dziś premiera, co oznacza, że przegrałem wewnętrzny zakład z samym sobą o to, że ktoś jednak zlituje się nad Titanfallem i nie wrzuci go między Call of Duty: Młot i Battlefielda: Kowadło. Trudno wyobrazić sobie gorszy moment na premierę trzeciego FPS-a. Premiera Battlefield 1 pokazała, że gracze łatwo zapomnieli o technicznych problemach czwórki i popędzili do sklepów, względnie na pocztę, by odebrać preorder. Activision tradycyjnie pompuje kasę w marketing, zapraszając do występu w reklamach gwiazdy mniejszego, większego i olimpijskiego formatu.
Respawn nie dysponuje takimi środkami. Wydawcą jest co prawda EA, ale choć pewnie liczy, że gra futurystyczną rozgrywką odbierze jakąś część graczy Infinite Warfare, to promować będzie przede wszystkim stworzonego przez EA DICE Battlefielda 1. A nie produkcję niezależnego studia jakim jest Respawn. Przecież w przypadku Battlefielda trzeba sprzedać nie tylko grę, ale i kosztujący drugie tyle karnet na nieujawnione wciąż dodatki. Jak co roku mniej więcej o tej porze zaczynają się dla wydawcy żniwa.
Zampella jednak dość wcześnie zapowiedział, że kupując Titanfall 2, kupujemy grę razem z całą obecną i przyszłą zawartością. Wtedy taka zapowiedź mogła wzbudzać powątpiewanie, ale studio na chwilę przed premierą potwierdziło to z całą mocą, sprzedając małego pstryczka w nos nie tylko Call of Duty, ale również własnemu wydawcy, który z zarabiania bity rok na swoich FPS-ach uczynił jedną z cech charakterystycznych.
Takiego ćwierknięcia oficjalny profil Electronic Arts na pewno nie puści dalej, choć inne wykorzystuje. Ciekawi mnie jak wygląda współpraca na linii Respawn - wydawca i kto podjął decyzję o karkołomnej dacie premiery gry. O tym, że nie jest malinowo może świadczyć chociażby fakt, że wcale nie tak długo przed premierą Titanfall 2 okazało się, że w przeciwieństwie do części pierwszej i Battlefieldów nie będzie częścią oferty EA Access.
Wiadomo już, że na "dwójce" seria się nie zakończy. Wydawcą pierwszej części był Microsoft, przy sequelu rolę tę pełni EA. Kto wie - może przy okazji kolejnej części Respawn, który nikomu nie sprzedał praw do swojego IP, zdecyduje się na kolejną zmianę.
I tak sobie myślę, że losy Titanfall 2, którego developer najwidoczniej stworzył świetną grę i do tego aktywnie protestuje przeciwko antykonsumenckim praktykom w branży, będą rodzajem papierka lakmusowego dla współczesnych graczy. Tych, którzy tu przyznają komuś Złotą Kupę, tam storpedują nowy zwiastun łapkami w dół, a potem i tak nie zauważają, że przecież jest alternatywa. Tylko ta piekielna data premiery...
Maciej Kowalik