Shadows of the Damned - zapowiedź
Shadows of the Damned - zapowiedź
19.01.2011 11:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Shadows of the Damned. Trzecioosobowy shooter. Czy niezbyt oryginalna na pozór gra z tak oklepanym tytułem może odnieść jakikolwiek sukces? Owszem może, jeżeli za jej produkcję odpowiadają jedni z największych japońskich magików gier komputerowych, Goichi Suda i Shinji Mikami. Ten pierwszy stał się sławny dzięki serii No More Heores. Drugi brał udział w tworzeniu takich dzieł jak Resident Evil czy Vanquish. Duet ten miał już raz okazję współpracować, co zaowocowało uznanym w niektórych kręgach za kultowy shooterem Killer 7. Teraz obaj panowie chcą co najmniej powtórzyć wcześniejszy wspólny sukces, co wydaje się być bardziej niż pewne, szczególnie że produkcja Shadows of the Damned wspierana jest pieniążkami Electronic Arts.
Wioska przeklętych
Fabuła jednakowoż nie zachwyca świeżością, zresztą podobnie jak główny bohater. Ot, wcielamy się w wytatuowanego, przypakowanego byczka, który w poszukiwaniu swojej narzeczonej Pauli postanawia udać się w same piekielne czeluście. Garcia Hotspur, bo tak nazywa się ów delikwent, niczym Dante od Visceral Studios będzie nieść śmierć i pożogę, zmieniając nieumarłe, demoniczne istoty w kupę popiołu i kurzu. W międzyczasie ma raczyć się absyntem i czasem wykrzykiwać wulgaryzmy pod adresem całego świata. Suda51 podkreśla, że otrzymamy psychologiczny thriller akcji. Nikt by się jednak nie obraził, gdyby zaanonsował grę jako Gears of War z tysiącem demonów do zabicia.
100 procent klimatu i akcji
Z założeń jednak Shadows of the Damned ma być dużo bliżej do takich tytułów jak pierwsze Resident Evile czy Bioshock niż do bezmyślnej strzelanki. Owszem, akcji znajdzie się tu sporo, ale ogrom piekła, wszechmoc zła, a także izolacja bohatera i pozorna bezsensowność jego misji stworzą klimat, jaki znamy z wyżej wymienionych produkcji. To nie koniec pomysłów na budowanie napięcia: Suda51 obiecuje, że gra wykorzysta tricki zastosowane w ekranizacji Blade Runnera oraz w filmach Roberta Rodrigueza. I o ile to pierwsze może trochę dziwić, o tyle fascynacja producentów filmem Od zmierzchu do świtu już jest widoczna w niemal każdym elemencie tytułu.