Activision nie pomoże w akcji charytatywnej, ponieważ streamerzy wolą grać w Modern Warfare zamiast Infinite Warfare
Business is business? Wygląda na to, że wydawca inspiruje się w tym wypadku Konami.
Kojarzycie Call of Duty Endowment? To żaden spin-off serii, tylko organizacja założona w 2009 przez Activision. Zajmuje się wsparciem finansowym oraz medialnym fundacji szukających pracy dla weteranów wojennych, którzy skończyli już służbę wojskową. Cel wspaniały, a i efekty przez 7 lat mogły robić wrażenie - Endowment na te cele charytatywne przeznaczył łącznie koło 12 milionów dolarów, dzięki czemu niemal piętnaście tysięcy byłych wojskowych znalazło zatrudnienie.
W świetle tych wielkich sukcesów - na które złożyło się choćby oddanie całości zysków ze sprzedaży biletów na Call of Duty XP w 2011 - dziwi najświeższe posunięcie Activision. Czyżby marketing był jednak ponad wszysto? Wydawca strzela sobie bowiem w stopę z bardzo, bardzo bliska, nie chcąc wesprzeć jak co roku imprezy The Race, na której znani streamerzy CoD-a zbierają pieniądze dla weteranów. Powód? Organizatorzy nie chcą grać w nadchodzące 4 listopada Infinite Warfare, tylko dołączone do niego Modern Warfare.
O konflikcie interesów poinformował Tucker, jeden z organizatorów The Race. - Activision nie chce w tym roku wesprzeć The Race albo pozwolić Call of Duty Endowment nas wesprzeć, ponieważ chcemy tam grać w CoD-a 4 - napisał w serii tweetów. - Jestem niewyobrażalnie rozczarowany. Po pięciu latach wsparcia nie chcą z nami pracować, bo zamierzamy grac w grę, na której wszyscy się wychowaliśmy.
Podczas zeszłorocznego The Race - m.in. dzięki pomocy Call of Duty Endowment - udało się zebrać aż 450 tysięcy dolarów dla weteranów w potrzebie. Tucker i reszta organizatorów nie zamierzają się teraz poddawać. - Mimo problemów rozmawiamy z kilkoma innymi firmami, żeby coś zrobić w tym roku. Pierdolić ich [Activision - przyp. red.] - uzbieramy te pieniądze.
Swój twardy osąd Tucker wyraził po trzech spotkaniach z przedstawicielami Activision. Stąd wie, że powodem dla którego wydawca nie chce tym razem wesprzeć akcji, jest fakt, że streamerzy nie chcą na The Race grać w ich nową grę, Infinite Warfare. Pomiędzy Battlefieldem 1 a ekscytacją związaną z remasterem Modern Warfare, Activision musi się trochę obawiać o los swojego "Call of Duty w kosmosie". I z jednej strony jasne jest, że chce dbać o swoje interesy, reklamując świeżą odsłonę jak się tylko da, ale z drugiej... Odmówić z tego powodu pomocy, nawet takiej za kulisami? I to po tym jak już się jej udzielało? Bardzo słaby ruch ze strony wydawcy - także pod względem wizerunkowym.
Bo nie wątpię w to, że Endowment jeszcze nie raz i nie dwa wesprze najróżniejsze fundacje. Te dwanaście milionów dolarów nie wzięło się przecież znikąd i warto mieć to na uwadze. Ale gracze będą teraz pamiętać o tej jednej sytuacji, w której czysty biznes wziął górę nad dobrocią. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że na jednego takiego gracza przypadnie pięciu weteranów, którym udało się odnaleźć w świecie bez wojny.
Patryk Fijałkowski