Dlaczego Ken Levine zrezygnował z BioShocków i autorskiej gry na kształt Zeldy
W końcu człowiek wybiera. Tylko niewolnik słucha.
15.09.2016 | aktual.: 15.09.2016 14:57
Od BioShock Infinite minęły już trzy lata. Sporo czasu (przez "sporo" rozumiem "wystarczająco, aby już chwalić się nowym tytułem"). Osobiście Columbię pokochałem za fantastyczny scenariusz, odważną filozofię i psychologiczną głębię, a nie ponad pół tysiąca trupów, które musiałem zostawić po drodze. Dlatego wieść o tym, że Ken Levine ucieka z Irrational Games i skupia na mniejszym, stricte fabularnym tytule (projekt Narrative Legos), przyjąłem bardzo dobrze.
Ken chyba również pogodził się z BioPrzeszłością, bo w wywiadzie dla Glixel, który możecie przeczytać na Rolling Stone, nie ukrywa ani powodów swojej decyzji, ani odrobiny zmęczenia, gdy jest pytany o Rapture lub Columbię. Po Infinite poczuł wypalenie. Wiedział, że jeśli zostanie w Take-Two jako członek Irrational Games, wydawca wymusi na nim kolejnego BioShocka (przygoda Bookera finalnie sprzedała się w dziesięciu milionach egzemplarzy, nic dziwnego zatem). Dlatego jeszcze przed premierą powiedział szefom o tym, że później odejdzie i skupi się na mniejszej produkcji, o której ówcześnie marzył. Marzy do dzisiaj nawet. Zabawne jest to, że Take-Two ostatecznie zamknęło Irrational Games, jednocześnie zatrudniając nową, dużo mniejszą ekipę Kena.
Bioshock: The Collection Graphics Comparison (PS3 vs. PS4)
BioShock Infinite (PC) Intro/City in the Sky (30 FPS Original)
Dlatego chyba nie ma za złe wydawcy, że nie zaprosił go do prac nad dobrze odgrzanym BioShock: The Collection. Ken próbuje się otrzepać z popiołów swoich dwóch antyutopii, ale robi to w dziwny sposób. Zamiast poprowadzić rozmowę tropem tej nowej produkcji (o której wiemy tyle, że ma rozgrywać się w małym, otwartym świecie i pozwalać na wielokrotne, odmienne przejścia fabuły), wspomina o tytule, jaki Irrational zrobił po SystemShock 2, a przed BioShockiem.
Zanim sprawdzicie w Internecie, dlaczego o tym nie słyszeliście, uspokajam - gra nie została wydana. Nazywała się The Lost i była kalką z trójwymiarowych odsłon The Legend of Zelda przygotowaną na PS2 i pierwszego Xboksa. Nie wyszła, bo "nie spełniała oczekiwań", po prostu. Niemniej nauczony doświadczeniem wiem, że takich rzeczy nie wyciąga się z przeszłości ot tak, bez powodu. Może zamierzają kiedyś pokazać The Lost? Chętnie obejrzałbym dokumencik na wzór tego o konsolowym Daredevilu. Fajnie również przeczytać, że Levine kocha się w Zeldach.
Adam Piechota