Klimatyzator: co przeczytać, co obejrzeć i czego posłuchać, by lepiej wczuć się w L.A. Noire
Już za chwileczkę, już za momencik czeka nas premiera L.A. Noire - jednej z chyba najbardziej oczekiwanych gier tego roku. To ciężka, detektywistyczna przygoda osadzona w starych, dobrych klimatach noir. Podpowiadamy, co przeczytać, co obejrzeć i czego posłuchać, by jeszcze przed premierą wprawić się w odpowiedni nastrój. Klimatyzator to nie jest ranking, to nasze skojarzenia z klimatem danego tytułu.
CO PRZECZYTAĆ?
Raymond Chandler - dowolne dzieło
Jeśli mówimy o noir, Chandler jest absolutnym elementarzem, punktem wyjścia. Jego powieści detektywistyczne (w których bohaterem zwykle jest zgorzkniały, cyniczny, ale jednocześnie "ostatni sprawiedliwy" Philip Marlowe) zawierają chyba wszystkie klisze, jakie ten gatunek może zawierać. Są tu i niebezpieczne kobiety, i zdegenerowane społeczeństwo, i skorumpowani policjanci, i mnóstwo, mnóstwo innych szablonów, którymi potem posługiwali się inni. Specyficzna atmosfera, która bije z kart książek Chandlera - to po prostu noir w jednej ze swoich najczystszych postaci.
A poza tym do dziś świetnie się Chandlera czyta.
.
Michael Chabon - "Związek żydowskich policjantów"
"Związek żydowskich policjantów" Michaela Chabona rozbił w 2009 r. bank z najważniejszymi nagrodami książkowej fantastyki. Nie bez przyczyny - "Związek" to według mnie najlepsza literacko pozycja z omawianych tu tytułów, najbardziej też wymagająca. Pozornie wszystko jest tu poddane konwencji typowego kryminału noir - mamy zgorzkniałego detektywa, gęsty klimat i - oczywiście - sprawę zabójstwa. Jednak to dopiero pierwszy poziom dzieła Chabona - niewyjaśnione morderstwo splata się z po mistrzowsku poprowadzoną historią alternatywną, sztampowym elementom powieści detektywistycznej nadano literackiej świeżości, zaś gracja, z jaką Chabon przechodzi od ogółu do szczegółu zasługuje na prawdziwe uznanie. "Związek" to jedno z ciekawszych połączeń konwencji z literaturą ambitną, a co najważniejsze - nie zawodzi na żadnym polu.
James Ellroy - "Kwartet LA" ("Czarna Dalia", "Wielkie nic", "Tajemnice Los Angeles", "Biała gorączka")
Czterotomowy cykl Ellroya to jedna z najbardziej rozpoznawalnych serii kryminałów noir. Bez wątpienia też jedna z najbardziej klasycznych - morderstwa, niełatwe śledztwa, oszczędny, miejscami cyniczny styl - wszystko znalazło się na swoim miejscu. Na dodatek cykl ten rozgrywa się, jak sama nazwa wskazuje, w Los Angeles, i to w podobnym okresie, co akcja LA Noire (nic w tym dziwnego, twórcy otwarcie przyznają, że tetralogia Ellroya była jedną z ich głównych inspiracji)."Kwartet" jest chyba najbardziej zbliżony klimatem do dzieła Team Bondi, więc jeśli po zakończeniu przygód Cole'a Phelpsa będzie Wam mało kryminalnych zagadek w powojennym Mieście Aniołów, to po ten cykl możecie sięgnąć bez chwili wahania.
Ross Macdonald - Cykl o Lwie Archerze
O ile u Chandlera najważniejszy jest szorstki i cyniczny Marlowe, o tyle Macdonald posłużył się Archerem jak żywą lupą obserwującą świat przedstawiony. Lew jest bez wątpienia bardziej przyjazną postacią niż Philip, choć, paradoksalnie, cieszy się mniejszą sympatią czytelników. Kilkunastoczęściowy cykl jest też zdecydowanie mniej dekadencki od perypetii Chandlerowskiego detektywa, lecz dzięki temu bliżej mu do wizji, jaką Team Bondi i Rockstar nakreślili w grze. Przygody Archera stanowią również zgrabne połączenie szablonowej powieści kryminalnej (z wyraźną nutką noir) z thrillerem psychologicznym.
