[Rozpoznanie wzorca] Krótki, szczęśliwy żywot internetowego mema

[Rozpoznanie wzorca] Krótki, szczęśliwy żywot internetowego mema

Michał R. Wiśniewski

Tytuł mojego cyklu zaczerpnąłem z jednej z moich najbardziej ulubionych książek, „Pattern Recognition” Williama Gibsona (cokolwiek zrobicie, nie czytajcie jej po polsku, tłumaczył ją rzeźnik). Pierwsza część trzeciej trylogii, po cyberpunkowym cyklu „Sprawl” z lat 80. i postcyberpunkowym „Bridge” z dziewięćdziesiątych, która tym razem działa się współcześnie, w 2002 roku. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie: Gibson używając języka i narzędzi science-fiction opisywał doskonale znany mi świat. Wtedy pierwszy raz zrozumiałem, że naprawdę żyjemy w przyszłości.

Słowo „mem” pada w tej powieści dokładnie trzy razy i jest użyte zgodnie ze swoim pierwotnym znaczeniem – tak jak użył go w książce „Samolubny gen” twórca tego pojęcia, Richard Dawkins. Czyli jednostkę ewolucji kulturowej, analogiczną do genu. Do połowy lat zerowych pojęcie to znane było naukowcom i pisarzom science-fiction (Jacek Dukaj w „Czarnych oceanach” z 2001 pisał nawet o „inżynierii memetycznej”), a potem nagle trafiło do mainstreamu. Tylko że, używając nomenklatury memetycznej, mem „memu” zmutował. Zmieniło się jego potoczne znaczenie – dziś pierwsze skojarzenie ze słowem „mem” to „śmieszny obrazek z internetu” (albo filmik, albo powiedzonko), coś, co wedle portalowych dziennikarzy robią „internauci” w reakcji na różne wydarzenia; po prostu memy są kojarzone jedynie z memami internetowymi.

A było to tak, że przy okazji wyprzedaży (o której wspomniałem poprzednio) uzupełniłem kolekcję o grę Guacamelee!. To bardzo ładna i ciekawa gra, połączenie chodzonej bijatyki z platformówką z gatunku „metroidvania”. Spośród innych tytułów wyróżnia się osadzeniem w fantastycznej krainie opartej na (pop)kulturze i folklorze meksykańskim, począwszy od zapaśników Lucha libre (zwanych luchadores) po święto (i krainę) umarłych, które gracze mogli poznać wcześniej w genialnej przygodówce Grim Fandango.

Jeśli chodzi o meksykańską oprawę, twórcy podeszli do niej bardzo poważnie, gra jest pełna szczegółów i widać znajomość rzeczy. Jeśli chodzi o jej implementację, to fantastyczna kraina z Guacamelee! została stworzona raczej jako parodia, pełna miłości, ale jednak parodia. Może to i lepiej, strasznie nie lubię fantastycznych krain opartych na prawdziwych kulturach, które są robione na poważnie, jak świat z RPG „Legenda Pięciu Kręgów”; fantastyczna wersja japońskiego średniowiecza, która przez nieuchronne nagromadzenie stereotypów staje się parodią mimowolną. Wolę więc dzieło, które z góry z tymi stereotypami się bawi, przekręca, obraca i wykorzystuje, żeby zrobić coś naprawdę fajnego.

Jest zatem Guacamelee! pełna niezbędnej w takiej grze dramaturgii, ale i humoru. Humor zwykle występuje w tle i przybiera postać nawiązań. Podobnie jak w Retro City Rampage są to głównie przeróbki postaci z gier i filmów, tylko z meksykańskim twistem. Oglądamy więc klasyczne postacie, takie jak bracia Mario czy zeldowy Link przedstawieni na plakatach jako luchadores, widzimy też billboard zapowiadający walkę podobnie przerobionych Batmana i Bane'a (co jest podwójnie śmieszne, bo komiksowy Bane akurat jest byłym zawodnikiem Lucha libre i nosi charakterystyczną maskę).

I te żarty są zabawne, ale oprócz nich na owych plakatach znajdują się przełożone na hiszpański MEMY INTERNETOWE. Jest to moment, w którym nieco wysiadam.

