Tesla Effect: A Tex Murphy Adventure z demem na Steamie
Tesla Effect: A Tex Murphy Adventure to finansowana z Kickstartera próba wskrzeszenia kultowej w pewnych kręgach serii przygodówek z lat 90. Inne kręgi uznają ją z kolei za kolejny niewarty pamiętania odprysk fascynacji kiepskiej jakości filmów z żywymi aktorami, tak charakterystycznej dla początku ery CD. W zależności od tego do której z tych grup jest wam bliżej, informacja o tym, że na Steamie pojawiło się grywalne demo gry wywoła w was entuzjazm lub nie wywoła niczego.
Tak czy inaczej demo jest, ściągnąć je można za darmo, nie jest to więc zbyt wysoka cena za sprawdzenie, o co tu w ogóle chodzi. Chociaż oczywiście czas na ściąganie i uruchamianie też jest cenny, więc żeby wam go trochę oszczędzić uruchomiłem grę na parę minut. Dzięki osiągnięciom współczesnej technologii to, co zobaczyłem, ujrzeć możecie i wy poniżej.
new WP.player({ width:610, height:343, autostart:false, url: 'http://get-2.wpapi.wp.pl/a,61764431,f,thumb/6e/04/50/fecf4bbe7a15e3253140f65c03820e85/tex_murphy_tesla_effect_nocomment_2.mov', });Wersję w wyższej rozdzielczości znajdziecie pod tym adresemNa pewno dobre, nostalgiczne uczucia wywołują drętwe aktorstwo i czerstwe teksty. Co do samej gry, to jest już nieco gorzej, no ale może w dalszej części jest ciekawiej albo co. Na razie zalatuje to straszliwą amatorszczyzną połączoną z do bólu standardową rozgrywką. Z drugiej strony przy okazji Broken Age narzekałem już, że twórcy w pogoni za nowoczesnością trochę zbyt mocno oddalili się od tego, co obiecali. Więc może ci, którzy na nowego Murphy’ego się składali, będą usatysfakcjonowani.
Wypuszczeniu dema towarzyszy informacja o przesunięciu premiery gry na 7 maja. Jako że to Kickstarter, to większe zdziwienie wywołałaby chyba informacja, że ukaże się ona na czas.
Chociaż seria Tex Murphy rozpoczęła się w 1989 roku grą Mean Streets zrealizowaną jeszcze w standardowej na tamte czasy, pikselowej oprawie graficznej, to dużo bardziej pamiętane są kolejne odsłony, wypełnione przerywnikami filmowymi z żywymi aktorami. To kryminały noir w realiach postapokaliptycznego San Francisco, ponieważ nawet jeżeli w latach 90. przerywniki filmowe były kiepskie, a rozgrywka w tego typu produkcjach szczątkowa, to ich twórcom nie brakowało przynajmniej wyobraźni.