Wszystko albo nic – jeszcze raz o przemocy w grach

Wszystko albo nic – jeszcze raz o przemocy w grach

Dominik Gąska

Pod koniec września pojawiła się informacja o tym, że aż 61% respondentów ankiety, przygotowanej przez brytyjski serwis YouGov, widzi związek między przemocą w realnym świecie a grami wideo. Odsetek ten był tym wyższy, im starsi byli odpowiadający, co oczywiście od razu wywołało w komentatorach standardową reakcję z cyku „nie wiecie, o czym mówicie”. Nie mówię, że nieuzasadnioną, zresztą nie mamy tu nic nowego – nowe media i zwyczaje były oskarżane o deprawowanie młodzieży jak świat światem. W tym nie ma nic ciekawego akurat.

Ciekawie zaczyna się jednak robić, kiedy pojawiają się mędrcy, jednej strony wyszydzający tego typu osądy, a z drugiej próbujący z kamienną twarzą sprzedawać jako prawdę osądy takie same pod względem toku rozumowania, a odwrotne jedynie we wnioskach. Kiedy ktoś napisze, że granie wywołuje agresywne zachowania albo prowadzi do przemocy, natychmiastową (i właściwą, swoją drogą) odpowiedzią jest: nie znaleziono na to żadnych dowodów. Ale nie jest już właściwą odpowiedzią: wręcz przeciwnie, granie pozwala wyładować agresję, gry są jak wentyl, przez który ulatują nasze negatywne tendencje. Bo albo się zgadzamy, że relacja gry wideo – przemoc istnieje, albo nie. Nie może w jedną stronę istnieć, a w drugą nie istnieć. Jeżeli jesteśmy tak pewni, że związku między przemocą realną a wirtualną nie ma, to nie ma go całościowo, a nie tylko tam, gdzie nam pasuje.

A jeżeli z kolei gry mogą agresję „rozładować”, to równie dobrze mogą ją „wywołać” – przecież to ten sam efekt, tylko o przeciwnym zwrocie.

Kiedy 9-latek przynosi do szkoły broń i amunicję, sugestię o tym, że winny jest Minecraft przyjmujemy co najwyżej z ironicznym uśmieszkiem. Ojciec chłopca, który jako winnego wskazał grę, zapewne nawet nie wie, na czym ona polega – uśmiechamy się pod nosem. Jesteśmy pewni, że nie ma żadnego związku. I pewnie nawet mamy rację, a przynajmniej nikt nie udowodnił, że nie mamy. Ale zgódźmy się na jedno bądź drugie. Gry nas kształtują lub nie. Jeżeli jednak kształtują, to siłą rzeczy czasem ukształtują pozytywnie, czasem negatywnie i oczywiście, że zależy to już od samego człowieka, środowiska, w jakim się obraca, rodziny, która go wychowuje, wszystkiego tego, co sprawia, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Gry są tego składnikiem.

Kiedy wyśmiewamy informacje o tym, że Ander Breivik przygotowywał się do masakry grając w Call of Duty czy inne podobne informacje, to ostatnią rzeczą, jaką powinniśmy robić, jest mówienie „przecież ja gram od 8 roku życia i nikogo nie zabiłem”. Jeżeli przyczynowość nie działa w jedną stronę, to i nie działa w drugą. Grał, zabił, co z tego – jedno z drugim nie ma związku. W takim razie i twój pacyfizm, twoja wrodzona niechęć do przemocy i rozwiązań siłowych nie wynika w żaden sposób z tego, że grasz.

Ale oczywiście, że kultura nas w jakiś sposób kształtuje. Wpływa na naszą wizję świata, tego co właściwe, zmienia nasze pojmowanie zachowania uważanego za pożądane. Dlatego warto na ten temat dyskutować i warto mówić, pisać, krytykować. To, co wydarzyło się przy okazji Grand Theft Auto V bardzo cieszy. Analiza, którą poddano w branżowych mediach i blogach słynną już scenę tortur czy postać Trevora jest budująca. Oczywiście, można to robić lepiej, można również robić to gorzej, ale ta dyskusja jest ważna i potrzebna.

Bo albo się zgadzamy, że gry są ważne, że warto o nich dyskutować, że są ważnym składnikiem kultury, albo nie. Nie możemy zmieniać zdania, kiedy nam wygodnie. Nie możemy w sporze z Rogerem Ebertem wyciągać Dear Esther czy Braida i mówić „hola, hola, gry to już sztuka”, a jednocześnie uciekać pod bezpieczny parasol przecież to tylko bezmyślna rozrywka na rozładowanie po ciężkim dniu wtedy, kiedy ktoś ośmieli się napisać coś negatywnego o naszym pupilku GTA V.

Wszystko albo nic.Goodgame Empire - udowodnij, że jesteś prawdziwym strategiem

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne