Ibb & Obb - recenzja. Skaczemy w dół i spadamy w górę
Gdyby tylko sir Isaac Newton mógł to zobaczyć...
Grawitacja. Na pozór prosta sprawa, bo przecież znakomicie radzimy sobie z nią w codziennym życiu. Z drugiej strony każdy z nas wie, że rządzące nią prawa mogą być zarówno naszym sojusznikiem, jak i wrogiem. Podobnie jest w Ibb & Obb, przy czym tutejsze prawo ciążenia trochę różni się od ziemskiego.
Ibb & Obb to platformówka w dość pierwotnym znaczeniu tego słowa. Do sterowania bohaterem wystarczy gałka analoga i przycisk odpowiedzialny za skok. Cały wic polega jednak na tym, że rzeczone platformy najczęściej są poza zasięgiem skoku stworka i trzeba się solidnie nakombinować, by do nich dotrzeć.
Co dwie głowy... Kombinuje się wspólnie z drugim graczem, który jest wręcz wymagany, by zabawa przebiegała sprawnie. Można grać co prawda samemu kontrolując Ibba i Obba jednocześnie, ale sami autorzy nazywają to szalonym bonusem. Ibb & Obb to gra, która jak mało która zmusza obu graczy do koordynowania swoich akcji, pomagania sobie i wspólnego testowania pomysłów, które być może doprowadzą nas do pokonania przeszkody, ale równie dobrze mogą okazać się stratą czasu. Autorzy nie pomyśleli tu o żadnych podpowiedziach czy możliwości ominięcia kłopotliwego momentu, więc w późniejszych planszach w słuchawkach (możliwa jest też lokalna współpraca) często zalega cisza, gdy obaj gracze gapią się planszę i mamrocząc pod nosem próbują sformułować plan, który miałby szanse powodzenia.
Miłym dodatkiem jest możliwość wysłania kolorowej wstęgi, która pełni rolę wskaźnika i pozwala dokładnie pokazać, jakie szaleństwo ulęgło nam się w głowie.
Ryzyk-fizyk
Ibb & Obb
Dokładne wyjaśnienie planu często rozbija się o fakt, że fizyka w grze jest trochę... szalona. Ekran zazwyczaj jest podzielony poziomą linią, która jest w tym kolorowym świecie źródłem przyciągania. Nad nią rzeczy wyglądają znajomo - skaczemy do góry i spadamy w dół. Pod nią świat staje na głowie, zupełnie jak gdyby ludzie nagle zaczęli chodzić po sufitach. Nawet najprostsze elementy platformowe potrafią zachwiać pewnością, gdy trzeba wykonywać je "do góry nogami", ale taki podział świata to zaledwie wstęp do zabawy i zaproszenie dla autorów trudnych - czasem jakby żywcem wyjętych z Portala - zagadek.
Ibb & Obb
Podobnie jak w grze Valve, czasem właściwy okazuje się plan najbardziej szalony, a czasem rozwiązanie jest tak proste, że wybuchaliśmy śmiechem, przypominając sobie nasze pomysły. Najważniejsze w Ibb & Obb jest to, że wszystko robi się w dwójkę. Od tak banalnych rzeczy, jak wzięcie drugiego stworka na ramiona, by mógł dostać się na wyższą półkę, przez wzajemne wybijanie się ze skoczni (gracz skacze na belkę z jednej strony, wyrzucając stojącego po jej drugiej stronie w powietrze), aż po naprawdę szalone akcje, które wydają się tylko głupim pomysłem do momentu, w którym okazuje się, że zadziałały. Oprócz Portal 2, nie przychodzi mi do głowy żadna gra dla dwóch graczy, w której tak często i tak głośno dawalibyśmy upust swojej radości.
Na śmiech trzeba zapracować
Ibb & Obb
Każdy taki okrzyk jest też wyrazem uznania dla autorów Ibb & Obb, ich pomysłowości i kreatywności. Z prostej mechaniki wycisnęli wszystkie soki i plansza w planszę potrafią zadziwiać tym, jak jej niepozornie wyglądający fragment nagle urasta do rangi wysysającego z graczy całą pomysłowość cmentarza nadziei. OK, trochę przesadzam. Ibb & Obb jest tak kolorowe i urocze w geometrycznej prostocie swojej oprawy, że skojarzenie z cmentarzem jest nie na miejscu. To chyba nawet gorzej. Jak powiedział mój partner w rozgrywce "nie no, nie możemy dać się pokonać grze dla dzieci". Tak, taka obawa potrafi zmotywować.
Żadna recenzja Ibb & Obb nie byłaby kompletna bez wspomnienia o świetnym udźwiękowieniu gry. Świetna, nienudząca się nawet w długich i frustrujących okresach bezczynności muzyka ożywia ten kolorowy świat, jego florę i faunę. Wlewa też w gracza potrzebną mu pogodę ducha. Niejako przy okazji robi to też polska wersja gry. Na szczęście nie ma tu żadnych dialogów, bo tłumaczenie kilku wyrażeń w menu woła o pomstę do nieba.
To nie jedyna wada, aczkolwiek tylko z kronikarskiego obowiązku warto wspomnieć o drobnych lagach w grze po sieci, które jednak są odczuwalne w zabawie, wymagającej precyzji i skoordynowania. Czasem zdarza się też, że jeden z graczy "skradnie" kamerę i drugi nie widzi, co dzieje się z jego postacią. Ten drugi problem będzie wyeliminowany przy okazji pierwszej aktualizacji gry. Ibb & Obb to gra, której trudno się czepiać na poważnie. Trzeba by chyba było nie lubić dobrej zabawy...
Werdykt Jeśli tęskno wam do "portalowej" współpracy, to Ibb & Obb pozwoli na częściowe zaspokojenie tego głodu. To niepozorna platformówka, oparta jednak na pomyśle będącym kopalnią grywalności. Trzeba grać w nią we dwójkę. W ogóle trzeba w nią grać. Jest tego warta.
Maciej Kowalik
Gra będzie dostępna od dziś na PlayStation Network