Fanowski remake drugiego Metroida zagrożony

Niecałą dobę temu pisałem Wam o AM2R, fanowskim remake'u drugiego Metroida. Oraz o tym, że warto pospieszyć się ze ściągnięciem darmowej gierki, ponieważ Nintendo nigdy nie śpi. A teraz zegarek już naprawdę zaczyna tykać. To historyjka, która pisze się na żywo.

Prawnicy Ninny już wypełnili wniosek o ściągnięcie z Internetu stronki całego projektu. Rzecz powstawała od czterech lat - wystarczyło jednak pochwalić się gotowym dziełem, żeby rozwścieczyć rój os. Oficjalna informacja grupki zapaleńców z Twittera oświadcza, że nie mogą już wystawiać pliku. Zatem w ciągu (jak myślę) kilku godzin nie będzie już możliwości pobrania gry z jej bezpośredniego źródła. Coraz mniej czasu dla chętnych. Całe szczęście jest jeszcze torrent, który będzie dużo trudniejszy do wybicia. A zaczyna już krążyć po sieci.

Jeżeli kogoś zastanawia, dlaczego Nintendo po raz kolejny uniemożliwia swoim fanom wyrażenie miłości do ich marek, muszę rozłożyć ręce. Nikt tak nie pilnuje swoich IP, jak dawny gigant z Kioto. Wystarczy, że coś wynurzy się na portalach branżowych, by można było spisać to na straty. No i Nintendo nadal sprzedaje oryginał drugiego Metroida na 3DS-a w ramach kącika retro za jakieś grosze. Szkoda, że nie rozumieją, iż gracze z chęcią kupują pierwotną wersję, aby móc sprawdzić ją w bezpośrednim porównaniu z fanowską robotą. Uparciuchy.

Do dzieła, Czytelnicy. Lepiej zaopatrzyć się na zapas, niż później pluć sobie w brodę. Wiem już, że kilku z Was zdążyło pobrać grę (niektórzy zagrać). Ja również. Zatem nie pozwólmy umrzeć najfajniejszej retroinicjatywie wakacji. Remake jest przepyszny. Na tyle, by spokojnie postawić go wyżej od oryginału. Jest także o wiele ciekawszym prezentem na trzydziestolecie marki niż szykowany na przyszły miesiący multiplayerowy Federation Force - najgorzej oceniana zapowiedź Nintendo w tym roku (nawet jeśli jedna z nielicznych). Biedna Samus, zawsze miała najtrudniej ze wszystkich.

Adam Piechota