Mam ostatnio lekką fazę na Visual Novels, a Elevator przykuło moją uwagę oprawą graficzną. Jako, że jest dostępna za darmo, to każdy może spróbować.
Zwłaszcza, że nie jest specjalnie długa, "przejście" zabrało mi jakieś 20 minut, mógłbym jeszcze w sumie zagrać drugi raz, aby uzyskać drugie zakończenie. Ale nie wydaje mi się, aby jakoś różniło się diametralnie.
Głównym bohaterem Elevator jest David Carmichael, były policjant, który wraz z partnerem z wydziału zabójstw pracuje teraz jako prywatny detektyw w obskurnym biurze. W pewnym momencie pojawia się kobieta... ale nie jest to ta typowa sytuacja, w której femme fatale w futrze wchodzi do biura, rozciąga się na biurku i namiętnym głosem prosi o odszukanie męża. Nie, Elena to znacznie młodsza od Davida osoba, na którą regularnie natyka się w windzie. I po prostu z sobą rozmawiają.
Choć historia została poprowadzona w taki sposób, że zacząłem się domyślać zakończenia już nieco wcześniej, to jak teraz się nad nim zastanawiam, to dochodzę do wniosku, że sam nie wiem, co zobaczyłem i że można je interpretować na kilka sposobów. Zresztą, przekonajcie się sami, wystarczy pobrać grę z oficjalnej strony.
To co mi się chyba najbardziej w Elevator podobało, to wykorzystanie drobnych szczegółów do sygnalizowania, że akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, i że ta przyszłość wcale nie jest zbyt różowa. A to monitor w tle, a to wspomnienie, że mało kto już pracuje w 80-piętrowych blokach i biura są tu strasznie tanie. Jeżeli podejdziecie do gry z odpowiednio otwartą głową, znajdziecie w Elevator sporo rzeczy, nad którymi można się zastanawiać. Nieźle jak na 20 minut klikania i czytania ścian tekstu.
Konrad Hildebrand