Tales of Symphonia Chronicles jako panaceum na problemy jRPG

Tales of Symphonia Chronicles jako panaceum na problemy jRPG

Dominik Gąska

Jednym z najczęstszych zarzutów do współczesnych gier z gatunku japońskich RPG jest to, że są one zbyt zachowawcze. Boją się zmian, bazują cały czas na tych samych mechanizmach i rozwiązaniach. Zmieniają najwyżej oprawę graficzną. Uruchamiając teraz Tales of Symphonia Chronicles, czyli remaster HD gry z czasów Playstation 2 i GameCube’a, można się przekonać, że jest to prawda najwyżej połowiczna. Bo kopiując klasyczne schematy twórcy nowych jRPG zapominają o jednym – o poziomie trudności.

Nie chcę tu pisać, że Tales of Symphonia, do którego podchodzę teraz po raz pierwszy – za czasów PS2 jakoś mnie ominęło – jest jakieś szczególnie trudne albo wymagające. Do przechodzenia kolejnych walk wystarczy to minimum zaangażowania i zrozumienia systemów rozgrywki. Jeżeli tylko pamiętamy o zmienianiu ekwipunku, używamy sensownych zdolności specjalnych i dbamy o paski życia drużyny, to nic złego się tu nie wydarzy. Ale – właśnie – samo to, że trzeba na to patrzyć i o to dbać znacząco zmienia rozgrywkę w stosunku do chociażby takiego Final Fantasy XIII albo nowszej odsłony tej samej serii – Tales of Vesperia.

Mniej więcej w okolicach początku poprzedniej generacji, w czasach premiery Xboksa 360 i Playstation 3 japońscy twórcy gier nieco się zagubili. Nagle okazało się, że projektowanie gier na konsole o większych możliwościach technicznych jest wyraźnie kosztowniejsze. Tworzenie skomplikowanych, realistycznych modeli postaci, tekstur w wysokiej rozdzielczości, całych światów, które gracz może swobodnie przemierzać – to wszystko przecież kosztuje, a nikt nie będzie skłonny zgodzić się na uproszczenia rodem ze starych filmów, gdzie całe tło jest tylko zdjęciem. I tak jak dotychczas grom tego typu wystarczyło osiągnięcie sukcesu na swoim lokalnym rynku, by zwróciły się koszty ich produkcji, tak teraz trzeba było zacząć przymilanie się do odbiorcy zachodniego.

Nawet mimo tego, że przecież i poza Japonią gatunek zawsze miał oddane grono miłośników. Ale – jak rozumowali zapewne włodarze największych firm tworzących te gry (Square Enix – patrzę na ciebie) – zbyt małe. Kiedy przed premierą wspomnianego już Final Fantasy XIII Motomu Toriyama – projektant i scenarzysta gry – mówił o czerpaniu inspiracji z serii Call of Duty, powinniśmy od razu zorientować się, że nie dzieje się dobrze.

new WP.player({ width:610, height:343, autostart:false, url: 'http://get-2.wpapi.wp.pl/a,61764431,f,thumb/39/e9/4f/fecf4bbe7a15e3253140f65c03820e85/tales_of_symphonia_ql_gotowy.mov', });Gramy w Tales of Symphonia Chronicles i komentujemy. Wersję w wyższej rozdzielczości znajdziecie pod tym adresemOczywiście nie zaczęło się to na Playstation 3 i Xboksie 360. Proces powolnego upraszczania (nie w sensie złożoności, a poziomu trudności) kolejnych gier z serii Final Fantasy zaczął się już na jej siódmej części. Być może też dzięki temu udało jej się osiągnąć tak masowy sukces – przed graczami, dla których był to pierwszy kontakt z tym gatunkiem, nie zostały postawione zbyt wysokie wymagania. Wtedy to zadziałało.

Ale w konsekwencji wraz z upływem lat kolejne gry Square Enix i innych tuzów gatunku doszły do stanu, w którym walki – z których przecież jRPG składają się w dużej części – przechodzi się w większości naciskając jeden przycisk, a jakiekolwiek większe zaangażowanie jest całkowicie opcjonalne. Bardzo swego czasu chwaliłem system walki Final Fantasy XIII i nie zmieniłem zdania w jego kwestii, ale co z tego, skoro gra w zasadzie nie wymaga poznawania go, przynajmniej nie jeżeli nie interesują nas wyzwania poboczne.

Piszę o tym głównie dlatego, że Tales of Symphonia jest dla mnie drugą grą z tej serii, właśnie po wymienionym już Tales of Vesperia. To drugie wciągnęło mnie na kilkadziesiąt godzin, ale nie na tyle, bym grę ukończył. Głównie dlatego, że ostatecznie zmęczył mnie system walki. W odróżnieniu od serii Final Fantasy, w „Talesach” mamy do czynienia z aktywnymi potyczkami, w których zamiast wybierając rozkazy z listy faktycznie uczestniczymy w walce. Przypomina to trochę prostą grę akcji, takiego God of Wara na jednym przycisku. Dosłownie na jednym. W Vesperii nie miałem nawet okazji poznać złożoności tego systemu walki, bo gra w ogóle tego nie wymagała. Każda potyczka to było tylko metodyczne naciskanie „A” na padzie. W „Finalach” przynajmniej atak wybiera się raz na jakiś czas. Tutaj guzik dusić trzeba cały czas, każdy cios to wciśnięcie, bez większej refleksji, mój palec w końcu się zbuntował.

Teraz z kolei gram w Tales of Symphonia i odkrywam, że ten system walki jednak ma sens! Jednak jest ważne używanie zdolności, obserwowanie sytuacji, przynajmniej pozostawanie w miarę uważnym, a nie tylko jeden przycisk i jeden przycisk. I o ile bardziej gra wciąga i angażuje, kiedy jednak trzeba w niej coś robić.

Także moja rada na wyjście z kryzysu, w jakim od lat znajdują się japońskie gry, szczególnie z gatunku RPG: projektujcie gry tak, żeby trzeba w nich było coś robić.

Tak niewiele czasem potrzeba.

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne