W pojedynkę - o kampanii dla jednego gracza w Armie 3
W pojedynkę - o kampanii dla jednego gracza w Armie 3
Szczególnie tych militarnych. Kampania dla jednego gracza nie pojawia się przy okazji premiery gry, ale jakiś czas po niej i to nie jako zamknięta, pełna historia, ale w epizodyczny sposób. A gdzie ta konieczna, kilkugodzinna spektakularność?
Misje dla jednego gracza są Armie 3 potrzebne głównie dlatego, że wszystkie inne opcje w tej grze są albo piekielnie wymagające, albo bazują na potrzebie posiadania grona znajomych. Historia kaprala Kerry'ego pozwala docenić tę grę – obcujemy z nią w pojedynkę – i jednocześnie, że można budować świetne żołnierskie fabuły bez patosu i ociekania zbędnym superbohaterstwem.
Fabuła misji dla jednego gracza to historia o tym, co dzieje się kiedy siły NATO opuszczają po kilku latach tereny sponiewierane wojną domową, na których obowiązywał ich mandat. Lokalne wojska nie pałają do nich miłością, a sytuacja geopolityczna – której bliżej do Forsythe'a, niż scenarzystów Call of Duty - dodatkowo komplikuje sytuację w regionie.
Największą zaletą Army, powiewem świeżości, jest to jak bardzo w twarz śmieje się innym „symulatorom” wojskowym. Nie ma nawet cienia porównania z innymi grami FPS traktującymi o żołnierskich poczynaniach. Największą konsekwencją tego jest właśnie brak supermanów. Sami wojny nie wygramy, jedna kula zabija, a ładunki wybuchowe ważą. Proste i logiczne narzędzia budujące mechanikę gry, a nie pchanie gracza od strzelaniny do strzelaniny, uczynienie go trybikiem w maszynie (aczkolwiek dość istotnym) buduje napięcie i wciąga w wirtualne pole bitwy w niesamowitym wręcz stopniu.
new WP.player({ width:610, height:343, autostart:false, url: 'http://get-2.wpapi.wp.pl/a,61764431,f,thumb/69/cb/bd/fecf4bbe7a15e3253140f65c03820e85/arma3_2_ql.mov', });Gramy i komentujemy. Wersję wideo w wyższej rozdzielczości znajdziecie pod tym adresemSporą odmianą jest też niekarmienie nas fabułą jak dziecka kaszką. Motywacje głównych postaci nie są przez nie jasno i nienaturalnie wykładane. Nie ma przerywników filmowych, które w jakiś dobitny i efektowny sposób tłumaczą świat przedstawiony. Są za to krótkie komunikaty drogą radiową, żargon i briefingi, wymagające od nas skupienia. Czyli jednak można inaczej.
Przede wszystkim jednak kampania dla jednego gracza nas uczy. W dużo większym stopniu niż wcześniej dostępne prezentacje poszczególnych elementów gry zamknięte w krótkich, skoncentrowanych zadaniach. Uczy symulacyjnej specyfiki gry, uczy obsługi żołnierza wykraczającej daleko poza myszkę i kombinację WSAD, uczy podporządkowania się oddziałowi. Kampania sprawia, że chce się przechodzić przez kolejne bolesne lekcje – choćby taką, że ci źli tez potrafią strzelać i to dość celnie, a do tego są praktycznie nie widoczni i w ogóle gdzie jest mój znacznik przeciwnika?
Na razie dostępne są dwie pierwsze misje, podzielone na kilka mniejszych fragmentów. Bardzo udanie prowadzą one przez samotne wyprawy, by potem po kolei odkrywać przed graczem kolejne elementy, choćby kierowanie pojazdami.
Arma 3 jest wielką gra, wielkim światem, w którym współpraca bądź rywalizacja z innymi graczami, to zajęcia na dziesiątki, jeśli nie setki godzin. Jednocześnie jest to jedna z tych gier, które potrafią żółtodziobom wydać się nieosiągalnymi. Teraz nie ma już jednak wymówek, wyspy Stratis i Altis po prostu trzeba odwiedzić.