[Rozpoznanie wzorca] Plac zabaw

[Rozpoznanie wzorca] Plac zabaw

Michał R. Wiśniewski

Oczywiście pomijając przypadki, że trafi się jakaś promocja, wtedy głupio byłoby nie skorzystać. Ale kiedy mam zapłacić dodatkową kasę za dodatkową treść, trzymam się tego, żeby najpierw wykorzystać treść podstawową. Tzw. górka wstydu, czyli stos (wirtualny i nie tylko) rzeczy, które zostały porzucone w połowie (a czasem przed głównym bossem, znacie to uczucie lęku przed ostatecznym starciem?) i tak jest dość pokaźna.

I właśnie dlatego dopiero niedawno pobrałem sobie paczkę „Terminal Velocity” do gry Need For Speed: Most Wanted. Tak jak kiedyś pisałem, zamiast na serio grać i ścigać się, odblokowując kolejne samochody z tytułowej listy „ściganych”, włóczyłem się bez celu po mieście, słuchając muzyki i od czasu do czasu próbując pobić ustanowione przez przyjaciół rekordy skoków przez billboardy. Ale wyszedł już nowy Need for Speed Rivals (kupię go chyba już na PS4) i zrobiło mi się trochę głupio, ile można kisić w jedną grę? Wziąłem się więc do roboty, zdobyłem co było do zdobycia i... straciłem cel. Jeżdżenie bez celu, kiedy ten cel gdzieś tam był, miało jakoś więcej sensu, teraz poczułem, że gra skończona.

Ale przecież są dodatki!

Most Wanted oferuje cztery dodatki – trzy z nich to paczki z samochodami (legendy z poprzednich części, kultowe samochody z filmów i superszybkie pojazdy), czwarty odblokowuje dostęp do nowych terenów i trybów rozgrywki. Kiedy się kupi wszystkie naraz, wychodzą znacznie taniej. Choć i tak, uważam, są za drogie.

Jak wiadomo Most Wanted jest nieformalnym sequelem innej gry studia Criterion, Burnout: Paradise. Zapożyczono z niej wiele elementów, takich jak billboardy czy pokemonowate bramki, ale użyte zostały w innym kontekście. Rozbijanie reklam w Burnout było istotnym elementem trybu kaskaderskiego, polegającego na robieniu wysoko punktowanych combosów różnych akrobacji. W Most Wanted tablice służą do bicia rekordów skoków w dal, ale „Terminal Velocity” wprowadza nowy tryb „smash and grab”, nieco podobny do buroutowego eventu kaskaderskiego – należy rozbić w określonym czasie odpowiednią ilość tablic i stojaków z punktami. To miły powrót do tradycji.

Dodatki do Burnout Paradise nie mają sobie równych. Poczynając od paczki motocykli, która zmieniała grę w zupełnie nowy produkt (zupełnie inne zawody, zupełnie inna fizyka), przez ciekawe (chociaż wciąż fikcyjne) pojazdy, aż po wyspę Big Surf Island. Sama wyspa nie wydawała się duża, powierzchnią odpowiadała jednej dzielnicy Paradise City. Ale obowiązywały na niej zupełne inne reguły – zamiast labiryntu ulic ograniczonych barierkami była praktycznie pełna swoboda z możliwością wjechania gdzie tylko się chce, a ulice, tunele i ścieżki ułożone zostały na wielu poziomach (podobnie zresztą jak w Most Wanted).

Oprócz dodatkowych terenów „Big Surf Island” oferowała nowe wyzwania, masę billboardów i bramek do zbierania. Nie tyle piaskownica, co wielki plac zabaw, pełen zakamarków przydatnych w biciu rekordów trybu kasdarskiego i ciekawych wyścigów. Dodatek miał być początkowo darmowy, ale tak się rozrósł, że został wydany jako treść płatna. I nie wyszedł na peceta – fakt, którego często używałem we flejmach o wyższości konsoli na pecetem.

SZYBCY I WŚCIEKLI

Ale zanim się rozrosła w konglomerat skoczni narciarskich, nieukończonych wieżowców, plażowych promenad i podgórskich tuneli, Big Surf Island miała być lotniskiem. Takim wielkim portem lotniczym, dla samolotów rejsowych; małe lotnisko znajdowało się już wcześniej wiejskiej części Paradise City. Ale plany się zmieniły.

