No to jak sprzedała się nowa konsola Nintendo?
Japonia, Stany, Wielka Brytania - o najważniejszych rynkach już wiemy.
Wiadomo, że w przypadku tego sprzętu statystyki należy brać ze sporym przymrużeniem oka. Wstępna sprzedaż nie określa, jaki potencjał rzeczywiście ma Nintendo Switch. To raczej wyznacznik liczby osób, które zapragnęły sprawdzić w ruchu The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Wii U też cieszyło się zainteresowaniem w pierwszym miesiącu życia (o, jaki przykry żart wyszedł). Dla firmy z Kioto Switch generalnie jest wyzwaniem na cały 2017 rok. O takim zainteresowaniu ze strony zewnętrznych wydawców, jakim cieszyło się PlayStation 4, można przez najbliższy okres raczej zapomnieć. Entuzjazm ma to do siebie, że niepielęgnowany szybko opada. No. Skoro mamy to już za sobą, sprawdźmy na trzeźwo, jak konsolka poradziła sobie w swoich pierwszych kilku dniach na rynku.
Najwyższy wynik padł prawdopodobnie w Japonii. Famitsu stwierdziło, że od piątku do niedzieli swój nowy domu odnalazło 330 637 konsol. To wynik podobny i do poprzedniczki, i... do obecnego króla rynku, PlayStation 4, choć od obu delikatnie wyższy. A zatem na tamtym rynku Switch nadal traktowany jest jako konsola stacjonarna. Wystarczy jednak, że doczeka się swoich odsłon Yo-Kai Watch, Pokemonów oraz Monster Huntera, by sprzedaż ruszyła z kopyta. Przypominam, że tam najpopularniejszą platformą do gier jest 3DS.
[ttpost url="https://twitter.com/nickwingfield/status/838872510871433216?ref_src=twsrc%5Etfw"]
O Stanach wiemy tylko tyle, ile zdradził Nick Wingfield z "The New York Times" po wywiadzie z Reggiem Fils-Aime (tym, którego ciało jest gotowe). Sprzedaż pobiła dotychczasowy rekord Nintendo, Switch sprzedał się lepiej niż Wii. A Breath of the Wild już cieszy się tytułem "najszybciej kupowanej gry startowej Nintendo", której nie pakowano do zestawu z konsolą. Czyli tak, Link przeskoczył Super Mario 64 - choć to nic trudnego, jeśli na start puszcza się tylko jedną dopracowaną pozycję. Ale o konkretnych liczbach możecie na razie pomarzyć. Jedynym dowodem jest seria tweetów uznanego dziennikarza.
[ttpost url="https://twitter.com/nickwingfield/status/838873369378357248?ref_src=twsrc%5Etfw"]
Tak się przyjęło, że trendy w Europie często określamy przez pryzmat rynku angielskiego i zrobimy to ponownie. Około 80 tysięcy konsol. To dwukrotnie więcej niż Wii U, ale sporo w tyle za 3DS-em (113 tysięcy), ostatnim Xboksem (150 tysięcy) oraz PlayStation 4 (250 tysięcy). Należy pamiętać, że z dostępnością konsol było dość krucho, a większość sklepów wyprzedała swoje egzemplarze już w okresie preorderowym. Według artykułu Games Industry, sieci są zadowolone z tego startu, a jedna napisała nawet, szalona, że "Nintendo powróciło".
A jak w Polsce? Szperamy, pytamy, zbieramy informacje. Być może uda się dostarczyć Wam jakąs konkretną odpowiedź. Według moich tablic w mediach społecznościowych to Switcha mają chyba wszyscy. Ale to po prostu ludzie z branży, którym ani na chwilę nie przechodzi maksymalna podjarka nową Zeldą.
Adam Piechota