Gra, znana wcześniej jako Project Entropia, operuje dość rzadko spotykanym modelem biznesowym. Na pierwszy rzut oka wydaje się on nie wyróżniać niczym specjalnym – sama rozgrywka jest darmowa, a gracze mogą za prawdziwe pieniądze kupować przedmioty i usprawnienia. Oczywiście całość zaprojektowana jest tak, że chociaż teoretycznie możliwa jest zabawa bez płacenia choćby dolara, to w praktyce konieczność dochodzenia do wszystkiego samego jest tak żmudna i męcząca, że koniec końców każdy decyduje się zapłacić jakąś sumę. Entropia Universe dodaje jednak do tej sprawdzonej formuły jeden szczegół – wirtualne pieniądze, zarobione podczas zabawy, można wymieniać na prawdziwą gotówkę, dzięki czemu możliwe staje się zarabianie w grze.
Doprowadziło to do tego, że w świecie gry zaczęło dochodzić do dużych transakcji finansowych, bazujących na rzeczywistej gotówce. Trzy lata temu dużo mówiło się o rekordowym wówczas zakupie całej stacji kosmicznej za 330 tysięcy dolarów. Jako że jest ona popularnym celem odwiedzin graczy, którzy wydają w niej wirtualne pieniądze, nabywca mógł liczyć na to, że po nałożeniu podatków jego zakup w końcu się zwróci i zacznie przynosić zyski.
Zaledwie rok później rekord ten pobito sprzedażą wirtualnego kurortu wypoczynkowego za 635 tysięcy dolarówTwórcy gry, najwyraźniej upatrując się w tego typu transakcjach między graczami dużego źródła zysków, w listopadzie zeszłego roku wprowadzili kolejne pole do inwestycji. Podzielili oni tereny gry na 60 tysięcy parceli i wystawili je na sprzedaż w cenie 100 dolarów za jedną. Zapowiedzieli jednocześnie, że wszyscy nabywcy wirtualnych terenów będą partycypować w przynoszonych przez nie, zupełnie realnych zyskach. Dzięki tej ofercie, jak reklamują, niemal każdy może stać się właścicielem części terenu w Entropia Universe. Wcześniej zarezerwowane było to tylko dla najbogatszych graczy.
Od wprowadzenia tego systemu nie minęło jeszcze zbyt wiele czasu, jest więc jeszcze trochę zbyt wcześnie, by wyrokować, czy zakup w wirtualnych gruntów rzeczywiście może być dobrym sposobem inwestowania pieniędzy. Gracz, o którym wspomnieliśmy na początku tej wiadomości zdaje się szczerze w to wierzyć. Trudno sobie wyobrazić, by przeznaczył tak dużą sumę tylko ze względu na swoją miłość do gry. Czy to wszystko można jeszcze w ogóle nazywać zabawą to już zupełnie odrębna kwestia.