Ale widocznie ktoś o nich pamiętał, bo dodatek „Terminal Velocity” (w polskiej wersji „Prędkość graniczna” gubi się gra słów) jest właśnie portem lotniczym Hughes International Airport obsługującym miasto Fairhaven. I gdy w końcu zapłaciłem i wjechałem w niedostępny wcześniej tunel, a potem pomknąłem drogą ekspresową w stronę lotniska, nieco się rozczarowałem. Oj, daleko temu dodatkowi do rozmachu Big Surf Island. Ale tego można się było spodziewać już z mapy.

Międzynarodowy Port Lotniczy Hughes na szczęście zyskuje przy bliższym poznaniu. Duże, nowoczesne budynki terminalu, architektura pełna łuków i szkła, szerokie wejścia i alejki galerii handlowej (bez ludzi, robi dziwne wrażenie wymarłego) – wszystko po to, żeby można było sobie wjechać i poskakać z dachu na dach, szukając nowej porcji billboardów. Do tego – obok terminalu znajduje się budowa, z tunelami i rampami, pełna zakamarków (to tam rozgrywa się jeden z eventów „smash and grab”). Są tam też doskonałe miejsca na nowy rodzaj eventów, czyli klasyczny drift.

Ale najfajniejsza okazała się wielka płyta lotniska. Pełno ramp i wielkich samolotów pasażerskich, które są tylko po to, żeby nad nimi skakać. W górzystej części Fairhaven znajdowało się małe lotnisko połączone z cmentarzyskiem samolotów i mało jest równiej fajnych rzeczy, po których można jeździć. A w Hughes International Airport można spotkać również dwa olbrzymie samoloty transportowe, z otwartymi komorami bagażowymi, po których można skakać i ścigać się do woli. I gdyby tego jeszcze było mało, na sam koniec zostaje pas startowy.

Tym, czym dla gier była seria Need for Speed, tym dla filmów był cykl „Fast and Furious”, czyli „Szybcy i wściekli”. Podobna tematyka, te same samochody. N4S niedługo trafi zresztą do kina, a i pod szyldem F&F wyszło kilka gier. Kinowy serial w miarę kolejnych odcinków odszedł daleko od nielegalnie-wyścigowych korzeni, ostatnia, szósta część była wręcz czymś w rodzaju przygód Bonda, tylko rozpisana na ekipę szybkich i wściekłych kierowców. I była przy tym dość durna, ale jednocześnie – ekscytująco spektakularna. Zwłaszcza finał, który rozgrywał się na wojskowym lotnisku – i był pościgiem za startującym wielkim samolotem transportowym. Przy czym sądząc z długości trwania finału pas startowy musiał projektować ten sam koleś, który robił sięgające horyzontu boiska z „Kapitana Tsubasy”. W każdym razie pas startowy jest najfajniejszym miejscem na świecie, gdzie można wcisnąć gaz do dechy.

I taki właśnie jest pas startowy Hughes International Airport. Z obu stron zakończony policyjnymi radarami, żeby można było bić rekordy prędkości, na środku zaś stoi samolot i dwie symetryczne rampy z billboardami – tak, aby rozpędzić się i pokonać grawitację skacząc wyżej i dalej niż kiedykolwiek wcześniej w grze. Zwłaszcza, że wraz z dodatkiem doszła nowa wersja nitro, pozwalająca na odpalania dopalacza w powietrzu. Jednym z niezrealizowanych pomysłów na dodatki do Burnout Paradise była możliwość latania samolotami; tu wprawdzie nadal jej nie ma, ale można spróbować polatać samochodem. To już nie „Szybcy i wściekli”, raczej francuska seria „Taxi” (w której zresztą wyzwaniem dla głównego bohatera jeżdzącego zmodyfikowaną taksówką było dotarcie na lotnisko w rekordowym czasie). Znakomity plac zabaw!

Ale najbardziej wzruszyła tablica odlotów, na której obok różnych Nowych Jorków i San Francisco widnieją miasta z poprzednich części N4S, a także moje ukochane Paradise City. To miło, że chociaż tytuł gry się zmienił, to wciąż jestem w tym samym świecie.

Źródło artykułu:WP Gry
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.