Powyższe wideo, jak i uzyskane odpowiedzi, pochodzą z serwisu CVG. Andreas Ojefors ze studia MachineGames (zbudowane na zgliszczach Starbreeze) tłumaczył między innymi, że nieustraszony B.J. w Wolfenstein: New Order budzi się po piętnastu latach śpiączki, by ujrzeć zupełnie nowy świat. Alternatywna historia ukazana w grze zakłada, że w 1960 roku globem rządzi nazistowskie imperium, z którym Blazkowicz musi sobie oczywiście dać radę.
Co ważne, Wolfenstein: New Order ma być pierwszą grą w serii, która pokaże prawdziwie globalny konflikt. Bohater zwiedzi lokacje w różnych częściach świata, między innymi pojeździ samochodem po polskich górach, wsiądzie do łodzi podwodnej, by przepłynąć zalane katakumby pod Berlinem etc. Różnorodność ma być ważnym atutem nowego "Wolfa", a gracz powinien czuć, że bierze udział w walce Dawida z Goliatem, mówił Ojefors.
Sama walka ma być przy tym powrotem do starej szkoły. Tej samej, do której uczęszczał chociażby Quake. W rozmowie z twórcą pojawił się slogan, że chciano połączyć najlepsze cechy klasycznych FPS-ów ze współczesnymi elementami. Za przykład podano autoregenerację zdrowia, która pojawi się w bardzo ograniczonym stopniu, dzięki czemu z jednej strony gracz będzie miał szansę przeżycia w trudnych sytuacjach, ale nie będzie ratować to go non stop. Podobnie będzie z tarczą.
Wolfenstein: New Order ma się pojawić jeszcze w tym roku na pecety i konsole obecnej i nowej generacji (nie licząc Wii U). Na koniec nowe obrazki, które trafiły do naszej galerii.