„Siege of Avalon": Wczorajsze kotlety też da się zjeść

„Siege of Avalon": Wczorajsze kotlety też da się zjeść

marcindmjqtx
25.11.2003 07:00, aktualizacja: 08.01.2016 12:53

„Siege of Avalon” to okazja wejścia w skórę obrońców oblężonego miasta. W grze nie brak poczucia zagrożenia osoby schwytanej w pułapkę za grubymi murami wielkiej twierdzy

„Siege of Avalon” to okazja wejścia w skórę obrońców oblężonego miasta. W grze nie brak poczucia zagrożenia osoby schwytanej w pułapkę za grubymi murami wielkiej twierdzy

Zabawa w jaskiniach

„Siege of Avalon” to okazja wejścia w skórę obrońców oblężonego miasta. W grze nie brak poczucia zagrożenia osoby schwytanej w pułapkę za grubymi murami wielkiej twierdzy

Kiedy błądziłem po zaciemnionych korytarzach Avalonu, zacząłem rozumieć fascynacje Torquemady. Może Święty Inkwizytor to praca mojego życia? Nie żebym od razu chciał się przenieść w średniowiecze, chociaż patrząc na działania naszych urzędników i polityków, może wcale nie żyjemy w tak odległych czasach?

„Siege of Avalon”, najnowszy RPG Techlandu, to kotlet z lekka odgrzewany. Gra ukazała się w Polsce obarczona brzydką skazą - kilkunastomiesięcznym opóźnieniem w stosunku do premiery na Zachodzie. Twórcy gry - studio Digital Tome - wypuszczali „Siege of Avalon” w kilku częściach, z których każda stanowiła osobny rozdział. Pierwszy rozdział trafił na rynek w 2000 r. U nas program dostępny jest w całości. O tym jednak, czy ciekawy, ale starszy tytuł z kilkoma oryginalnymi pomysłami ma szanse dotrzymać pola nowiutkim „Lionheart” czy „Etherlords 2”, zadecydują gracze. Odstręczyć może ich jednak nie pierwszej świeżości grafika.

W „Siege of Avalon” nie brakuje żadnego z elementów charakterystycznych dla gier typu RPG. Na początku tworzysz swoją postać, wybierając jedną z trzech profesji: wojownika, zwiadowcę bądź maga. W zależności od preferencji wydajesz pierwsze punkty treningowe na wybrane z kilku umiejętności: siłę, koordynację, budowę ciała, percepcję, urodę lub mistycyzm. Następnie ruszasz do akcji - pomagasz obrońcom twierdzy Avalon powstrzymać napór brzydkich Sha'ahoulów. Poznajesz okolicę twierdzy, wykonując kolejne misje przydzielane ci przez dowództwo. Kiedy ci się powiedzie („kiedy”, a nie „jeśli”, ponieważ opcja „save” działa bez zarzutu), otrzymujesz kolejne punkty, dzięki którym możesz poprawić statystyki. W czasie akcji zdobywasz też mniej lub bardziej użyteczne przedmioty, które możesz sprzedać, rozmawiasz z postaciami neutralnymi, a nawet od czasu do czasu przyjdzie ci sterować kilkoma postaciami niezależnymi. To wszystko już było, jest i pewnie będzie w kolejnych pojawiających się na rynku grach RPG.

Jeżeli „Siege of Avalon” mimo swego podeszłego wieku jakoś się broni, to dzięki temu, że te charakterystyczne dla gatunku cechy nie zostały tu wrzucone bezmyślnie. Po pierwsze, autorzy gry inteligentnie wykorzystali element dla RPG kluczowy - przestrzeń. Od czasów Morrowinda wiadomo, że większe jest lepsze, a już najlepiej jest wtedy, gdy gracz może poruszać się po świecie gry niemal bez żadnych ograniczeń. W grze wytwórni Digital Tome ograniczenia zostają nałożone już na początku i są bardzo silne - ostatecznie stajemy się obrońcami oblężonej twierdzy. Poszczególne poziomy stają się jednak coraz bardziej rozbudowane, podczas gdy gracz schodzi coraz głębiej w podziemia twierdzy. Na trzecim poziomie krypty, do której można się dostać po pokonaniu dwóch poziomów jaskiń znajdujących się pod piwnicami trzypoziomowego zamku, każdemu twardzielowi zrobi się tak jakoś dziwnie.

