Gry wideo na planszy
Dla fanów gier wideo planszówkowy rynek także zawiera wiele kuszących propozycji. Bo jak przejść obojętnie obok świetnie wydanej, planszowej adaptacji komputerowego przeboju, któremu poświęciliśmy wiele niezapomnianych godzin?
15.02.2011 | aktual.: 25.01.2019 13:48
Rynek gier planszowych przeżywa rozkwit. Co roku obserwujemy prawdziwy wysyp rozmaitych nowości, efektownie wydanych, bogatych w nowatorskie rozwiązania w mechanice, ciekawych tematycznie. W szerokiej ofercie poszczególnych wydawców mamy gry adresowane do różnych grup wiekowych i osób prezentujących bardzo odmienne gusta. Niezależnie od tego, czy chcemy zasiąść do gry z dziećmi, czy grupą dorosłych przyjaciół, niezależnie od tego, czy chcemy na rozgrywkę poświęcić trzy kwadranse, czy pół dnia - z łatwością znajdziemy gry dostosowane do naszych oczekiwań.
Dla fanów gier wideo planszówkowy rynek także zawiera wiele kuszących propozycji. Bo jak przejść obojętnie obok świetnie wydanej, planszowej adaptacji komputerowego przeboju, któremu poświęciliśmy wiele niezapomnianych godzin? Tutaj pojawia się mały problem, bowiem planszówek inspirowanych grami wideo jest mnóstwo i prezentują dość zróżnicowany poziom wykonania, grywalności i wierności elektronicznemu pierwowzorowi. Jeżeli chcemy dać naszej konsoli kilka godzin odpoczynku, po które planszówki warto sięgnąć, a które z czystym sumieniem można sobie odpuścić?
Szczypta historii Planszowe wersje gier wideo obecne są na rynku od dawna. Pierwsze tego typu produkty zaczęły coraz liczniej trafiać na sklepowe półki już na początku lat osiemdziesiątych. Była to błyskawiczna odpowiedź na intensywny rozwój gier wideo w tym okresie. Kolejne przeboje migrowały z ekranu na planszę, na czele z takimi legendarnymi tytułami jak Pac-Man (1982), Donkey Kong (1982), Dragon's Lair (1983) czy Defender (1983). W ślad za nimi, przez kolejne dwie dekady powstała cała masa innych adaptacji m.in. Tetris, Street Fighter II i Super Mario Bros. Warto wspomnieć tu także polski akcent, wydaną w 1987 roku grę planszową Bruce Lee autorstwa Jacka Ciesielskiego, której pudełko zdobił napis "Gra komputerowa - bez komputera".
Większość tych produkcji stanowiły ładnie wydane, jednocześnie bardzo proste planszówki przeznaczone dla młodszych graczy. Tradycyjne przemieszczanie pionków w oparciu o wyniki na rzutach kostkami często stanowiło jedynie bardzo umowne nawiązanie do komputerowego pierwowzoru. Dzisiaj te, niedostępne już w sprzedaży produkcje można traktować jako ciekawostkę, pamiętając że wydawane obecnie gry familijne mają o wiele więcej do zaoferowania.
Planszówki z biegiem lat ewoluowały, dzięki czemu także adaptacje bardziej współczesnych gier wideo stały się znacznie ciekawsze, bardziej zróżnicowane i złożone.
Wybrane adaptacje minionej dekady Nawiązanie do kultowej serii gier strategicznych Sid Meier's Civilization podejmowane było przez twórców gier planszowych już kilkakrotnie. W 2002 roku ukazała się planszowa Sid Meier's Civilization autorstwa Glenna Drovera, wydana przez Eagle Games. Mimo entuzjastycznego przyjęcia przez fanów, gra nie przetrwała próby czasu. Była wierna (miejscami aż za bardzo) mechanizmom funkcjonującym w elektronicznym pierwowzorze, a nie wszystko co bez zarzutu działa na ekranie stanowi optymalne rozwiązanie w rozgrywce na planszy. Dzisiaj ta gra nie jest już dostępna, na szczęście ma godnych, nowocześniejszych następców.
