Czy Dirt 4 może się nie udać?
Może, jasna sprawa. Ale nie chce mi się w to wierzyć.
Dirt powraca. Nie jestem pewny, czy dokładnie taki, jakiego chcieliśmy, ale powraca. Z czwórką w tytule, jak gdyby ani Showdown, ani Rally nie zaliczały się do głównego kanonu. Chęć odcięcia się od tego pierwszego tytułu rozumiem, ale sygnalizacja numerkiem, żebyśmy nie oczekiwali czegoś na wzór kontynuacji idealnego Rally - to odrobinę martwi. Odrobinę. Codemasters w zeszłym roku nie zaliczyło żadnej wtopy, trzeba dać im kredyt zaufania.
DiRT 4 w planie wydawniczym Techland Wydawnictwo!
Trochę inne podejście. Dirt Rally kisił się w garnuszku wczesnego dostępu na długo przed konsolową premierą i był dopracowywany do swej perfekcji z pomocą setek graczy. Tym razem Codemasters chyba uważa, że swój nowy silnik ma opanowany do perfekcji. Chociaż nie sprawdzaliśmy na nim nigdy skocznych buggy czy gigantycznych ciężarówek. Jeżeli uważnie śledzicie branżę, powinniście za to kojarzyć, że firma uratowała z tonącego statku większość ekipy z Evolution Studios, czyli ojców i matki MotorStorma. Mam szczerą nadzieję, że własnie oni pomagają przy fizyce tych pojazdów.
No i czekam z niecierpliwością. Być może nie wiecie, ale nie ma w Polygamii większego fana wyścigów ode mnie. Dirt 4 to pierwszy poważny reprezentant tego gatunku w 2017 roku. No, Codies, dawajcie mi to, bez żadnych opóźnień.
Adam Piechota