.
Marek Krajewski - Cykl o Eberhardzie Mocku
Cykl kryminałów, autorstwa Marka Krajewskiego, opisujących przedwojenny Wrocław to jedne z najlepszych polskich książek. Klimat noir po prostu wylewa się z kart powieści, pokazując nam zarówno upadłego bohatera - Eberharda Mocka - człowieka niestroniącego od kobiet, trunków i jedzenia, jak i świata, z którym przyjdzie się mu zmierzyć. Jego przygody i śledztwa często wymagają od niego trudnych wyborów, z których żaden tak naprawdę nie jest dobry, kontaktów z półświatkiem i płynnego używania swojej własnej moralności. Bo inaczej nie da się wygrać, a w końcu celem jest zarówno złapanie i ukaranie przestępcy, jak i często przeżycie. Dziwne i tajemnicze morderstwa, katalog niesamowitych postaci... a przede wszystkim chyba najlepsze opisy jedzenia, jakie będzie Wam dane czytać to tylko część świata, który na stronach swoich powieści tworzy Krajewski. Warto. .
CO JESZCZE PRZECZYTAĆ?
Książki to jednak nie wszystko - świat noir pojawia się także w komiksach:
Cykl "Miasto Grzechu" ("Sin City") - Frank Miller
Miasto Grzechu nigdy nie zasypia. Po jego ulicach przechadzają się prostytutki, w barach zapijają przegrani. Marv właśnie tak robił, kiedy poznał Goldie. Nie rozmawiali długo, noc była gorąca. Rano było mniej przyjemnie - Goldie leżał martwa, a za oknem wyły policyjne syreny. Marv nie jest bohaterem bez skazy - raczej osiłkiem, z pozoru tępym, o pokiereszowanej twarzy. Podobnie Dwight, który robi zdjęcia służące bogatym klientom do szantażowania innych, uwiedziony przez kobietę, zaczyna śledztwo w sprawie jej męża. Jednak szybko odkryjemy, że w Sin City mieszkają znacznie gorsi od nich.
Spora część z Was kojarzy na pewno "Sin City" z jego filmowej wersji. Jeśli Wam się podobało, to zdecydowanie warto sięgnąć po komiksy, gdyż Rodriguez odwzorował je bardzo wiernie. Oryginał pokazuje, z jakim mistrzostwem można operować czernią i bielą, złamaną od czasu do czasu innym kolorem, by stworzyć nastrój miasta występku, gdzie nie ma dobrych glin i uczciwych polityków - są tylko ci mniej skorumpowani.
Dotychczas w Polsce ukazały się wszystkie 7 luźno powiązane odsłony cyklu, część z nich także twardych oprawach.
.
Seria "Torpedo" - Enrique Sánchez Abuli, Jordi Bernet
Klimaty noir nie obfitują raczej w miłych facetów - nawet ci dobrzy są twardzi niczym płyty chodników. A gangster-emigrant z Włoch - Luca o pseudonimie Torpedo - zdecydowanie nie należy do tych dobrych ani miłych. Z wrogami rozprawia się ostro, pomocników trzyma krótko, a wobec kobiet czasem bywa szarmancki, lecz częściej szorstki, a nawet brutalny. Komiks tematyką odpowiadałby raczej fanom Mafii - krótkie historyjki dzieją się w USA w 1936 roku, nie braknie więc tematów prohibicji i gangsterskich porachunków - przeciwnicy Torpedo szybko i boleśnie przekonują się, że nie warto wchodzić mu w drogę. Twórcy nie ukrywają, że Torpedo to kawał drania, nie stronią też od pokazywania przemocy. A wszystko podane w czerni i bieli, narysowane znakomitą szkicową kreską Jordi Berneta, który nie stroni od nadawania postaciom lekko karykaturalnych rys, zaś kobiety chętnie rysuje piękne, zgrabne i nagie.
Dotychczas w Polsce ukazały się 4 tomy serii.
.
Seria "Blacksad" - Juan Diaz Canales, Juanjo Guarnido
Blacksad nie jest typowym charakterem z powieści noir, bowiem jest kotem. Poza tym jednak wszystko się zgadza - ma prochowiec, zabałaganione mieszkanie i papierosa w ust... w pysku. Wyraźnie stylizowany jest na Philipa Marlowe'a, a śledztwo w sprawie zabójstwa kochanki kociego detektywa garściami czerpie z kryminałów Chandlera. Przedstawienie bohaterów w formie zwierząt pozwala łatwo odgadnąć ich cechy charakteru - policjanci to zazwyczaj psy, a bossowie przestępczego półświatka - gady i płazy. Jednak sam Blacksad nie jest kryształowo czystym bohaterem, granica między metodami jego a zbrodniarzy potrafi być płynna i niebezpiecznie cienka. Winić za to można świat, w jakim przyszło mu działać: pełen korupcji, moralnego zepsucia, obłudy i żądzy władzy. Zazwyczaj nie ma dobrych wyjść z sytuacji - są tylko takie, od których mniej brudzi się ręce. Wszystko zanurzone w realiach przełomu lat 30. i 40. XX wieku.
Dotychczas w Polsce ukazały się 4 tomy serii.
.
Seria "Gotham Central" - Ed Brubaker, Greg Rucka, Michael Lark
Jeśli Batman nie jest jedną z definicji współczesnego noir, to nie wiem, co nią jest. Oczywiście wszystko zależy od scenarzysty i rysownika, ale zdarzają się świetne historie bardziej detektywistyczne niż superbohaterskie. Na przykład "Gotham Central", które wcale nie jest o Batmanie, lecz korzysta z jego uniwersum. To zbiór historii o policjantach z Komedy Głównej Policji w Gotham. Nie jest to lekka służba - wyśledzić przestępcę trzeba bez supergadżetów, bardziej tradycyjnymi metodami - pytając, przesłuchując, ślęcząc w papierach, a czasem nawet zdając się na łut szczęścia. Problem w tym, że znalezionego przestępcę trzeba jeszcze zatrzymać, co może być trudne, gdy chodzi o Jokera lub Mr Freeze'a. Opowieści o śledztwach splatają się z równie niełatwym życiem osobistym gliniarzy. Wszystko podane w przygaszonych kolorach, prawie przesiąknięte zapachem papierosów i czarnej kawy, której całe litry wypija się na komendzie. Sam Batman pojawia się tu epizodycznie i czasem czytelnik ma wrażenie, że bardziej policjantom przeszkadza, niż pomaga - wiedzą, że każdą sprawę może łatwo rozwiązać za nich.
Komiks dotychczas nie ukazał się w Polsce, wydano 3 tomy, 27 maja wyjdzie 4.
.
"Spider-man Noir" - Fabrice Sapolsky, David Hine
Znacie historię Spider-Mana? Pewnie tak, i wiecie, że nijak ma się do noir. Co by jednak było, gdyby całość przenieść w lata trzydzieste, a radioaktywnego pająka zamienić na odrobinę magii ze starożytnego przeklętego artefaktu? Spider-Man w długim płaszczu i z pistoletem u boku rozwiązujący sprawę zamordowania swojego wuja przez lokalnego mafioza, Normana Osborna? Wbrew pozorom, da się to czytać - twórcy pobawili się zarówno schematami noir, jak i genezą znanego bohatera, otrzymując całkiem zgrabne czytadełko, choć raczej dla fanów Spider-Mana (albo gry Shattered Dimensions) niż noir. Acz ostra kreska i rysunki w ciemnych barwach oraz mroczniejszy i bardziej realistyczny wygląd najbardziej znanych postaci z komiksów o Pajączaku ucieszą też miłośników kryminału z lekką nutką niesamowitości.
Komiks dotychczas nie ukazał się w Polsce, wydano dwa tomy zbierające po 4 zeszyty.
.
CO OBEJRZEĆ?