Pod koniec ubiegłego roku miała miejsce premiera planszówki o tym samym tytule, opracowanej przez Kevina Wilsona, wydanej zaś przez Fantasy Flight Games. Nowa wersja Sid Meier's Civilization zbiera bardzo pochlebne opinie. W grze udało się zachować ducha komputerowego pierwowzoru przy zastosowaniu zgrabnie działającej, nowoczesnej mechaniki. Również od strony wizualnej prezentuje się okazale. Rzecz zdecydowanie godna uwagi.
Skoro już jesteśmy przy grach o budowie cywilizacji na przestrzeni wieków, warto dodać, że wśród gier planszowych są także inne ciekawe produkty zainspirowane kultową serią. Wspomnę tutaj o dwóch zdecydowanie wartych polecenia. Wydana 2 lata temu Rise of Empires opracowana przez Martina Wallace'a i wydana przez Phalanx Games to bardzo ciekawa i trochę niedoceniana gra o budowie cywilizacji. W oryginalny sposób połączono tutaj rywalizację na polu technologicznym i kulturowym z handlem i ekspansją terytorialną. Zupełnie inaczej podjęto temat w grze planszowej Through the Ages: Story of Civilization opracowanej przez Czecha, Vlaadę Chvatila. W Polsce gra wydana została przez Portal i REBEL.pl pod tytułem Cywilizacja: Poprzez Wieki. Niezwykle popularna, obsypana nagrodami, powszechnie uważana jest za najlepszą grę cywilizacyjną na rynku i jedną z najbardziej cenionych nowoczesnych planszówek w ogóle.
Temat budowy sieci kolejowych trakcji jest niezwykle popularny w grach planszowych. Można by wymienić całą masę tytułów gier, na rozmaite sposoby podejmujących tą tematykę. Bezpośrednią adaptacją gry wideo była wydana w 2005 roku Railroad Tycoon. W oparciu o komputerowy przebój, powstała fantastyczna planszowa strategia, efektownie wydana i niezwykle grywalna. Dzisiaj Railroad Tycoon dostępna jest w sprzedaży w nowej edycji, pod tytułem Railways of the World wraz z całą serią dodatków pozwalających toczyć kolejową rywalizację w różnych regionach świata.
Zostawmy turowe strategie, bowiem nie tylko one inspirują twórców gier planszowych. Powstało kilka adaptacji RTSów, jak można było się spodziewać dość luźno nawiązujących do swych elektronicznych odpowiedników. Wspomnieć tu można o niedostępnych już w sprzedaży Age of Mythology (2003) oraz Warcraft Boardgame (2003). Oba tytuły przyciągały fanów gier wideo i zwykle rozczarowywały. Wśród tytułów dostępnych w sprzedaży, bez trudu można wskazać dobre planszówki zainspirowane RTSami. Tutaj w pierwszej kolejności pragnę wymienić Age of Empires III: Age of Discovery (2007). Świetna mechanika, wiele dróg do zwycięstwa, niezwykle emocjonująca rywalizacja. Jest tylko jedno ale: z grą wideo o tym samym tytule przebój Glenna Drovera łączy w zasadzie jedynie logo i ogólna tematyka odkryć i podbojów Nowego Świata.
Mówiąc o strategiach w czasie rzeczywistym nie sposób pominąć StarCrafta i jego planszowej wersji, która trafiła na sklepowe półki pod koniec 2007 roku. Mimo iż nie przepadam za tą planszówką, uczciwie muszę przyznać że to bardzo solidna i powszechnie ceniona pozycja. Ogromne pudło pełne ładnych, plastikowych figurek, solidne elementy modularnej planszy, masa kart i różnego typu znaczników - wszystko to razem tworzy rozbudowaną, efektowną planszówkę, obok której miłośnicy StarCrafta nie powinni przejść obojętnie. Fani gry wideo poczują się jak w domu: te same frakcje i jednostki, podobny rozwój technologii, gospodarka surowcami i nieustanne zmagania na linii frontu. Planszowy StarCraft to jednak gra wzbudzająca kontrowersje: jedni twierdzą że kompletnie pozbawiona jest klimatu gry wideo, podczas gdy inni twierdzą że klimat ten świetnie oddaje. Biorąc pod uwagę, że to jedna z droższych planszówek - warto zagrać na konwencie, w klubie lub u kolegi, nim zdecydujemy się na zakup.
