Gravel, czyli ekstremalne wyścigi, jakich zdecydowanie nam ostatnio brakuje
Połączenie MotorStorma, Dirt Showdown i WRC? Brzmi cudownie. Ale zanim puścimy wodze wyobraźni, warto przypomnieć, kto za tę grę odpowiada.
Och, Milestone, Milestone. Cóż to za przedziwne studio. Prawdziwi rzemieślnicy na rynku wyścigowym. Spece od "prawie udanych" gier motocyklowych, spece od wydawania pięciu tytułów rocznie. Więc gdy zapowiadają nowe IP, które zaraz obejrzymy na świeżutkim zwiastunie, zapowiedzieć je można jako "następną grę twórców Sebastien Loeb Rally Evo", co brzmi całkiem godnie, albo jako "kolejne dziełko autorów MotoGP 15", czym raczej nie zwróciłbym uwagi nikogo. Mam jednak podejrzenie, że to właśnie jeden z tych nielicznych tytułów z włoskiej taśmy, którymi naprawdę warto się zainteresować. Jak Loeb, gdy wyprzedzał jeszcze premierę Dirt Rally. No to zwiastun.
Gravel - Announcement Trailer
Gravel będzie pyrkał na Unreal Engine 4 i wrzuci nas w przeróżne egzotyczne lokacje z całego świata. Kilkanaście sekund rozgrywki wystarczy, by zobaczyć dżunglę niemal wyciągniętą z MotorStorm: Pacific Rift ([*]), pustynny kanion, śnieżne odcinki specjalne rodem z WRC i stadionowe, amerykańskie dziwadło z jakimś buggy hycającym z rampy. Czyli zarówno odgórnie ustalone tory, jak i większe piaskownice do pędzenia wzdłuż punktów kontrolnych. Klasyka, jakiej dawno już nie widziałem, gdy tak dłużej nad tym się zastanawiam. Gra dostanie także swój "kanał telewizyjny", więc gdyby pomysł chwycił, przewiduję sporo zabawy po kablu.
Jako że świat tych bardziej arcade'owych ścigałek przeokropnie się ostatnio zawęził, z radością witamy każdą produkcję o tak ekstremalnym obliczu. Zwłaszcza że Milestone od czasu do czasu potrafi dostarczyć. Gdzieś pomiędzy kolejnymi MotoGP i MXGP. Premiera w lecie tego roku (PC, PS4, Xbox One). Z chęcią zaryzykuję i sprawdzę.
Adam Piechota