Microsoft będzie miał własny abonament na gry na Xboksie One i Windowsie 10
Xbox Game Pass za stosunkowo niewielkie pieniądze zapewni dostęp do ponad 100 gier, wśród których znajdziemy nie tylko klasyki.
Z abonamentami na gry bywa różnie. Jest na przykład EA Access (na pecetach Origin Access), gdzie za śmieszne pieniądze mamy dostęp do ciągle rozbudowywanego katalogu. Inaczej do tematu podchodzi Nvidia, której usługa GeForce Now zapewnia dostęp nie tyle do gier, co do sprzętu. Na pecetach jest jeszcze Utomik, który za 6 dolarów miesięcznie oferuje dostęp do ponad 400 tytułów. Nie zapominajmy też o niedziałającym w Polsce PlayStation Now, umożliwiającym ogranie z chmury gier z PS3.
[vimeo id="199315979"]
Problem z tymi usługami jest taki, że albo są ograniczone, w większości przypadków, do jednego wydawcy (EA/Origin Access), albo - jak Utomik i PS Now - dają dostęp do samych staroci i mniej znanych gier, albo są po prostu bezsensowne, jak GeForce Now, gdzie abonament jest wysoki, ograniczony godzinowo, a gry i tak musimy kupować.
Teraz do gry wchodzi Microsoft ze swoim Xbox Game Pass. Za 39,99 zł miesięcznie otrzymamy dostęp ponad 100 gier takich wydawców jak: 2K Games, Bandai Namco, Capcom, Codemasters, Deep Silver, Sega czy Warner Bros. i, oczywiście, samego Microsoftu. Wśród dostępnych gier wymieniane są Halo 5: Guardians, Payday 2, NBA 2K16, Fable III, Terraria, Gears of War i Saints Row IV.
Raczej nie nowości, ale też nie kompletne starocie czy tytuły, o których słyszeli tylko twórcy i ich najbliższa rodzina. Co ważne, nie będzie to streaming, bo gry będziemy pobierać bezpośrednio na nasze dyski twarde, zatem usługa nie wykluczy osób ze słabszym dostępem do Internetu.
Nowe gry będą dodawane co miesiąc, ale wszystko wskazuje na to, że katalog dostępnych tytułów będzie utrzymywał stałe rozmiary - nowości zastąpią wcześniejsze produkcje. Sam Xbox Game Pass nie będzie wymagał abonamentu Gold, choć jeśli chcecie grać po sieci - płacić już musicie. Całość ruszy pod koniec wiosny tego roku, a od dziś będzie dostępna dla wybranych członków programu Xbox Insider.
Tym sposobem na rynku pojawia się kolejny, bardzo poważny gracz i zastanawiam się, czy w najbliższych latach nie będziemy świadkami jeszcze większej przemiany gier z produktu w usługę. Nie powiem, żebym miał coś przeciwko temu. To trochę jak z Netfliksem - tam też nie jestem właścicielem filmów i seriali, a są one dla mnie dostępne jak długo opłacam abonament. I również, jeśli jakaś produkcja zniknie z usługi, tracę możliwość jej oglądania.
Wątpię co prawda, aby w przyszłości abonamenty zastąpiły tradycyjną sprzedaż gier. To raczej oferta skierowana do osób, które tanim kosztem chcą ograć zaległości, bo mało prawdopodobne (i trochę niewykonalne z punktu widzenia dużych wydawców) są tego typu usługi obejmujące nowości.
Bartosz Stodolny