Victus by HP 16 – najlepsza okazja dla graczy?
Victus to nowa marka gamingowych laptopów od HP. Charakteryzują się niższą ceną, stonowanym designem i mocnymi podzespołami. Czy wystarczająco mocnymi, by Victus rzeczywiście był dobrym wyborem dla graczy?
27.05.2022 | aktual.: 02.06.2022 08:14
Zacznę od osobistego wstępu. Wybaczcie go proszę, bo jest istotny w kontekście testu nowego Victus by HP 16. Otóż niecały rok temu w zdecydowałem się na zakup laptopa. Wcześniej były tylko desktopy, bo choć komputera używam do pracy, to w sercu jestem zadeklarowanym graczem. Od ponad trzech dekad, więc z solidnym stażem. Laptopów unikałem z powodów wiadomych – nie było szans na taką samą wydajność i osiągi w grach jak w przypadku desktopa, a cena zawsze była wyższa.
Rok temu jednak kupowałem laptopa. Dlaczego? Kopacze kryptowalut spowodowali, że karty graficzne do desktopów stały się drogie i dawniejsza przepaść cenowa między stacjonarnym PC a laptopem praktycznie przestała istnieć. Na dodatek nowe procesy technologiczne doprowadziły do tego, że mobilne układy graficzne mogły się już równać z wersjami z desktopów. Laptopy stały się sensowną alternatywą. Ale jak to się ma do Victusa od HP? A tak, że strasznie żałuję, że nie było go w ofercie właśnie wtedy. Idealnie pasowałby do moich wymagań i zapewne to tę maszynę bym kupił.
Laptop gamingowy powinien być…
Gdy szukamy laptopa do gier, to na co zwracamy uwagę przede wszystkim? Oczywiście na kartę graficzną. Dwie dekady doświadczenia w recenzowaniu gier nauczyły mnie, że najlepsze są te ze środkowej półki. Dają gwarancję, że można będzie grać we wszystkie gry na zadowalającym poziomie przez kilka następnych lat. I są najczęściej o połowę tańsze od topowych modeli. Dlatego gdy właśnie rok temu kupowałem laptopa, to szukałem czegoś z GeForce RTX 2060. Niestety, o sprzęt z RTX 3060, taki jak Victus, było wtedy trudno. Albo trzeba było za niego zapłacić naprawdę sporą kwotę.
Na co patrzymy w przypadku karty graficznej? Procesor i pamięć. Pierwszy powinien mieć osiem rdzeni, drugiej zaś 16 GB w zupełności wystarczy. Więcej to już overkill, niepotrzebna przesada. Program obowiązkowy uzupełnia dysk SSD do postawienia systemu i z terabajtem miejsca miejsca na gry. To są podstawowe założenia. Cała reszta laptopa to już – przynajmniej dla mnie - szczegóły. Jedni wolą mniejsze 15-calówki, inni wolą, jak im się na biurku pyszni laptop 17-calowy. Wi-Fi 6 jest już wszędzie w standardzie, podobnie jak nowoczesne porty. Wygląd zaś to już kwestia całkiem drugorzędna. Najważniejsze są podzespoły.
Wchodzi Victus, cały na biało
Na biało lub na czarno, ewentualnie na niebiesko, jeśli ktoś preferuje. HP ma w swojej ofercie właśnie takie trzy modele, jeśli chodzi o kolorystykę. Victus nie wygląda jak typowy laptop gamingowy. Nie ma tego dynamicznego designu i kolorowych diod. Nawet klawiaturę podświetla klasycznie, na biało. Mnie osobiście się to podoba. Wodotryski trzeba lubić. Nie każdy chce mieć laptopa, który głośno krzyczy, że jest maszyną do grania. Nawet jeśli rzeczywiście nią jest, jak Victus.
Ma GeForce RTX 3060. Wszystko na tym pójdzie. Cyberpunk 2077, w tym momencie prawdopodobnie najbardziej wymagająca z gier na rynku, działa świetnie. Z maksymalnymi ustawieniami 60 klatek nie będzie przez cały czas, ale wystarczy zmniejszyć jedną lub dwie opcje z poziomu ultra na wysoki i już mamy 60 fps. A różnicy i tak nie widać. Każda inna gra będzie tu śmigała w najwyższych detalach. Zwłaszcza że procesor jest naprawdę bardzo mocny. AMD Ryzen 7 5800H ze swoimi ośmioma rdzeniami i szesnastoma wątkami oraz bazowym taktowaniem 3,2 GHz jest aż za potężny. Dzięki niemu można używać Victusa od HP do półprofesjonalnej zabawy z obróbką grafiki i wideo. I to z powodzeniem. Laptop ma też 16 GB RAM DDR4, aż terabajtowy szybki SSD, co jest wielkim plusem oraz nietypowy wyświetlacz 16,1 cala, czyli kompromis między standardowymi 17,3 i 15,4. Do tego dokładamy wszystkie niezbędne dziś wejścia/wyjścia, ponadstandardowe nagłośnienie Bang & Olufsen, które naprawdę fajnie gra i… cenę. Cenę, która jest zaskakująco niska.
Rok temu za mojego gamingowego laptopa zapłaciłem pół tysiąca więcej, niż dziś kosztuje Victus by HP 16. Procesor mam w nim o 1/3 wolniejszy. I RTX 2060, a nie 3060. A wyświetlacz, choć niezły, nie jest tak dobry, jak ten z 144 Hz w Victusie. No i musiałem wziąć dodatkowy HDD, bo 1 TB SSD mi się nawet nie marzył. Nadal uważam, że wtedy był to najlepszy wybór, najbardziej optymalne połączenie wydajności i ceny. Dziś takim wyborem jest bez wątpienia Victus - kupując laptopa do pracy i do gier, który ma mi wiernie służyć przez następne kilka lat, wybrałbym właśnie tę maszynę.