Niezależni sprzedawcy na terenie Zjednoczonego Królestwa zajmujący się grami zareagowali negatywnie na wieść o promocjach sieci sklepów Tesco i Asda dotyczących gry FIFA 10, dzięki którym można ją kupić nawet o połowę taniej niż rekomendowana cena i wezwali rząd do uchwalenia ustawy delegalizującej sprzedaż produktów poniżej opłacalności. Jak powiedział prezes niezależnej sieci sklepów Chips, Don McCabe portalowi GamesIndustry.biz:
"To praktyka cenowa zbirów. Inne kraje mają prawa przeciwko takiej właśnie sprzedaży, która nie zwraca kosztów sprzedawcy".
McCabe przyznał, że choć w krótkim terminie konsumenci po prostu otrzymują lepszą cenę, to długoterminowy efekt, jakim jest zamykanie mniejszych sklepów na rzecz supermarketów spowoduje, że klienci będą mieli mniejszy wybór, zarówno sprzedawców, jak i towaru.
"Jak przejmą cały rynek, rozszerzą swoje zyski, zmniejszą wybór i oleją dostawców. Jedyną rzecz, jaką można zrobić, to wprowadzić takie prawo jak w innych krajach i rozpoznać, że model rynkowy supermarketów ma negatywny wpływ na konsumenta".
"Na dłuższą metę, skutki są katastrofalne. Jest dużo mniejszy wybór. Wystarczy spojrzeć na dostawców, którzy wrzeszczą na firmę Tesco, której model biznesowy wywołuje tak negatywny wpływ na ich branżę, że zostają przez nich zrujnowani. Ostatecznie więc, jedyne osoby, które mają z tego zysk, to udziałowcy Tesco".
Jak powiedział prezes sieci sklepów SimplyGames, Neil Muspratt:
"Tego typu zarzynanie cen trwa tu od lat i prawdopodobnie nadal będzie trwać".
"Czas na tego typu zagrywki zwłaszcza teraz nie jest zbyt przyjazny. Czy tego chcemy czy nie, ceny oprogramowania idą w górę, a sprzedawanie jednej z największych gier tego roku za cenę poniżej 25 funtów sugeruje konsumentom, że jakakolwiek wyższa cena to zdzierstwo".
"Jest to szczególnie negatywny sposób na rozpoczęcie tak ważnego czwartego kwartału w branży i ma on na nią bardzo zły wpływ - ale co ich to obchodzi? Ustaliliśmy cenę gry FIFA 10 bardzo konkurencyjnie, a nasi konsumenci już ją otrzymali".
W związku z tak niską ceną gier w supermarketach, Muspratt przyznał, że kupuje swoje zasoby właśnie tam.
"Bronimy się przez utrzymywanie minimalnych zapasów, no i, oczywiście, wysyłając małe zespoły ludzi do supermarketów aby kupili nasz kolejny zestaw gier".
Sprzedawcy gier, jak mówi McCabe, robią to nagminnie.
"Kupić trochę zapasu, poczekać aż cena wróci do poprzedniej, potem wyrobić swoje wyniki - tak działa sprzedaż, czy raczej jej tradycyjny model. Supermarkety odwróciły ten model do góry nogami".
Według innych informacji, wiele supermarketów zdążyło wyprzedać swoje zapasy gry nawet osiem godzin po ich otwarciu co, jeśli wziąć pod uwagę, że oferta ta będzie trwać tylko weekend, doprowadzi do tego, że wielu klientów wyjdzie ze sklepów bez gry.
"Lubimy niskie ceny, nie ważne czy gier, chleba, czegokolwiek. Potrafię zrozumieć konsumentów mówiących, że to dobra cena, że powinniśmy dostawać wszystkie gry w takiej cenie - ale ostatecznie wyrządza to krzywdę całemu rynkowi".
fot.: stock.xchng