Druga sprawa to profesje. Niby na początku wybieramy, kim chcemy zostać, ale jeśli zdecydujemy się na modną obecnie wąską specjalizację, nie dotrzemy dalej, jak do drugiego rozdziału. Już po kilku godzinach gry okazuje się, że jeśli chcemy pomarzyć o stosunkowo bezbolesnym dobrnięciu do ostatniej, szóstej części „SoA” musimy dysponować szerokim zestawem cech. Nie wystarczy tylko silna pięść. Potrzebny jest również zestaw niezbędnych czarów i rozwinięta umiejętność krycia się. W przypadku długiej gry stanowi to raczej zaletę niż wadę, bo co jakiś czas musimy porzucić wypracowaną dotychczas strategię i spróbować czegoś nowego. Dzięki temu zabawa szybko się nie nudzi.

Z drobiazgów, które cieszą, na wspomnienie zasługuje kwestia strojów. W „Siege of Avalon” to ty w każdej chwili decydujesz, jak wygląda twoja postać w grze. To, co wybierzesz na ekranie ekwipunku, zobaczysz też na ekranie gry. Ubrania, broń i zbroje wpływają też na to, jak szybko twoja postać jest w stanie się poruszać i walczyć. Nie należy więc robić z siebie choinki.

Niestety, gra jest dosyć liniowa, i to już odrobinę boli. W każdej części mamy do wykonania kilka zadań, z których trzy czy cztery są kluczowe - bez nich dalej nie pojedziemy. I tu się trzeba trochę napocić, a zwłaszcza nabiegać. Lokacje nie są szczególnie bogate czy zróżnicowane - w zamian nadrabiają wielkością. Trzeba też mocno uważać podczas rozmów z postaciami niezależnymi. Niejednokrotnie otrzymanie kolejnego zadania zależy od tego, jak poprowadzimy dialog. W wykryciu zdrajcy bardziej potrzebny niż prowadzenie dialogu okazuje się często odpowiednio rozwinięty wskaźnik percepcji. W efekcie raz czy dwa można się nieprzyjemnie naciąć. Ponieważ z fabuły wynika, że działamy pod silną presją czasu, bezcelowe szwędanie się po Avalonie jest mocno frustrujące.

Żeby cieszyć się z zabawy z „Siege of Avalon”, trzeba przymknąć oko na kilka (drobnych?) błędów. Gra potrafi się bez powodu zatkać, na co pomaga tylko reset. Wrogowie bystrością nie grzeszą, a o inteligencji postaci niezależnych w ogóle nie może być mowy. Jeśli nie masz szybkiego komputera, podczas wczytywania się kolejnych plansz obgryziesz sobie paznokcie aż po łokcie. Kamera jest statyczna jak w filmach z początku kina niemego, grafika zalatuje z lekka stęchlizną, a wpisy w dzienniku wyprawy pojawiają się czasami nie wiadomo skąd. Jednak każdy, kto zetknął się z „Siege of Avalon”, wszystkie tego rodzaju utyskiwania skwituje błogim - ale ona ma w sobie to coś...

Dla tych, którzy wolą wypróbować to, co zamierzają kupić, polecam adres: http://www.siege-of-avalon.com, skąd można za darmo ściągnąć pierwszy rozdział opowieści.

„Siege of Avalon"

Producent: Digital Tome

Dystrybutor: Techland

Wymagania minimalne: Pentium II 450 MHz, 64 MB pamięci RAM, Windows 9x/Me/2000/XP, karta graficzna z 4 MB pamięci

Cena: 49,90 zł

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)