"Sokół Maltański" ("The Maltese Falcon") - John Huston
Mówicie "film noir", myślicie "Sokół maltański". To dość specyficzny kryminał, gdzie akcja rzadko opuszcza mieszkania, a śledztwo to głównie pojedynki na słowa i błyskotliwe myśli głównego bohatera. Samuel Spade jest jednym z wzorów detektywa w klimacie noir - szarmancki wobec kobiet, operujący równie sprawnie pistoletem i pięściami, co ripostą, czasem porywczy. Jest tu i kanoniczna femme fatale, która ściąga nieszczęście na siebie i detektywów, do których przychodzi. A także kilka innych charakterystycznych postaci, które potem znajdziecie w wielu innych filmach z gatunku. No i nie spodziewajcie się happy endu, to w końcu noir.
.
Wielki sen ("The Big Sleep") - Howard Hawks
Drugą rzeczą, o jakiej możecie myśleć przy okazji filmu noir jest ekranizacja jednej z najgłośniejszych powieści Raymonda Chandlera, dodatkowo z Humpreyem Bogartem grającym Philipa Marlowe'a. Detektyw zostaje wynajęty przez bogatego generała, którego córka, Carmen, jest szantażowana. Ma odzyskać kompromitujące ją zdjęcia, co prowadzi go prosto do gangsterskiego półświatka. Oczywiście okazuje się, że nie wszystko wygląda tak, jak się z początku wydawało. Mam nadzieję, że sprawy Cole'a Phelpsa będą równie zawikłane. Żeby jeszcze miał tak genialne dialogi jak Marlowe i głos Bogarta. A w roli żeńskiej poproszę Lauren Bacall.
.
Bannion ("The Big Heat") - Fritz Lang
Samobójstwo policjanta zdaje się rutynową sprawą. Wdowa wyznaje, że przechodził kryzys, miał problemy zdrowotne. Jednak porucznikowi Bannionowi nie dają spokoju sprzeczne z tym zeznania spotkanej w barze kobiety podającej się za kochankę samobójcy. Gdy kobieta ginie, a przełożony każe porucznikowi odłożyć śledztwo, Bannion jest pewien, że sprawa ma nie tylko drugie, ale i trzecie dno. Gdy mafiozi zamierzają się na jego rodzinę, kończą się żarty. Ciekaw jestem, czy Cole Phelps trafi na podobne trudności i będzie musiał ponieść jedną z największych ofiar.
Mroczny film, świetnie pokazujący samotną postać stającą naprzeciw przeżartego złem świata. Porucznik Bannion jest z jednej strony tym jedynym sprawiedliwym, którego nie ima się korupcja, lecz z drugiej strony wystawiony na przeciwności losu staje się chłodnym, zgorzkniałym profesjonalistą, który nawet pozbawiony odznaki nie ma skrupułów przed wymierzeniem sprawiedliwości. Na drodze spotka i kobietę fatalną, i prawdziwie złych gangsterów.
.
Tajemnice Los Angeles ("LA Confidential")
To jeden z najlepszych filmów przygotowujących nas do zagrania w L.A. Noire - ekranizacja powieści wspomnianego wcześniej Ellroya. Mamy tu w zasadzie większość elementów, które napotkamy w grze. Jest upadły policjant, piękne kobiety o negocjowalnym afekcie, narkotyki i przenikający się świat skorumpowanych polityków, przestępców i stróżów prawa. I w tę rzeczywistość wpada młody idealista, który nagle poznaje zupełnie inny świat, w którym jego zasady nie do końca mają zastosowania, w jego przekonanie zupełnie nie przemawiają do zmęczonych niemocą policjantów. Gwiazdorska obsada, barwne i dobrze zarysowane postaci i przede wszystkim mroczna intryga czynią z "Tajemnic Los Angeles" świetny film.
.
