Final Fantasy X/X‑2 HD Remaster - recenzja

Klasyka wraca po latach, muśnięta odnawiającym pędzlem. I jest najlepszym komentarzem do dyskusji o tym, czym seria Final Fantasy była kiedyś, a czym jest obecnie.

Final Fantasy X/X-2 HD Remaster - recenzja
marcindmjqtx

28.03.2014 | aktual.: 30.12.2015 13:26

Final Fantasy X to jedna z moich ulubionych części cyklu, Final Fantasy X-2 z kolei jest jedną z tych, za którymi nie tęsknię ani trochę. Poświeciłem długie godziny nowym wersjom obu, sprawdzając na ile czas zatarł wspomnienia i mam dobrą wiadomość, przynajmniej dla siebie - perspektywa czasowa nie zniekształciła mojej opinii. „Dziesiątka” wciąż jest magiczna, „dziesięć-dwa” nadal jawi się jako niepotrzebny pokrak.

Final Fantasy X/X-2 HD Remaster - Your Journey Starts Now Ale po kolei. Najistotniejsze atuty i wady postanowiłem przedstawić naprzemiennie, choć od razu zastrzegam, że nie równoważą się jak należy i koniec końców przewaga jednej strony jest wyraźniejsza. Której? Odpowiedź na końcu.

Final Fantasy X HD

Za: Bo w pakiecie jest jest Final Fantasy X Moim zdaniem FFX jest szczytowym osiągnięciem serii - od tego momentu zaliczała już tylko wędrówkę w dół. To tu po raz ostatni mieliśmy typowo turowe walki wsparte możliwością zmiany składu w trakcie pojedynków, normalną obsługę "limitów" (tutaj Overdrive) oraz "summonów" (tutaj aeonów), czyli mitycznych stworów zadających duże obrażenia.

Do historii w "dziesiątce" mam duży sentyment i cieszę się, że powrót po ponad 10 latach do tej produkcji wcale go nie przygasił. To wciąż kilkuwątkowa, zaangażowana opowieść stopniowa wciągająca nas w świat Spiry, który od lat niszczy Sin - potężna bestia, którą mieszkańcy Spiry postrzegają jako karę za to, że używają mechanicznych urządzeń. W powszechnej opinii Sina nie można zabić, ale można go pokonać - takie zwycięstwo oznacza epokę Calm, czyli oddechu od morderczego bytu. Swego czasu Sina pokonał Lord Braska, teraz do walki rusza jego córka Yuna. Towarzyszy jej między innymi Tidus, na którym również ciąży stygmat ojca - słynnego gracza blitzballowego.

FFX odkrywa karty powoli i niekiedy drażni, gdy bohaterowie nie zadają lepiej poinformowanym pytań, które sami byśmy zadali. Ale ostatecznie na nie odpowiada.

Final Fantasy X-2 HD

Przeciw: Bo w pakiecie jest Final Fantasy X-2 Z perspektywy czasu wydanie Final Fantasy X-2 wydaje się momentem, w którym seria zaczęła się sypać. Zamiast jak dotąd skupiać się na postaciach, historii i systemie, postawiła na marketing. Bohaterki X-2 zostały wykreowane na modłę "Aniołków Charliego" czy filmowego "Tomb Raidera", postawiono na ekspozycję ich wdzięków. Yuna z nieco wstydliwej summonerki stała się symbolem seksu, zresztą do spółki z Rikku i nową postacią, Pain.

Historia była co najwyżej średnia (a niestety by Wam ją w jakimkolwiek stopniu przybliżyć, musiałbym zaspoilować FFX), dialogi słabe, a system walki opierał się na ubieraniu dziewcząt w kiecki z różnymi właściwościami, czemu towarzyszyły przemiany niczym z „Czarodziejki z Księżyca”. Ciągłość historii zakłócono podziałem na misje i rozdziały.

Po tym, co kilka lat później nastąpiło przy okazji Final Fantasy XIII i jego dwóch kontynuacji, patrzę na FFX-2 trochę przychylniej. Zwłaszcza na system walki, który znacznie przyspieszał system turowy i był początkiem tego, co rozwinięto w kolejnych częściach.

Final Fantasy X HD

Za: Bo ma świetną plejadę postaci Przekleństwem japońskich erpegów bywa to, że do bohatera dołącza dziwna zbieranina i nie wiedzieć czemu gnają za nim na kraniec świata. W FFX nie dość, że to nie Tidus jest postacią, wokół kręci się historia, to jeszcze obecność każdego członka drużyny jest w pełni uzasadniona - niemal wszyscy są strażnikami Yuny towarzyszącymi jej w wędrówce.