HANDLUJ Z TYM

No bo pamiętam czasy, gdy nie było memów i czasy, gdy zaczęły się rodzić. Byłem wtedy naczelnym poświęconego mandze i anime magazynu „Kawaii” i z racji tego łaziłem dużo po japońskim internecie. Tam trafiłem na stronę 2ch, forum obrazkowe, którego ideała miała zaraz zostać przeszczepiona na zachód jako niesławny 4chan. Było to jedno z niewielu miejsc (obok forum „Something Awful”), w którym rodziły się internetowe memy. Pojawiał się jakiś obrazek i nagle po paru tygodniach był wszędzie. Było w tym coś magicznego. Prawdziwa internetowa kultura, alternatywna, dzika i szczera. Gówniana, owszem, ale szczera. Część rzeczy została zaimportowana z japonii, jak niedźwiedź Kuma (co znaczy po prostu „niedźwiedź”), literkowo-obrazkowa ikona (jedna z wielu) forum 2ch, bohater obrazków i flashowych animacji (a nawet gier), który na 4chanie zyskał nową tożsamość i legendę i od tej pory był znany jako Pedobear, miś-pedofil.

Potem przyszli ludzie, którzy zaczęli na tym zarabiać. Strony gromadzące lolkoty, generatory demotywatorów, zawodowi przepisywacze żartów o Vin Dieselu, przerobionych potem na wice o Chucku Norrisie. Memy trafiły do mainstreamu, były nadużywane i poniewierane. Jak każda kontrkultura, tak i ta anarchistyczna kultura 4chanowych memów w końcu musiała się zepsuć. Może odzywa się we mnie mentalność cyberhipstera, a może po prostu nic, co jest przemielone tyle razy na różnch redditach, kwejkach i 9gagach nie może być fajne.

I teraz stoję sobie w grze Guacamelee pod plakatem Pedobeara z domalowanymi wąsami z napisem „Kurs marakasów Pedobeara” i myślę sobie, czy to naprawdę jest konieczne? To tylko jeden z tak przerobionych memów, jest ich pełne całe growe miasto. Nie podoba mi się to, bo to pójście na łatwiznę. Najtańszy rodzaj humoru: opowiedzieć dowcip, który wszyscy znają, więc nie trzeba go nawet opowiadać, wystarczy spytać „a to znacie?” „Znamy, hahaha”.

Wrzucanie aktualnych memów jest szczególną bolączką lokalizacji. Amerykańskie wersje japońskich gier były pełne takich „smaczków” jeszcze zanim wirusowo krążące teskty nazywano memami. Przykłady znajdziemy także na naszym podwórku. Sławę zyskał pochodzący z serialu „Pamiętniki z wakacji” mem „mięsny jeż”, który trafił do Diablo 3. Stosunkowo świeży, bo z roku 2012; ale czy ktoś dziś pamięta jeszcze skąd się wzięło „Ale Urwał!”, uwiecznione jako trofeum w polskiej wersji Team Fortress 2?

To właśnie przemijanie memów jest ich największą słabością. Przez te 10 lat, które spędziłem na 4chanie, widziałem narodziny i śmierć wielu memów. Dziś 4chanowi bywalcy, zwani z powodu panującej na forum anonimowości „anonimami”, są kojarzeni z maską Guya Fawkesa, spopularyzowaną przez filmową adaptację komiksu „V for Vendetta”. Ba, owa maska jest nazywana „maską anonymousa”. Mało kto pamięta, że na 4chanie owa maska należała do Epic Fail Guya, „kolesia od epickich porażek” i była używana ironicznie. Mało kto pamięta, jak symbolem anonimów była postać w garniturze z wielkim afro, używana do blokowania basenów w wirtualnej społecznościówce „Habbo Hotel”.

Kto dziś zrozumie, co ma na myśli bohaterka Blade Kitten mówiąca „winget!” po znalezieniu skarbu? To starusieńkie hasło, które wygłaszało się na 4chanie po napisaniu postu o okrągłym numerze. A kto dziś pamiętam mem „Shoop da whoop”, użyty w grze The Binding of Isaac? Ale tu nie narzekam – mem został użyty twórczo, wpisany w mechanikę gry. To coś więcej niż „śmieszny internetowy obrazek” powieszony na ścianie.

Tak samo podobał mi się mem „Deal with it” (czarne, pikselowe okulary) wykorzystany w półfinale FEZ – bo nie dość, że śmieszny, to wpisany w fabułę(!) i estetykę gry. I będzie to wyglądało fajnie nawet za 10 lat – podczas gdy miasteczko z Guacamelee! zmieni się w muzeum memów internetowych; miejsce, w którym z zażenowaniem będzie można pomyśleć „jakim cudem mnie to kiedyś śmieszyło”.

Źródło artykułu:WP Gry
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.