Wrogowie Publiczni ("Public Enemies") - Michael Mann
Znów skręcamy w stronę klimatów gangsterskich, choć film wymieniany jest w spisach filmów neo-noir. Ponieważ jednak L.A. Noire jest grą o stróżu prawa, postanowiłem wyciągnąć z popkultury postać niesamowicie wyrazistego i skutecznego policjanta. Choć w tym filmie to gangster John Dillinger (Johnny Depp) gra pierwsze skrzypce, to show skutecznie kradnie mu Christian Bale jako agent Melvin Purvis z FBI. Pierwszym jego zadaniem jest złapanie Johna Dillingera. Purvis wie, że ma do czynienia z bezwzględnym, choć pozującym na szlachetnego bandytę, przeciwnikiem, więc nie przebiera w środkach. Jako że to właściwie nowa produkcja, nie brakuje tu widowiskowych strzelanin i pościgów. I świetnej muzyki, która nie znalazła się w poniższym zestawieniu tylko dlatego, że jest ścieżką dźwiękową z filmu o gangsterach - to nieco zbyt oczywiste.
Co ciekawe, film oparty jest na prawdziwej historii, teatr z finalnej sceny nadal stoi w Chicago. Inne wymienione tu filmy uzupełniają fabułę gry, ten dorzuca trochę dobrych scen akcji.
.
CZEGO POSŁUCHAĆ?
Klimat noir nawiedził nie tylko filmy czy książki. Muzyka również nie mogłaby się obyć bez tego zadymionego, gęstego stylu. Najprościej byłoby w tym momencie przegrzebać się przez jazz z lat czterdziestych czy pięćdziesiątych i wskazać na co bardziej warte uwagi rzeczy, my jednak postanowiliśmy poszukać noir w muzyce o wiele bardziej współczesnej. W końcu jeśli będziecie szukać rzeczy "z epoki", to wystarczy zajrzeć na ścieżkę dźwiękową L.A. Noire czy filmów polecanych wcześniej, a rzeczy bardziej aktualnych już może nikt nie podrzucić, prawda (poza tym nikt z nas nie czuje się specjalistą od jazzu, ale to tak na marginesie, ekhu, ekhu...)? No więc my coś podrzucamy.
.
Bohren & der Club of Gore - "Sunset Mission" albo "Black Earth"
W tym miejscu mogłaby się znaleźć w zasadzie każda płyta Bohren. Wszystkie nawet nie tyle ociekają noir, co są w tym klimacie zanurzone po czubek głowy. Wyobrażam sobie, że jeśli Philip Marlowe żyłby w czasach współczesnych, to spotykając się z kolejnymi femme fatale i pijąc whisky, słuchałby właśnie tego niemieckiego zespołu.
"Sunset Mission" i "Black Earth" to zdecydowanie dwa najbardziej udane krążki Bohren & der Club of Gore. Stoją na bardzo podobnym poziomie, a tym, co je różni, są proporcje między ambientem a jazzem, czyli tymi dwoma gatunkami, które zespół zwykł mieszać. Pierwsza z wymienionych płyt jest bardziej jazzowa (przez co chyba także bardziej przystępna), druga bardziej ambientowa. Obie są znakomite.
Jeśli chodzi o kawałki, to z "Sunset Mission" wybieramy otwieracz, czyli "Prowler", bo idealnie wprowadza w klimat, a z "Black Earth" - "Maximum Black", za przyprawiające o ciary, dreszcze i orgazmy wejście saksofonu.
.
Morphine - "The Night"
Morphine to jeden z najbardziej niezwykłych rockowych zespołów lat dziewięćdziesiątych (jeśli nie w ogóle). No bo w końcu co to za rock bez gitary? Tymczasem okazuje się, że wyśmienity, jeśli tylko sześciostrunowca zastąpić saksofonem barytonowym. Do tego jeszcze perkusja, bas (z dwoma strunami, po co komu całe cztery?), zmysłowy wokal i poetyckie teksty. Więcej nie trzeba.
Co w sumie nie znaczy, że nie można. W nagrywaniu "The Night" wzięło udział jeszcze kilkunastu innych muzyków, którzy do brzmienia zespołu dorzucili mnóstwo, tworząc najciekawszą i chyba najlepszą jego płytę. Oczywiście wcześniejsze, z debiutanckim "Good" na czele, również są warte uwagi, niemniej w przypadku Morphine poznawanie dyskografii chyba jednak najlepiej zacząć od końca.