Mleko pod nosem w HD

Przeciw: Bo ma Tidusa Po ponurakach Cloudzie i Squallu oraz zabawnym Zidanie, pojawienie się Tidusa było jak cios w twarz. To bardzo ciekawie skonstruowana postać z konkretnymi dylematami i historią, ale jej projekt i głos... Chyba nigdy wiodąca postać w serii nie była aż irytująca. W wersji HD pucołowatą buźkę i wesołe oczka denerwują jeszcze bardziej.

Wysoka rozdzielczość pozytywnie wpłynęła na wygląd Wakki, Aurona i Lulu - ich twarze są dopracowane i mają więcej wyrazu. Nie przekonuje mnie Yuna, która w niektórych ujęciach wygląda, jakby magazynowała za dużo jedzenia w policzkach. W FFX-2 prezentuje się już lepiej.

Final Fantasy X HD

Za: Bo jest świetny Sphere Grid Sphere Grid to system rozwoju postaci - wielka plansza pełna pól, na których odblokowujemy nowe umiejętności postaci i zwiększamy ich atrybuty Kolejne punkty ruchu zdobywamy za zdobyte doświadczenie, zaś odblokowywanie cech za zebrane sfery. W oryginalnym FFX był tylko jeden sposób zapełniania Sphere Gridu, w kolejnych wersjach - również FFX HD - obecny jest dodatkowo tryb ekspercki. I właśnie jego polecam, nawet początkującym - daje znacznie większą swobodę rozwoju postaci.

Przeciw: Bo eksplorację mocno obcięto Seria Final Fantasy przyzwyczaiła nas do tego, że w którymś momencie drużyna zyskuje dostęp do statku powietrznego i może swobodnie eksplorować świat. W FFX owszem, statek się pojawia, ale pełnej swobody fruwania po Spirze nie ma - mamy do wyboru jedynie listę lokacji. Oczywiście jeśli porównamy to do FFXIII i prostych korytarzy, to i tak swobody jest całkiem sporo...

Final Fantasy X HD

Za: Bo muzykę do FFX nagrał Nobuo Uematsu Słynny kompozytor komponował muzykę do każdej odsłony Final Fantasy, a przy okazji "dziesiątki" pomagali mu Masashi Hamauzu i Junya Nakano. Gra ukazała się na DVD, więc mistrz nie był w żaden sposób ograniczany pojemnością płyty. I znów spisał się na medal.

Muzyka w wersji HD doczekała się remasteringu i o ile w większości przypadków utwory podrasowano z pożytkiem dla efektu końcowego, w kilku przypadkach ewidentnie przesadzono. Do "Luki" dodano od czapy jakieś dziwne trąbki, a "Wandering Flame" obdarto z mistycyzmu dziwną aranżacją. Być może jednak wcale się tymi drobiazgami nie przejmiecie, a ja jestem wyczulony, bo regularnie słucham oryginalnego OST. I nieustannie mam wiele uznania dla "Zanarkand", motywu Tidusa czy Kimahriego, mocnego "Otherworld" oraz wiodącego "Suteki Da Ne", do którego już żaden motyw przewodni w serii się nie zbliżył jakością.

Przeciw: Bo do FFX-2 już nie nagrywał Uematsu odszedł ze Square Enix w 2004 roku i dla serii Final Fantasy komponował już tylko gościnnie (do FFXIV, gdzie znów poświęcił się dla serii całkowicie). Muzykę do FFX-2 przygotowali Noriko Matsueda i Takahito Eguchi. Zadanie mieli o tyle trudne, że gra nie miała skali i rozmachu poprzedniczek, a do tego było mocno "dziewczęca". I poza pięknym "Eternity" nie ma tu uniesień. Na pewno nie w "Real Emotion", który bardziej pasuje do repertuaru Spice Girls.

Final Fantasy X HD

Za: Bo wygląda bardzo dobrze To jedna z ładniejszych graficznie wersji HD. Zawdzięcza to oczywiście temu, że grafika jest prerenderowana, a taka starzeje się godniej. Wygląda świetnie na obu platformach, a było z tym sporo pracy, bo przecież trzeba było przenieść na ekrany panoramiczne oprawę w formacie 4:3, co przy kilku scenach zakończyło się innymi ujęciami kamer. Scenki przerywnikowe to nadal klasa w sobie, a otwierający grę atak na Zanarkand to jedna z najlepszych sekwencji filmowych, jakie pojawiły się w grach.

