"We'll bang, ok?", czyli seksualna promocja Mass Effect: Andromeda
Znamy też wymagania sprzętowe najnowszej części.
27.02.2017 15:43
W którymś subtelnym momencie Mass Effect: Andromeda w mediach z epickiej space opery przeistoczył się w tę grę o bzykaniu wszystkiego co popadnie. Nie wiem, czy było to przy walentynkowym poście BioWare, za który zresztą przybiłbym im piątkę, czy jeszcze wcześniej, ale tak to aktualnie wygląda. Nie mówię tego w kontekście wady, właściwie wręcz przeciwnie - firma zna swoją publikę i internetowe memy, jakie wśród niej funkcjonują i robi z tego pocieszny użytek.
[fbpost url="post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2FBioWare%2Fposts%2F1533780863316174%3A0&width=500" width="500" height="608"]
Nie ma tutaj niepotrzebnych kontrowersji wynikających z promowania gry homoseksualnymi postaciami, jak było w przypadku Doriana z Inkwizycji; jest za to patrzenie na własne dzieło z dystansem. Żartobliwemu podejściu do tematu mogę tylko przyklasnąć. Za najświeższy przykład służy wypowiedź Aaryna Flynna, który w odpowiedzi na tweeta mężatki wyobrażającej sobie męża pytającego "czy to kosmiczne porno?" po zobaczeniu gameplayu z Andromedy napisał: Tak, to zdecydowanie kosmiczne soft porno.
Całkiem niezły sposób, żeby określić swoją grę, którą tworzyło się od pięciu lat i która ma mieć gwiezdny rozmach, ważkie konflikty oraz dziesiątki mechanizmów. Flynn zapewnił jeszcze, że wcale nie żartuje. Sama konwersacja zaczęła się od tego, że deweloper zwrócił uwagę na to, że Andromeda z "częściowej nagości" w ocenie wiekowej od ESRB przeszła w "pełną nagość".
Promowanie nowego Mass Effecta to w ogóle ciekawa sprawa. Najpierw przez większość czasu o grze było zadziwiająco (i niepokojąco) cicho, a kiedy w ostatniej chwili ruszyła już maszyna marketingowa, to wyjątkowo dużo mówi się akurat o tym, co i z kim możemy robić w łóżku. Nie wynika to tylko z tego, że seks sprzedaje się najlepiej; to też wypadkowa tego, że BioWare duży nacisk położyło na relacje z towarzyszami. Wracają misje lojalnościowe, a takich scen, jak strzelanie do puszek z Garrusem, dostaniemy podobno znacznie więcej. Opowiadana historia będzie mniejsza, bardziej osobista w odróżnieniu od apokaliptycznej skali Żniwiarzy.
Miałem okazję pograć w Andromedę i choć swoimi wrażeniami podzielę się w czwartek, teraz wspomnę tylko, że powyższe obietnice rzeczywiście mają przełożenie na rzeczywistość. Zdążyłem też poflirtować (jako facet) z inżynierem statku, informatorem na jednej z planet, turianką... Nawet Maciu słysząc, że idę na pokaz, zapytał (nieco mniej elokwentnie): - Ciekawe czy zdążysz kogoś zaliczyć?
Ale nie, wbrew pozorom Andromeda nie jest symulatorem randkowania. To tylko taki efekt uboczny działań marketingowych. Jeśli ktoś natomiast zastanawia się, skąd wziął się sławny już tekst z tytułu wpisu...
Andromeda została już ukończona, premierę 23 marca mamy zatem jak w banku. BioWare udostępniło również oficjalne wymagania sprzętowe:
Patryk Fijałkowski