༼ つ ◕_◕ ༽つ GIVE DIRETIDE - czyli jak Valve i Volvo ze społecznością Dota 2 liczyć się muszą
Pamiętaj: robiąc darmową grę musisz słuchać swoich graczy. I dawać im specjalne okazje do świętowania (i wydawania pieniędzy).
Jeśli gracie w gry sieciowe, to na pewno wiecie, jak ważne są tam wydarzenia (eventy), często przypadające na daty popularnych świąt. Gry dostają wtedy specjalne aktualizacje, pojawiają się tematyczne poziomy, mapy, misje, przedmioty, organizowane są konkursy i specjalne tryby gry. Krótko mówiąc: społeczność świętuje.
Dota 2 nie jest gorsza i rok temu odbyło się pierwsze Halloween, zwane Diretide. Gracze zbierali cukierki do swoich koszyków, kradli je wrogiej drużynie i walczyli z potwornym Roshanem, który też polował na słodycze. Zdobywali specjalne przedmioty - nawet nie zamknięte w skrzynkach, które trzeba otwierać kluczami kupowanymi za prawdziwe pieniądze. Zabawa przednia, społeczność zadowolona i firma też. Choć podobno nie wszystkim graczom podobało się to święto, ale jakoś rok temu nie było widać tej grupy.
W tym roku gracze z ekscytacją czekali na Diretide. Nadszedł 30 października i... nic się nie wydarzyło. Ani 31, ani też 1 listopada. W konkurencyjnym League of Legends rozpoczęło się analogiczne Harrowing, a w Dota 2 cisza - Valve zapomniało o Diretide, wydarzeniu, które miało być coroczne.
Gracze nie dowierzali, myśleli, że to psikus. Przeszukiwali pliki gry, znajdując modele 3D, które niby miały być wykorzystane na mapie podczas Diretide - i szybko dowiadywali się, że to tylko zeszłoroczne. Szukali też wskazówek mających sugerować, że Valve przygotowało jedną ze swoich szarad ARG (Augmented Reality Game) i Diretide jest, tylko trzeba je odkryć. Po paru dniach w końcu stało się jasne - Diretide nie będzie. Potwierdził to nawet mistrz wyciągania tajemnic z aktualizacji gry, Matthew Bailey:
Graczy ogarnęła frustracja. Internet zaroił się od fanów Dota 2 wyciągających łapki i jęczących:
Metacritic obosieczne Społeczność wymyśliła dwa sposoby, by dać Valve i światu znać, że coś jest nie tak. Pierwszy był prosty: najechanie Metacritic i wystawianie grze najniższych ocen - może firma na to zareaguje. Dotę 2 zalała fala zer.
Dobre podsumowanie recenzji na Metacritic kilka dni temu.
Część graczy odcięła się od akcji, twierdząc że w przypadku gier takich jak Dota 2 Metacritic i recenzje nie mają znaczenia. Część też uznała, że to po prostu głupie, ale jednak średnia ocena użytkowników spadła bardzo nisko i kontrastowała z tą od recenzentów. Sytuację widzieliśmy już w przeszłości - gracze często w ten sposób wyrażają swoją złość. Niskie noty leciały dla Mass Effecta 3 za m.in. zakończenie, dla RAGE za kiepską optymalizację i dla Day One: Garry's Incident za próbę cenzurowania negatywnych opinii. To po raz kolejny pokazało, jak niewiarygodnym narzędziem jest Metacritic - łaska oceniających na pstrym koniu jeździ.
Dota 2 bez Diretide
VOLVO PLS, GIVE DIRETIDE Bardziej szalony i zarazem zabawny był drugi pomysł. Gdy gracze są źli na Valve, nazywają ją Volvo (albo ktoś to właśnie wymyślił). Ktoś inny wpadł na pomysł, że może to właśnie Volvo (skoro Valve nie odpowiada) da graczom Diretide. Fani pojawili się na Facebooku, Twitterze, reddicie - wszędzie pytali o swoje święto:
fot. Tobiwandota/Facebook
Pracownicy firmy byli bardzo zdziwieni i chyba nie wszyscy dobrze się bawili - np. ta pani z telefonicznego centrum obsługi klienta jest szczerze zakłopotana, że ktoś pyta o pomarańczowy samochód z rejestracją "Diretide".
Gracz nie bez powodu wcielił się w Rosjanina, bowiem mają oni dość kiepską opinię w społeczności gry. Cały filmik jest zresztą nawiązaniem do innego "Blending in with the Russians (Dota 2)" popularnego wśród fanów.
Ale byli i tacy pracownicy Volvo, którzy podjęli dyskusję z graczami, a nawet im współczuli - jak chociażby na Facebooku firmy, gdzie zwrócono się wprost do Valve.
fot. Volvo/Facebook
Na reddicie Volvo pojawił się też specjalny temat, a zaraz potem nagłówek z Gabe'em Newellem jadącym Volvo.
fot. reddit.com/r/Volvo
Może gdyby faktycznie jeździł, zwróciłby uwagę. Dni mijały, a Diretide nadal nie było.
I śmieszno i straszno Akcja była chaotyczna i gwałtowna, ale jednocześnie nie można jej odmówić, że była całkiem zabawna. Większość osób robiła to dla żartu i było naprawdę wesoło. Gracze wynieśli swoje święto z gry poza nią, pukali do wirtualnych drzwi pytając "Diretide albo psikus?".
