Stanley Parable – tytuł, którego nie powinniście ominąć
Stanley Parable – tytuł, którego nie powinniście ominąć
Parabola (od greckiego słowa παραβολή, oznaczającego porównanie, analogię, ilustrację) to gatunek literacki, który każdy z nas najlepiej kojarzy chyba z Nowego Testamentu. Przypowieściami posługiwał się w swych naukach Jezus Chrystus, dając za przykład moralnie poprawnego (w oczach kultury chrześcijańskiej) postępowania. Parabole charakteryzują się schematyczną fabułą, w której występują wyraźnie, lecz prosto skonstruowane postaci i zupełnie obiektywny narrator. Stanley Parable, jak zresztą z samej nazwy wynika, posiada wszystkie z tych cech.
Przypowieść o Stanleyu to historia o człowieku, który długie godziny swego życia spędza w biurze. Zamknięty w pokoju wypełnia dzień bezmyślnym wykonywaniem działań zleconych przez pracodawców. Takich jak on jest w budynku zresztą od groma. Pewnego dnia, kiedy Stanley wychodzi z pokoju, spostrzega jednak, że w biurze pozostał tylko on. Postanawia więc wyruszyć w celu odnalezienia odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie rodzą się w tak niecodziennej sytuacji.
Stanley jest postacią milczącą. O tym, co dokładnie się dzieje, informuje nas z początku niezwykle obiektywny narrator (w jego roli genialny Kevan Brighting). Wkrótce przejawia on jednak własny charakter i kształtuje świat, który otwiera się przed Stanleyem. Jaki świat? O tym za chwilę.
Poza tym, iż Stanley Parable z całą pewnością jest przypowieścią o ludzkiej naturze, niemożliwej do przeliczenia na roboczogodziny (chociaż tak wiele ekspertów twierdzi, że mają na to skuteczne recepty), jest też hipertekstem. Stąd ciężko opisać jest świat, który otwiera się przed Stanleyem – będzie on inny, w zależności od obranych dróg. Inny będzie też wydźwięk fabuły, którą z wielkim uczuciem stara się dla nas stworzyć narrator.
Od czasu, kiedy człowiek zaczął zastanawiać się nad istotą konstrukcji fabularnych, kiełkowało pragnienie, by móc tworzyć historie, na których przebieg miałby wpływ sam odbiorca. Chociaż pierwsze próby tego typu rozpoczęły się jeszcze na gruncie literatury wydawanej w periodykach i drukach zwartych, siłą rzeczy dawały one rezultaty skończone, a tworzone przez autorów systemy były proste do szybkiego rozpracowania. Nową nadzieję dla rozwoju nielinearnych historii przyniósł Tim Berners-Lee wraz z wprowadzeniem w życie protokołów WWW. Każdy, kto potrafił tworzyć strony internetowe, mógł łatwo łączyć pomiędzy sobą części opowiadań, za pomocą umiejscowionych w specjalnych miejscach linkach - odnośnikach. Dzięki tym możliwościom powstał szereg eksperymentalnych powieści hipertekstualnych, które umożliwiały użytkownikom interwencję w rozwój wydarzeń. Dobrym przykładem tego typu tekstów jest chociażby Depression Quest.
Wraz ze wzrostem zainteresowania grami elektronicznymi, możliwości wcześniej osiągnięte na gruncie bardziej klasycznych mediów (powieści hipertekstualne wciąż korzystają z narzędzi wyrobionych wcześniej przez literaturę), znalazły nowy grunt dla swego rozwoju. Za pomocą odpowiednio stworzonych algorytmów gry reagować mogły na zachowania gracza w rozmaity sposób – w tym przez zmianę wyniku jego akcji, bądź, w specyficznych przypadkach, owocując zmianą w opowiadanej historii. Stanley Parable pełne jest odnośników. Zarówno do miejsc opowiadanej wewnątrz gry historii, jak i wybitnych dzieł z gatunku FPS i FPP.
Stanley Parable jest modem do Half-Life 2, nic więc dziwnego, że całymi garściami czerpie z twórczości Valve – w grze widoczny jest szereg odniesień zarówno do serii Half-Life, jak i obydwu Portali. Od drugiej wymienionej przeze mnie serii studio Galactic Cafe zaczerpnęło między innymi charyzmatycznego narratora, który tak genialnie sprawdził się również chociażby w Bastionie. Twórcy gry wykazali się niesamowitą znajomością odbiorców podobnego typu produkcji – wpletli więc do swego dzieła szereg tropów znanych nam już z gier FPP i FPS. Narrator reaguje na liczne, często nawet dość absurdalne zachowania gracza. Opowiadana historia kształtuje się na podstawie dokonywanych przez gracza wyborów, na które struktura gry w pełni jest przygotowana.
Stanley Parable jest ucztą dla tych, którzy godziny spędzić mogą na szukaniu wszystkich możliwych rozwiązań i zakończeń. Od chwili, kiedy po raz pierwszy włączycie grę, raz po raz zaskoczy was kolejnym i zupełnie nowym rozwojem wydarzeń. Jest też w stanie przetestować cierpliwość i na pewno nie raz porozmawiacie o niej z przyjaciółmi. Znajomość bazy odbiorczej widać bardzo dobrze w osiągnięciach – czynności, za które nagradza gra są mrugnięciem oka w stronę najbardziej wytrwałych spośród graczy. Nawet te, które na początku wydają się proste, w istocie okazać się mogą o wiele bardziej rozbudowane.
Stanley Parable jest jednak przede wszystkim komentarzem na temat wolności wyboru, linearności fabuły oraz samego budowania narracji w grach elektronicznych. Głównym bohaterem gry wcale nie jest Stanley – jest nim narrator, który częściowo daje nawet głos postaci. O świecie mówi w przenośni i dosłownie. Czasami sam wydaje się być zaskoczony rozwojem wydarzeń. Od pierwszego momentu, w którym jesteśmy w stanie podjąć jakiś wybór, narrator sugeruje drogę, którą powinien obrać Stanley. Jeśli zdecydujemy się uczynić inaczej, przejmując rozwój fabuły we własne ręce, gra zapewni nam komentarz na temat wolności wyboru. Z pewnością też pozwoli zastanowić się nad rzeczami, których wcześniej mogliście nie brać pod uwagę.
Jeśli więc jesteście fanami gier z perspektywy pierwszej osoby, zjedliście zęby na FPS-ach i interesuje was aspekt fabularny gier elektronicznych, z całą pewnością powinniście sięgnąć po Stanley Parable. Serdecznie polecam wam ten tytuł.
Forge of Empires poprowadź swoje plemię przez epoki