Overwatchowe Play of the Game podbija internet. Wszystko w popkulturze ma swoją najlepszą akcję

To, że Overwatch będzie głośną grą, wiadomo było od początku. To, że będzie grą bardzo dobrą, okazało się już po premierze. Jej popularność wykracza jednak poza branżowe zachwyty i przenika do szeroko rozumianej popkultury. Pal licho masę cosplayów, niepokojąco niezdrowe podniecenie fanów czy prężną gałąź porno - prawdziwą furorę w sieci robi Play of the Game.

Czy ktoś jeszcze nie wie o czym mowa? Chodzi o najlepszą akcję, pokazówkę kończącą każdy mecz - w takt pompatycznej muzyki gra wybiera jednego gracza, który wykonał najbardziej spektakularny ruch i odtwarza jego moment chwały. Charakterystyczna forma Play of the Game, na którą składa się soundtrack, efekty dźwiękowe, widowiskowa scena i komunikaty o pokonanych przeciwnikach, została zaadaptowana przez internautów; aktualnie można znaleźć mnóstwo przykładów jej wykorzystania. Sam w ostatnich Ścinkach zostawiłem komentarz IGN-u odnośnie konferencji na E3:

Play of the Game już dawno wyszło jednak poza ramy branży. Najświeższym przykładem jest zilustrowanie overwatchowym memem ostatniego odcinka "Gry o Tron". Wiecie, tego, który zachwycił cały świat, bo Ramsay, psy, Jon "Leeroy" Snow i chyba najefektowniejsza batalia w historii telewizji. Pominę już wątek tego, jak dziwi mnie sytuacja, w której jeśli nie obejrzałeś odcinka w czasie jego premiery, to jesteś skazany na śmierć przez zaspoilerowanie (pamiętacie Hodorowe szaleństwo?) i przejdę do rzeczy:

"Gra o Tron" to jednak nie jedyny serial, którego bohaterom zdarza się soczyste Play of the Game. Pamiętacie jeszcze to świetne zagranie Waltera White'a z ostatniego odcinka "Breaking Bad"?

Reżyser Tommy Wiseau doczekał się z kolei jednego z najzabawniejszych Play of the Game w internecie:

Prawdziwymi wymiataczami okazują się też Shrek, Wade Wilson, Joker, Iron-Man i... Nowy Porządek z "Przebudzenia Mocy":

Ale poza bohaterami filmów, komiksów i seriali najlepsze Play of the Game dostaje też... dziwaczna rzeczywistość. Ta z kolei służy czasem sparodiowaniu konkretnych bohaterów Overwatcha:

A czasem nie - czasem po prostu chodzi o jak nagłębszy poziom dziwności:

Zresztą, internet internetem - w Korei Play of the Game zostało ostatnio użyte jako żart w telewizji. Ale wiadomo, Korea - tam siedemnastolatki muszą udowadniać, że nie są botem, a e-sport ma swój dedykowany, całodobowy kanał.

Tak, dobrze widzicie - w koreańskim materiale Play of the Game otrzymał kamień. Bo czemu nie? Jak wielu słusznie zauważyło, to wciąż lepszy POTG niż POTG Bastiona. À propos Bastiona wstyd nie wrzucić tego...

Skoro wróciliśmy już do gier, to może jeszcze szczypta Metal Gear Solid?

A na koniec, jeśli obejrzeliście wszystkie te materiały i od zawartego w nich motywu muzycznego macie już wrażenie, że Wasze życie jest jednym wielkim Play of the Game, odreagujcie sobie, oglądając Leeroya Jenkinsa w wykonaniu niezawodnego Jona Snowa. Łezka się w oku kręci, co? Od nostalgii i ze śmiechu. Ach, internecie...

Patryk Fijałkowski