Choć niektórzy zauważyli, że to jednak głupia akcja jest - na reddicie Dota 2 pojawił się post ostro potępiający graczy, którzy zmieniają artykuły na Wikipedii, zalewają inne fora memami, męczą pracowników Volvo i grożą ludziom z Valve. To wpływa źle na obraz społeczności, a także Doty 2. Może sprawić, że właściciele i sponsorzy drużyn przestaną postrzegać grę poważnie.
Można faktycznie zdziwić się, czemu gracze aż tak bardzo domagali się w gruncie rzeczy wirtualnego wydarzenia. Wiadomo, tradycja rzecz święta, ale bez przesady. Jednak lektura dyskusji w sieci pokazała, że Diretide to tylko symbol - kolejny przykład na kiepską komunikację Valve z graczami. Skarżono się na brak nowych herosów w grze - ostatni był w lipcu, a do właściwego zestawu z pierwszej DotA brakuje jeszcze dziesięciu. Pojawiły się też narzekania na rzadko aktualizowanego oficjalnego bloga albo brak prawdziwego oficjalnego forum, gdzie udzielaliby się jacyś twórcy gry. Główny odpowiedzialny za Dota 2 - skrywający się pseudonimem pod IceFrog - jest znany z tego, że nie widać go w sieci. Niektórzy nie są nawet pewni, czy naprawdę nazywa się Abdul Ismail, jak twierdzą inni. Dla kontrastu: pracownicy Riot Games czy Blizzarda często pojawiają się na forach i dyskutują z graczami. W grach online, które zmieniają się non-stop, potrzebny jest ktoś, kto będzie ze społecznością rozmawiał, informował, uspokajał. Zwłaszcza w grach free2play, gdzie często żywot gry zależy od tego, czy gracze chcą aktualnie za nią płacić. Dota 2 akurat nie ma tego problemu, bowiem głównym utrzymania Valve jest Steam - ale firma nie powinna lekceważyć swojej społeczności.
DIRETIDE GIVEN W końcu po ponad tygodniu Valve przemówiło. I dobrze, bo fani dotarli już z petycją na Facebooka prezydenta Baracka Obamy:
Obama niestety nie wie, gdzie jest Diretide. Ciekawostka: obrazek pochodzi z serwisu informacyjnego o samochodach GTspirit.com, który też napisał o zamieszaniu.
8 listopada firma opublikowała post na oficjalnym blogu gry ze smutną dynią w nagłówku.
Diretide 2013 a 2012
Przeprosiła w nim za całe zamieszanie i publicznie przyznała się do błędu. Zaznaczono że:
Diretide się nie pojawiło, bowiem Valve pracuje nad wielką i ważną aktualizacją do gry i nie chciało się od niej odrywać, bo miało przeczucie, że społeczność będzie wolała ją od święta;
Nie dało się po prostu "włączyć" zeszłorocznej wersji Diretide, bo po drodze Dota 2 przeszła wiele zmian w kodzie;
Firma nie przewidziała, jak bardzo gracze pragną Diretide i jak w efekcie zareagują;
Decyzję podjęto jakiś czas temu i nie była ona dostatecznie przemyślana;
Błędem było niezakomunikowanie tego graczom. Gdy zamieszanie wybuchło było już za późno - komunikat negatywny tylko bardziej zirytowałby graczy;
Po szybkim przemyśleniu sprawy zdecydowano, że Diretide pojawi się w następnej aktualizacji. Zmienione i zabawniejsze, niż poprzednie. A jeśli komuś będzie mało, to powinna go usatysfakcjonować planowana w tajemnicy wielka paczka dodatków i zmian;
Co na to gracze?
Szczęśliwa społeczność Dota 2
Choć część i tak marudzi, że wolałaby wielką ważną aktualizację szybciej, niż jakieś Diretide...
I choć święto się jeszcze się nie pojawiło, to fani postanowili też naprawić "zniszczenia" na Metacritic. Z ponad 5000 recenzji, które dawały marny wynik 3,8 punktu, zrobili już 8408, które dają ciut lepszy 5,8. Założę się, że jeszcze wzrośnie.
Nie każdy recenzujący mówi to tak wprost, ale fala dziesiątek nie jest przypadkowa.
Pełno jest też komentarzy "Thanks Volvo" - firma z pewnością zyskała wizerunkowo na tym, że w przeciwieństwie do Valve nie zignorowała graczy:
Volvo podziękował m.in. TobiWan - znany komentator turniejów w Dota 2.
Czyli wszystko dobrze, co się dobrze kończy. Gracze podekscytowani czekają na wielką aktualizację i obiecane Diretide. Bowiem ludzie w internecie szybko zapominają i wybaczają - zwłaszcza tym złym firmom, które jednak robią fajne gry i konsole. Ale z pewnością Valve będzie się teraz dwa razy zastanawiać nad każdym posunięciem w zarządzaniu społecznością.
A awantura o Diretide na zawsze wylądowała w kronice internetowych wydarzeń. I nie tylko ja mam nadzieję, że taki kurier mógłby pojawić się kiedyś w grze na pamiątkę tego zamieszania:
fot. reddit/r/rdota2
Paweł Kamiński