Kto zarabia na fenomenie Pokémon Go?
Analizy, przypuszczenia i rzeczywiste miliony każdego dnia.
Pokémony tu, Pokémony tam. Czuję się, jakbym znów chodził do szkoły podstawowej, a rytm mojego codziennego życia jeszcze raz dyktowały kieszonkowe potworki. Podczas gdy Pokémon Go zdobywa świat i - najwyraźniej - naszego Patryka, który codziennie zajmuje się tematem samej gry, ktoś na świecie już zadał bardzo istotne pytanie: ile ten fenomen zarabia oraz na czyje konto?
Szybkie przypomnienie - Pokémon Go wystartowało w bardziej cywilizowanych częściach świata dopiero w zeszłym tygodniu, jednak bardzo szybko wspięło się na szczyt iTunes oraz Google Play. To obecnie najpopularniejsza i najlepiej zarabiająca aplikacja obu sklepów. Dziennie łupie kwoty w przedziale od 1 miliona do 2,3 milionów dolarów. Niemało.
Discover Pokémon in the Real World with Pokémon GO!
Sugerując się raportem Wall Street Journal, należy zakładać, że pieniążki rozchodzą się w wielu kierunkach. Swoją część otrzymują Apple i Google, jako właściciele mobilnych sklepów. Trzecia działka idzie do developera, studia Niantic, które przecież narodziło się wewnątrz Google przed założeniem niezależnej koszulki. Później jest The Pokémon Company (Nintendo jest zaledwie jednym z właścicieli tej korporacji). Finalnie - Nintendo, które zainwestowało w prace Niantic.
David Gibson, analityk z Macquarie Research, przedstawił swoje przypuszczenia portalowi Business Insider w taki sposób:
Oczywiście, zachodnie media przerobiły tę wiadomość w nagłówek "Nintendo zarabia najmniej na Pokémonach", jednak pomyślmy chwilę trzeźwo. Ta gra nie wyszła jeszcze w wielu regionach świata. Mało tego, dopiero w przyszłym tygodniu ma uderzyć w Japonię, która - jak sądzę - szybko odepchnie Yo-Kai Watch na bok, by raz jeszcze przeżyć niezdrową fascynację kultem Pikachu. Według założeń Inverse, Pokémon Go ma szansę zarabiać miliard dolarów rocznie, jeśli upora się z problematycznymi serwerami i będzie hulać na całym świecie.
A Nintendo wcale nie może narzekać. Ich akcje skoczyły o 25% od momentu premiery gry. I mają największego asa w rękawie - prawdziwe Pokémony, które lada moment w swojej nowej, grywalnej odsłonie zaszczycą 3DS-a. Firma już sprytnie przekuwa mobilną rewolucję w poetykę kampanii reklamowej dla Pokémon Sun i Moon. Jeden rzut oka na japońską reklamę (poniżej) i staje się jasne, że ta generacja potworków poleci na skrzydłach dzieła Niantic do finansowego nieba.
Mnie z kolei ciekawi, jakie są dalsze plany Ninny na rynku mobilnym. Jakiś czas temu nie rozumiałem do końca, co firma chce na nim ugrać. Teraz już widzę. Ale pozostaje jeszcze cały koszyk pozostałych IP, które można (i które przecież planują) wrzucić na telefony. Metroidvania w rozszerzonej rzeczywistości?
Adam Piechota