O tym, jak stara to gra, najlepiej świadczy od dawna niemodny plaster kondycyjny na nosie koleżki z lewej

Przeciw: Bo NPC-e są ciosani kołkiem W wersji HD kuleje natomiast to, co drażniło już w oryginale, a teraz po prostu lepiej to widać - wygląd postaci drugoplanowych i epizodycznych. Nie chodzi nawet o to, że są mniej szczegółowe - one po prostu mają niemal identyczne, ciosane z drewna twarze. Wygląda to bardzo słabo. Wciąż widoczny jest też brak synchronizacji ruchu ust z głosem.

Final Fantasy X HD

Za: Bo daje mnóstwo rozrywki Oj, w obu częściach jest co robić. FFX szukanie Celestial Weapons, walki na arenie czy z Dark Aeonami mogą wyrwać z życiorysu nawet i 200 godzin. FFX-2 oferuje mniej atrakcji, za to ma kilka zakończeń, a zaliczenie gry na 100% może się okazać niewykonalne bez solucji.

Final Fantasy X HD

Przeciw: Bo to nie zawsze rozrywka na wysokim poziomie Bardzo rozbudowaną „misją poboczną” jest Blitzball, czyli odmiana piłki wodnej. To w zasadzie gra w grze - kompletujemy drużynę, rozwijamy umiejętności zawodników, a później rozgrywamy mecze w konwencji zręcznościowo-taktycznej (z naciskiem na to drugie). Brzmi to świetnie i takie przynajmniej przez chwilę jest. Niestety, poziomy zespołów kiepsko zbalansowano i szybko nie ma na nas mocnych - co oznacza konieczność rozgrywania wielu nudnych, jednostronnych meczów, jeśli chcemy zaliczyć FFX na 100%.

Za: Bo można przenosić save'y między wersją na PS3 a Vitą Przeciw: Tylko po co to robić, skoro trzeba by kupić obie? Gra nie posiada opcji cross-buy Final Fantasy X do dziś jest świetnym jRPG-iem, a w wersji HD ma dodatkowe walory. FFX-2 można w tej sytuacji potraktować jako nie do końca trafiony bonus. Ale kto wie, może polubicie to nieco inne podejście do finalowej formuły.

Roguelike'owe Last Mission do Final Fantasy X-2

Pakiet otrzymał kilka dodatków (niektóre nigdy nie wydostały się poza Japonię) - m.in. kilkunastominutową fabułę Eternal Calm pokazującą wydarzenia między FFX a FFX-2 (nic istotnego nie wnosi) oraz Last Mission do FFX-2, minigierkę w stylu... roguelike'a. Więcej pożytku jest z innych atrakcji. FFX otrzymało nowych bossów (znanych z wersji International), a FFX-2 dostało m.in. Creature Creator, który pozwala łapać przeciwników i wystawiać ich do walki (również na specjalnej arenie). A do tego półgodzinne słuchowisko przedstawiające świat Spiry po wydarzeniach z FFX-2.

Square Enix poniekąd wbija sobie szpilkę w piętę, krótko po nieudanym Lightning Returns wydając starego-nowego Finala, który bije na głowę ostatnie dokonania w obrębie serii. Ja mogę tylko to odświeżone dzieło serdecznie polecić. Zwłaszcza posiadaczom PS Vity czekającym na kolejną po Personie 4 możliwość spędzenia w  jRPG-owym świecie długich, niezapomnianych godzin. Przenośna wersja radzi sobie świetnie, a narzekać mogę jedynie na słabe wykorzystanie ekranu dotykowego (jedynie do leczenia poza walką i zmianą długości animacji aeonów). Zresztą obie wersje polecam jednakowo, szkoda tylko, że po oryginale odziedziczyły długie loadingi przy zmianie lokacji. A teraz poproszę odświeżone FFXII (bo FFVII to się chyba nie doczekam).

Marcin Kosman

Platformy: PS3, PS Vita Producent: Virtuos, Square Enix Wydawca: Square Enix Dystrybutor: Square Enix Data premiery: 21.03.2014 PEGI: 12

Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Testowaliśmy wersję na PS Vitę. Screeny pochodzą od redakcji.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
recenzjesquare enixrecenzja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.