Na koniec pojedynczy numer. Niech będzie "Top Floor, Bottom Buzzer", bo kto powiedział, że noir nie mogą być też imprezy? Tylko niech Was nie zmylą pozory: kawałki Morphine zwykle nie są aż tak dynamiczne.
.
Nick Cave & The Bad Seeds - "Murder Ballads"
Nick Cave z założenia jest noir. Czy weźmiemy pod uwagę to, jak śpiewa, czy też to, jak wygląda, w klimat wpasowuje się wyjątkowo dobrze. Co prawda bardziej jako psychopatyczny morderca, a nie zmęczony życiem detektyw, ale jakoś nie robi nam to w tym momencie specjalnej różnicy.
Z niezwykle bogatej dyskografii tego dżentelmena wybraliśmy propozycję, wydawałoby się, oczywistą. "Murder Ballads" to płyta zawierająca same utwory o morderstwach. Czytaj: o tym, czym pewnie żyć będziemy przez godziny grania w L.A. Noire. Jeśli więc podczas przerw między sesjami przed konsolą chcielibyście nadal pozostać "w temacie" - polecamy ten krążek.
Ale "Where the Wild Roses Grow" to jednak nie puścimy. Wiemy, że znakomite, ale może coś odrobinę mniej zgranego, hm? Niech będzie "Henry Lee" - też znane, ale jednak mniej. Poza tym to o kobiecie, która zabiła swojego faceta, bo podobno on jej nie kochał. I jak to nie jest noir, to my nie wiemy, co jest.
.
DJ Krush & Toshinori Kondo - "Ki-Oku"
Tworząc to małe zestawienie, bardzo zależało nam na tym, by było różnorodne. Długo zastanawialiśmy się nad tym, jak by do niego wcisnąć hip-hop, aż w końcu przyszło olśnienie: przecież DJ Krush nagrał kiedyś "Ki-Oku"! Na tym albumie, obok tego bodaj najsłynniejszego japońskiego producenta, pojawił się jeszcze Toshinori Kondo - awangardowy, również japoński, jazzowy trębacz (a przecież nie ma bardziej noir instrumentów, niż te dęte). W rezultacie otrzymaliśmy płytę, na której powietrze można kroić nożem. Jeśli detektywi oprócz charakterystycznych kapeluszy nosiliby jeszcze szerokie spodnie, to z pewnością to byłby ich ulubiony album. A nawet jeśli nie noszą, to i tak myślimy, że może nim być.
By być najzupełniej szczerym, nie wszystkie kawałki na "Ki-Oku" łapią się pod etykietkę noir. To jednak drobne wyjątki, większość idealnie pasuje do naszego zestawienia. A takie "Mu-Getsu" to już w ogóle majstersztyk.
.
Burial - "Untrue"
Na koniec zostawiliśmy sobie propozycję zdecydowanie najśmielszą, by nie powiedzieć - kontrowersyjną. Swego czasu Burialowi udało się wprowadzić dubstep (tudzież pochodne) na salony, niemniej nikt chyba jeszcze go pod noir nie podciągał. My zaryzykujemy.
Noir to bowiem także miasto i jego klimat. Zwłaszcza ten nocny; brudny, szkaradny, pełen psychopatycznych morderców, w których głowach dzieją się dziwaczne, szalone rzeczy. Muzyka Buriala często bywa nazywana "idealną muzyką miejską", jest też gęsta, szara i zaszumiona. Dodajemy do tego jeszcze te wszystkie dźwięki broni, które muzyk wplata w swoje kawałki i myślimy sobie, że gdybyśmy byli psychopatami, to przechadzając się najgorszych zaułkach Los Angeles, chcielibyśmy słuchać właśnie tego. Potem zamordowalibyśmy jakąś kobietę i, jak w kawałku "Near Dark", powtarzali "I can't take my eyes off you."
A w co pograć w podobnym klimacie? Pisaliśmy wcześniej.
.
K.B. (książki), P.G (książki, film), P.K. (komiks, film), T.K. (muzyka)