Skoro mowa o droższych, zapakowanych w wielkie pudła z plastikowymi figurkami grach planszowych, to należy także wspomnieć o World of Warcraft Board Game (2005), czyli wielkiej planszowej adaptacji znanej każdemu gry MMORPG. Planszowy WoW to gra wydana bardzo efektownie, dość wiernie czerpiąca z oryginału liczne elementy fikcyjnego świata Azeroth. Gra ma swoich fanów, w mojej ocenie jednak to co sprawia frajdę przed ekranem, w tym przypadku po przeniesieniu na planszę szybko staje się nużące. W 2008 roku powstała tańsza i luźniejsza adaptacja o tytule World of Warcraft Adventure Game. To już typowa, niezbyt wymagająca gra przygodowa, tyle że akcję jej osadzono w znanym z MMORRG uniwersum.
W 2004 roku na planszowy rynek trafiła gra Doom, czyli adaptacja kultowej strzelanki. Jak to wygląda? Modularna, układana jak puzzle plansza prezentująca układ pomieszczeń i korytarzy, bohaterowie i ich przeciwnicy prezentowani w formie plastikowych figurek, wiernie oddających istoty, które znamy z gry wideo. Rozgrywka toczona w oparciu o wybrany scenariusz na zasadzie: jeden gracz (potwory - najeźdźcy) przeciw pozostałym (marines). Całość prezentuje się nieźle, niestety gra nie ma obecnie żadnego wsparcia ze strony wydawcy (w formie rozszerzeń, czy chociażby nowych scenariuszy publikowanych w sieci).
Na koniec pragnę wspomnieć o nieśmiertelnym gatunku gier wideo, jakim są bijatyki pokroju Street Fightera, Tekkena czy Mortal Kombat. Założenia proste: dwóch, dysponujących odmiennym repertuarem ciosów przeciwników staje naprzeciw siebie na arenie. Niezwykle dynamiczna wymiana ciosów, bloków i uników. Widowiskowa walka trwająca do chwili, gdy pasek energii jednego z walczących spadnie do zera. Próby przeniesienia tego typu gier wideo na planszę podejmowano już niejednokrotnie, w mniej lub bardziej udany sposób. Ja natomiast pragnę polecić Yomi - karciankę, która trafiła do sprzedaży na początku tego roku i błyskawicznie zyskała ogromną popularność. Dziesięciu wojowników, każdy reprezentujący inny styl walki, mający słabe i mocne strony. Każdego wojownika reprezentuje jedna talia kart, prezentujących rozmaite ciosy, uniki, bloki i rzuty. Kluczem do sukcesu w pojedynku jest nie tylko budowanie efektownych combo, zadających rywalowi pokaźne obrażenia, lecz także wyczucie zamierzeń przeciwnika przy podejmowaniu kolejnej akcji. Działa to trochę na zasadzie znanej wszystkim zabawy „kamień-papier-nożyce”. Rozgrywka Yomi jest niezwykle dynamiczna i pełna emocji. Wygrana daje ogromną frajdę, a porażka chęć rewanżu - emocje zupełnie takie same, jak przy wymianie ciosów w podobnych grach wideo. Karty na ręku zamiast kontrolerów i stół zamiast ekranu. Mimo iż w przypadku gier wideo preferuję inne gatunki, karciana Yomi pochłonęła mnie bez reszty.
Jak widać, projektanci gier planszowych od lat czerpią inspiracje z rozmaitych gier wideo. Fani tych ostatnich powinni jednak mieć na uwadze, że nie zawsze mamy do czynienia z wierną adaptacją, a opatrzony znajomym logo produkt, mimo iż ciekawy, z elektronicznym pierwowzorem może mieć znikomy związek.
Marcin Zawiślak