Czy Cristiano Ronaldo narobił kłopotu twórcom Fify 19?
Problem dotyczy okładki i (być może) trybu fabularnego.
Przenieśmy się na chwilę na boiska piłkarskie. I wcale nie dlatego, że Fifa postanowiła ukarać chorwackiego piłkarza Domagoja Vidę za proukraińskie hasła wykrzykiwane na meczu z Rosją. Pomówmy o rynku transferowym i piłkarzu, którego przejście do innej drużyny obchodzi nawet branżę grową Cristiano Ronaldo opuścił wczoraj Real Madryt i przeszedł do Juventusu, gdzie będzie zarabiać 13,7 zł na godzinę grać od nowego sezonu.
Z problemem tym muszą poradzić sobie nie tylko zapłakani kibice białego klubu, ale też EA Sports, które przecież umieściło piłkarza na okładce nowej Fify i to w stroju jego byłej już drużyny. Napłynął już komunikat, że zaprezentowana okładka nie jest ostateczną, wciąż jednak nie wiadomo kto się na niej pojawi. Najprostszy wariant to oczywiście Ronaldo w nowym trykocie. Z drugiej strony wydawca gry podpisał umowę, zgodnie z którą Fifa 19 jest oficjalną grą Realu Madryt. Możliwe więc, że ostateczną grafikę na pudełko poznamy dopiero po zakończeniu okienka transferowego.
FIFA 19 | Official Reveal Trailer with UEFA Champions League
Podobny kłopot miało rok temu Konami, podpisując analogiczną umowę z F.C. Barceloną. Tam jednak okładka przedstawiała aż kilku zawodników, w związku z czym nie było problemu z przygotowaniem nowej, już bez Neymara, który przeniósł się w międzyczasie do PSG.
Zresztą obrazek obrazkiem, docierają jednak plotki, że twórcy mają dużo poważniejszy problem, związany z trybem fabularnym. Fifa 19 miała zamknąć historię Alexa Huntera zdobyciem przez niego Pucharu Ligi Mistrzów. Do tej pory ze względu na brak licencji rozgrywek, dość sprawnie je omijano - a to trener nie wystawia nas w europie przez brak doświadczenia, a to wracamy z MLS, by ratować pogrążoną w kryzysie drużynę... Tym razem jednak miał to być bardzo ważny wątek fabuły, a Ronaldo miał mieć w fabule dość spory udział, jako zawodnik wprowadzający nas do klubu walczącego o najwyższe cele.
I tutaj wymiana obrazka może nie wystarczyć...
Krzysztof Kempski