Ciężarówki, pociągi, samoloty, statki i wozy zaprzężone w osiołki. A przede wszystkim brzęk pieniążków spływających do naszej kieszeni. Wielu twierdzi, że w transporcie nie ma żadnej magii, ale się mylą. Bo gdyby rzeczywiście nic w tym specjalnego nie było, to te kilkanaście tytułów traktujących o przewożeniu towarów i ludzi z miejsca na miejsce oraz wierna rzesza fanów tychże nie istnieliby. A wiemy, że istnieją, prawda? Więc jednak coś w tym musi być. Drzemie tu jakiś magnetyzm, który przykuwa do monitorów, każe śledzić składy wagonów powoli sunące się po szynach, wypełnione węglem czy inną rudą żelaza. Coś musi być w tych małych ciężarówkach pełznących wytrwale po szosie, by dostarczyć na czas ładunek mebli, tokarek tudzież pieluch.
Nie wiem dokładnie, co to jest, ale i mnie się czasem udziela. Dlatego z zainteresowaniem spoglądam na najnowszą gierkę Niemców z Ebensee, Transport Giant. Producenci ci mają spore doświadczenie w kwestii tego typu gier ekonomicznych, o czym mogą świadczyć ich poprzednie dzieła - Industry Giant, Traffic Giant i Industry Giant 2, ciepło przyjęte przez grającą brać. Gigant transportu oparty będzie zresztą na silniku wydanego niedawno IG2, więc mniej więcej wiemy, czego mamy się spodziewać jeżeli chodzi o przedstawienie graficzne. Owszem, poprawek i ulepszeń zauważymy sporo, ale nadal będziemy mieli tu do czynienia z pełnym detali izometrycznym 2D, szczegółowym, realistycznym, pełnym różnorakich animacji i przyjemnych efektów tła.
Autorzy dość rozsądnie zdecydowali się umieścić grę w przedziale czasowym od 1850 do 2050 roku. Rozpoczniemy zatem w okresie rewolucji przemysłowej, zwiększającej się dramatycznie produkcji, podaży i popytu, kiedy to rozpoczęła się dominacja kolei żelaznej. Zakończenie zaś nudne też nie będzie, bowiem w niewielu grach mamy możliwość zarządzania przedsiębiorstwem przyszłości, a i ciekaw jestem bardzo, co też autorzy wymyślili w kwestii rozwoju środków transportu w najbliższych pięciu dekadach. Ultraszybkie koleje magnetyczne, samoloty suborbitalne, a może nawet jakieś statki kosmiczne, przewożące towary do kolonii na Marsie i Księżycu? Co do tych ostatnich, to producenci żadnych szczegółów nie wyjawili, ale dlaczegóż nie miałoby się dla nich znaleźć jakieś miejsce? Zwłaszcza że autorzy bardzo dużą wagę przyłożyli do wiernego odwzorowania przeszłych i teraźniejszych kolei, statków, samochodów i samolotów. Znajdziemy w grze takie klasyki, jak francuska TGV, ogromne liniowce w stylu Titanica, Ford TT, czy też Concorde – a do tego całą masę sprzętu zarówno historycznego (w tym i zwykłe wozy z napędem wołowym/konnym/osiołkowym...), jak i współczesnego, oraz takiego, który jeszcze nie zszedł z desek kreślarskich projektantów. Te wszystkie cudeńka przewozić będą ponad pół setki najprzeróżniejszych towarów pomiędzy całą masą zakładów produkcyjnych, przetwórczych, czy też wydobywczych. Klas budynków w Transport Giant ma być kilkaset, choć oczywiście większość z nich nie wpłynie jakoś wielce znacząco na nasze imperium spedycyjne. Wiele z nich będzie po prostu elementem tła – domkami dla ludzików czy czymś w tym rodzaju. Hmm, choć w sumie te domki też są dla nas istotne, jako że przewozem ludzi także się zajmować będziemy. Będą jeździć naszymi tramwajami do pracy, naszymi pociągami do rodziny w innym mieście i naszymi autokarami pośpiesznymi w celach turystycznych. Niektórzy będą też chcieli możliwie szybko dostać się do wybitnie odległej lokacji, co też umożliwimy im za pomocą naszych awionetek lub też małych śmigłowców.
Choć nie możemy tutaj liczyć na jakieś powodujące zbielenie oka 3D, jak w nowym Railroad Tycoon chociażby, to wydaje się, że gierka będzie całkiem fajna. Zważywszy na poprzednie dokonania studia Ebensee można być tego nawet pewnym. Zatem pozostaje nam czekać. Premiera w krajach niemieckojęzycznych już w maju, a światowa niewiele później. Akurat będzie przy czym się odprężyć po stresach maturalnych...