Tale of Tales zaskakuje wnikliwością swoich projektów. Pisałam już o miłości, naszkicowanej przez wspomnienia wypisane patykiem na piasku plaży, a teraz chciałabym krótko opowiedzieć o dorastaniu w kontekście doświadczeń życiowych.
Każdego z nas tworzy to, czego udało nam się doświadczyć w życiu. Chociaż wszyscy naokoło nas, którym zależy na naszym dobrobycie, zasypują nas radami w obawie o to, by nic złego nam się nie wydarzyło, nic nie oddziałuje na nas tak znacznie jak to, czego sami doświadczyliśmy. Bo by poznać siłę ognia najlepiej włożyć rękę w samo serce płomienia. O tym właśnie opowiada The Path - współczesna interpretacja bajki o dziewczynce w czerwonym kapturku.
Idź do babci kochanie, zanieś jej chleb, zanieś jej wino, tylko pamiętaj! Cokolwiek by się nie stało: trzymaj się ścieżki.
Każdy z nas jednak wie, jak wielka jest chęć ujrzenia tego, co kryje przed nami ciemny, niezbadany las.
The Path opowiada historię sześciu młodych sióstr. Każda z nich znajduje się na diametralnie innym etapie życiowym. Wiek nastoletni jest okresem kształtowania człowieka, który lada moment ma być dorosły. Z czym wiąże się dorosłość? Z bogactwem doświadczeń. A doświadczenia zdobywamy przede wszystkim przez porzucenie niewinności. Nie tylko tej dosłownej. Niewinności w każdym aspekcie naszego jestestwa. Wszystkie zdobyte doświadczenia są efektem pewnego przejścia od stanu niewiedzy – a więc niewinności w pewnym aspekcie – do inicjacji, która tworzy z nas jednostkę wtajemniczoną. Przed którą odkryty został pewien sekret. Która poznała coś, do czego wielu jeszcze nie miało dostępu.
Zanim rozwinę jednak ten wątek, chciałabym krótko przedstawić wszystkim osoby dramatu. Mamy więc młodą, trzynastoletnią Ginger. Znudzona siedzi na podłodze przesuwając patykiem kawałek kredy. Ginger nie jest już dzieckiem, lecz daleko jej do dorosłości. W tej chwili od świata żąda przede wszystkim przygody. Inne siostry nie są istotną częścią jej rzeczywistości – budują ją raczej dziury w płotach, pióra znalezione gdzieś na ścieżce, farby i drzewa, pomiędzy którymi tak szybko można przebiegać. Strasznie imponuje to najmłodszej z rodzeństwa, Robin. Mała, zaledwie dziewięcioletnia dziewczynka, jest pełna radości życia. Wie o nim już zresztą całkiem sporo, ale nie wszystko jeszcze rozumie. Chociaż zdaje sobie sprawę z faktu, że nagrobek oznacza miejsce śmierci, sam akt umierania pozostaje jeszcze dla niej nieosiągalny do krytycznej analizy. Śmiercią, rozkładem i wszelkimi formami dekadentyzmu zafascynowana jest piętnastoletnia Ruby. Ruby jest na tym etapie dorastania, który nakazuje jej krytycznie patrzeć na społeczeństwo i odnajdywać w nim wszelkie błędy i ułomności, których w żaden sposób nie potrafi tolerować. Stąd często pozostaje wycofana i w kryjówce własnej osoby czeka, aż cały świat runie pod ciężarem własnej ignorancji.
Młodsza od niej o cztery lata Rose podchodzi do rzeczywistości zupełnie inaczej. Jest zresztą za dojrzała na swój wiek i być może nigdy nie pozna uczuć, które tak bardzo męczą Ruby. Rose podchodzi do świata i wszystkich jego manifestacji z ogromną ciekawością. Jest przy tym łagodną, bardzo opiekuńczą duszą. Bo jakże mogłoby być inaczej – zaczyna już rozumieć większość jego zjawisk, a wszystko jest jeszcze przecież takie świeże! Świat wyciąga do niej swe dary na otwartej dłoni tak, by mogła czerpać z nich garściami. Siedemnastoletnia Carmen wcale się tak jednak nie czuje. W jej świecie czegoś brakuje. Wielkiego uczucia, które przecież zostało jej obiecane. Bo czy każdemu z nas nie wydaje się w pewnym momencie, że musi nam się przytrafić wielka, porywająca miłość? Carmen zauważa już, że jej ciało jest dorosłe. Jednak jej umysł i tożsamość zdaje się jej dawać znaki, iż nie dotrzymały kroków fizyczności. Carmen postanawia więc wziąć sprawy w swoje ręce – w końcu jest już na tyle dojrzała, by odczuwać samotność, czemu nie miałaby być więc w stanie odnaleźć miłości, o której tak mocno marzy? Ostatnia z sióstr, Scarlet, zastępuje im niejako nieobecną wiecznie matkę. Czy jest na tę rolę gotowa? Przecież musi być. Ma 19 lat, właściwie jest już dorosła. Ale czy tak młoda osoba może poświęcić tak wiele z siebie dla innych? Zrezygnować ze swych pasji, porzucić samą siebie w trosce o siostry?