Dla pudełkowych wydań indyków nie ma miejsca? Błąd, spójrzcie chociażby na Rocket League
Już pękł milion. To zresztą nie jedyny podobny przypadek.
13.04.2017 12:05
Czy hity z rynku niezależnego mają szansę również na pudełkowy sukces? Na przykładzie nagłego zjawiska od Psyonix, czyli świetnego Rocket League, widzimy, że zdecydowanie tak. Jak donosi Games Industry, fizyczna wersja samochodowej piłeczki trafiła już do miliona domów. To szczególny wynik, bo Rocket League a) zadebiutował w cyfrze, b) w dniu premiery dostępny był jako "darmówka" w PlayStation Plus, c) przekroczył łącznie dziewięć milionów sprzedanych kopii na Steamie, w PSN i Xbox Live. Nie jest zatem tak, że ludzie czekali na wydanie pudełkowe. To przeznaczone było, jak sądziłem, raczej dla kolekcjonerów i reprezentantów "starej szkoły", którzy muszą kupioną pozycję postawić na półce.
W jakiś sposób swoją cegiełkę dokłada także magiczny świat Nintendo. Super Bomberman R, pomimo radykalnej ceny, jest najlepiej sprzedającą się odsłoną serii od dłuższego czasu. Fizyczne wydanie The Binding of Isaac rozeszło się jak świeże bułeczki, więc developer szykuje następne, z inną okładką. A ludzie (nawet w Polsce, czego dowód widziałem wczoraj na Facebooku) importują z Japonii I Am Setsuna (posiada angielskie napisy), byle tylko mieć tę pozycję w swojej kolekcji. Switchowcom nie przeszkadza nawet fakt, że pudełkowa edycja oznacza automatycznie większy niż w przypadku innych platform wydatek.
Nie dowiedzieliśmy się co prawda niczego, czego nie podejrzewamy podskórnie od dawna. Indyki są już tak znaczącą częścią naszego hobby, że wcale nie powinny unikać półek sklepowych. Ale wiadomo - gdyby Rocket League zostało wydane wyłącznie w formie materialnej, nigdy nie stałoby się tak kolosalnym sukcesem. Trzeba to umiejętnie łączyć. Ja najchętniej przeważającą większość swojej elektronicznej kolekcji położyłbym na półce.
Adam Piechota