Darth Maul za pięć tysięcy - graliśmy w Star Wars Battlefront 2
Jedi tkwi w szczegółach.
22.08.2017 | aktual.: 22.08.2017 10:10
Ale ładne hologramy - myślę, stając przed monitorem z padem w ręku. Chodzi o menu wyboru klas, który widzimy zarówno na początku meczu, jak i po każdym zgonie; każda reprezentowana jest przez krótką animację postaci przedstawioną w formie hologramu. Klimat czuć zatem od początku, ale to akurat jeszcze niekoniecznie o czymś świadczy. W końcu i o pierwszym Battlefroncie od Dice można powiedzieć wiele różnych rzeczy, ale nikt nie odmówi chyba tej grze pierwszorzędnej atmosfery Gwiezdnych wojen. Najważniejszym pytaniem pozostaje więc: czy w Battlefronta 2 gra się inaczej?
Cóż, rozrywka jest bardzo znajoma. Dwie drużyny mierzą się ze sobą w galaktycznej bitwie, a żołnierze mają do dyspozycji unikatową giwerę i po trzy specjalne umiejętności. Mamy scenariusz potyczki dzielący się na kilka etapów sprowadzających się do obrony, napierania czy przejmowania punktów. Od czasu do czasu możemy wcielić się też czy to w bohatera, czy w specjalną jednostkę albo nawet pilota statku.
Star Wars Battlefront II: Official Starfighter Assault Gameplay Trailer
I wszystko to brzmi z pewnością dosyć znajomo, ale Jedi - czy też czasami Sith - tkwi w szczegółach. I tam tych zmian pojawia się całkiem sporo. Tak przynajmniej udało mi się stwierdzić po trzech bitwach na Naboo i jednej w przestworzach kosmosu.
Pierwsza zmiana rzuca się w oczy już na początku, przy wspomnianych hologramach. Zamiast tworzenia swojej postaci samodzielnie - dobieraniu jej broni i gwiezdnych kart oferujących różne umiejętności - mamy domyślne klasy. Tego chcieli gracze. Z początku mi się to faktycznie podobało, dopóki nie uświadomiłem sobie, że to po prostu cztery domyślne buildy zbudowane na tej samej zasadzie co w jedynce. Tam sami decydowaliśmy czy nasza postać ma ciężką broń i czy podlatuje na plecaku odrzutowym, czy może jednak potrafi wystrzelić pocisk samonaprowadzający. Tutaj ktoś już za nas podjął te decyzje. I nie miałbym z tym problemu, gdyby nie gorzka refleksja, że jednak sposób, w jaki te klasy zbudowano, zdaje się żywcem wyjęty z jedynki.
Łatwiej powiedzieć na przykład, że na plus przemodelowano system wcielania się w bohaterów czy kierowców pojazdów. Koniec z irytująco arcade'owym bieganiem za żetonami rozsianymi po mapie. Teraz za zdobyte na mapie punkty (za zadane obrażenia czy wykonane cele) możemy kupować jednorazowe wcielenie się czy to w pilota statku, czy specjalną jednostkę albo bohatera/złoczyńcę. Specjalny droid z wyrzutnią rakiet (który w starych Battlefrontach był standardową jednostką) kosztuje dwa tysiące punktów, ale Darth Maul to już impreza na pięć tysięcy. Trzeba też w razie czego poczekać, aż posada się zwolni, bo po mapie nie może latać na przykład dwóch Darthów Vaderów.
Z początku myślałem, że w takim układzie wcielenie się w herosa znowu będzie kwestią szczęścia na zasadzie "kto pierwszy dorwie się do Yody, kiedy zginie ten aktualny", ale w praktyce nie było to takie bolesne. Pierwsze punkty lecą szybko i wpadają nawet za postrzelenie wroga bez zabicia (to zresztą dzieje się często, bo jednostki zdają się mieć więcej życia). Na przestrzeni czterech meczy udało mi się dwa razy wcielić w Rey i raz w Sokoła Millennium. Częstotliwość, której na próżno szukać w pierwszym Battlefroncie.
W ogóle jest dynamiczniej. I dzięki klasom, między którymi przełączymy się szybciej niż w jedynce grzebaliśmy w gwiezdnych kartach, i dzięki mechanice punktów/waluty, za które decydujemy kiedy poprowadzić jakiś pojazd czy pomachać mieczem świetlnym. Dynamiczniejsze są także bitwy w kosmosie, które chyba już nie będą mnie tak usypiać jak w jedynce. Statków do wyboru jest więcej i są bardziej zróżnicowane pod względem zwrotności czy umiejętności. Rozgrywana przeze mnie kosmiczna potyczka co chwila podrzucała też nowe cele misji, sprawiając, że nie przejmowałem się za bardzo wrogimi graczami, tylko lawirowałem między ogromnymi statkami, wlatując czasem w ich ciasne przesmyki i naparzając a to generatory, a to wrogie transportowce. Może nie spełniałem się tam w PvP, ale czułem, że biorę udział w emocjonującej przygodzie, a to więcej niż zaoferowały mi wszystkie kosmiczne bitwy z jedynki razem wzięte. No i jak to przepięknie wygląda...
Na powierzchni planet Battlefront wciąż jest śliczny, ale w swoim pięknie trzyma po prostu mistrzowski poziom z 2015. Bitwy ze statkami musiały natomiast doczekać się delikatnego liftingu, bo to jak wyglądają te wszystkie niszczyciele, naprawdę robi wrażenie. Widzieliście to zresztą na najnowszym materiale. Oglądając go podczas konferencji, myślałem, że jest to odpowiednio przypudrowane tu i tam na potrzeby promocji, ale potem dorwałem pada i samodzielnie przeleciałem się między wrogimi salwami na PS4 Pro... i okazało się, że nie ma tutaj pudru. W oprawie audiowizualnej jest bardzo dużo midichlorianów. Palce lizać.
Star Wars Battlefront II: Official Gameplay Trailer
Zmiany wprowadzane przez Dice w większości cieszą, ale momentami chciałoby się, żeby były jeszcze odważniejsze. Niezmiernie cieszy za to obecność rekwizytów i frakcji z prequeli, choć mam jedno zasadnicze pytanie: gdzie, do cholery, są droideki?! Śmiercionośnych kuleczek nie znalazłem ani w podstawowych klasach, ani w specjalnych jednostkach. Jeśli w finalnej wersji zabraknie tak charakterystycznych droidów, trudno będzie to odebrać inaczej niż jako fuszerkę - w końcu sposób poruszania się droideków znacząco różni się od klonów czy podstawowych droidów, trzeba więc spędzić nad nimi znacznie więcej czasu przy tworzeniu.
Nie mogę teraz doczekać się bety, żeby na nieco dłuższym dystansie poczuć niuanse zmian wprowadzonych przez Dice. Bo na pierwszy rzut oka gra się bardzo podobnie, ale już na drugi czuć, że - jak pisałem na początku - Jedi tkwi w szczegółach. Albo Sith.
Przeczytaj także:
- DICE: Star Wars Battlefront 2 nie będzie mieć karnetu na dodatki. EA: Nie tak prędko...
- Zamienił Battlefront 2 płatne dodatki na skrzynki z lootem
- Beta Battlefronta 2 na jesieni
- Cztery DLC później w odległej galaktyce. Jak gra się w Star Wars Battlefront po roku?
- To Star Wars Battlefront 3 zabił studio Slant Six, nie Operation Racoon City
Pod tagiem Prosto z GC 2017 znajdziesz nasze wrażenia z innych ogrywanych i oglądanych w Kolonii gier.
Patryk Fijałkowski